Koszykarze PGE Spójni Stargard, po trzech ostatnich przegranych, w Radomiu wróciła na zwycięską ścieżkę.
Pod wodzą nowego szkoleniowca drużyna gości wygrała dość pewnie, choć HydroTruck miał też swoje szanse w tym spotkaniu. Nie brakowało w nim również wielu bardzo wyrównanych momentów. Ostatecznie Spójnia wygrała 19 punktami i jest to jej drugie zwycięstwo nad HydroTruckiem w tym sezonie.
W piątkowym spotkaniu Energa Basket Ligi PGE Spójnia Stargard pod wodzą Macieja Raczyńskiego powalczy o ligowe punkty w Radomiu z HydroTruckiem.
HydroTruck walczy o utrzymanie w Energa Basket Lidze, a sytuacja z pewnością jeszcze bardziej skomplikowała się po ostatniej porażce z GTK Gliwice. PGE Spójnią z kolei po problemach z koronawirusem wróciła do gry we wtorek i musiała uznać wyższość Enea Zastalu BC Zielona Góra. Dla biało-bordowych będzie to okazja do przerwania serii trzech porażek z rzędu.
Zaskakującą informację przekazał stargardzki klub. W najbliższych meczach drużynę poprowadzi Maciej Raczyński. Choć nie zostało to określone to możliwe, że tak będzie do końca sezonu. Zapewne wiele zależy od tego, jak dotychczasowy drugi trener wpłynie na zespół.
„Informujemy, że trener Marek Łukomski oddał się do dyspozycji Zarządu. Po rozmowach, w dniu dzisiejszym podjęto decyzję o rozwiązaniu kontraktu za porozumieniem stron. W związku z tym, że ostatnie wyniki meczów nie były satysfakcjonujące, podjęto decyzję o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. Dziękujemy za wspólną pracę i życzymy sukcesów w dalszej karierze trenerskiej” przekazała PGE Spójnia Stargard.
Nemanja Nenadić zanotował triple-double, a jego Enea Zastal BC Zielona Góra pokonał PGE Spójnię Stargard aż 106:64 w rozgrywanym awansem spotkaniu 25. kolejki Energa Basket Ligi.
Początek spotkania był bardzo wyrównany, a po trafieniach Kacpra Młynarskiego i Baylee Steele’a na prowadzenie wychodziła nawet PGE Spójnia. Sytuację później starał się opanować Jarosław Zyskowski, ale wszystko zmieniało się kilkukrotnie, bo aktywny nadal był wcześniej wspomniany duet stargardzki. Ostatecznie jednak po rzucie Przemysława Żołnierewicza po 10 minutach było 23:21. Drugą kwartę Enea Zastal rozpoczął od serii 15:2 i po zagraniach Davida Brambleya i Krzysztofa Sulimy uciekał już na 15 punktów. Starał się na to reagować Tomasz Śnieg, ale to było zdecydowanie za mało w tym momencie. W pewnym momencie ekipa trenera Marka Łukomskiego zbliżyła się na dziewięć punktów po akcji Nicka Spiresa, ale ostatecznie rzuty Dragana Apicia sprawiły, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 51:37.
We wtorek do gry po prawie trzech tygodniach wrócą koszykarze PGE Spójni Stargard. Spójnia od rozpoczęcia 2022 roku rozegrała tylko trzy mecze. Po zwycięstwie w Dąbrowie Górniczej były dwie minimalne porażki. Trudno już policzyć, która to dłuższa przerwa w tym sezonie. Na pewno nie ostatnia, bo dwie kolejne są już zaplanowane w terminarzu.
Ta jednak była o tyle trudna, że PGE Spójnia po raz drugi w sezonie zmagała się z koronawirusem. Tym razem pozytywne wyniki testów miało czterech koszykarzy. Treningi były mocno utrudnione, bo również kilku kolejnych graczy, choć z negatywnymi testami to zmagało się z chorobami. Jak wpłynie to na grę? O tym przekonamy się bardzo szybko, bo w osiem dni Biało-Bordowi rozegrają trzy mecze. Później znowu będą mogli potrenować podczas Suzuki Pucharu Polski i przerwy reprezentacyjnej.
Pierwsze starcie Sensation Kotwicy z PGE Turowem w tym sezonie zakończyło się wynikiem 124:54 na korzyść „Czarodziejów z wydm”.
Od października 2021 roku skład drużyny ze Zgorzelca przeszedł duże zmiany. Klub wzmocnił się m.in. Adrianem Kordalskim oraz Filipem Prueferem. Było to jednak zbyt mało, by w ubiegłą niedzielę rywalizować z kołobrzeżanami jak równy z równym. Dobitnie widać było to już po pierwszych minutach spotkania, bo Sensation Kotwica prowadziła już… 21:4. PGE Turów miał ogromne problemy ze zdobywaniem punktów, a niemoc przełamał na dobre dopiero w trzeciej kwarcie.
W niedzielnym spotkaniu Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław pokonał Kinga Szczecin 85:74.
Szczecinianie weszli w to spotkanie z dużą energią, a po zagraniu Sherrona Dorsey-Walkera prowadzili 7:2. Po późniejszym trafieniu Filipa Matczaka przewaga wzrosła nawet do ośmiu punktów. Straty rzutami z dystansu odrabiali Travis Trice i Kodi Justice, a po kolejnej akcji w kontrze tego drugiego to WKS Śląsk wychodził na prowadzenie. Ostatecznie dzięki trafieniu Ivana Ramljaka po 10 minutach było 23:21. W drugiej kwarcie gospodarze uciekali na sześć punktów dzięki trafieniom Trice’a. Nieźle po raz kolejny spisywał się Szymon Tomczak - dzięki niemu WKS Śląsk utrzymywał inicjatywę w ataku. Jay Threatt i Cyril Langevine starali się na to reagować, a po trójce Dorsey-Walkera King przegrywał tylko punktem. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 41:38.
Środowe starcie pod względem sportowym nie rozpoczęło się po myśli kołobrzeżan. Przyjezdni już po kilku minutach prowadzili 8:2, co wynikało z nieskuteczności Sensation Kotwicy, ale i strat.
Żak był górą niemal przez całą pierwszą kwartę. Zawodnicy z Koszalina świetnie dostosowali się do stylu gry „Czarodziejów z wydm”, trafiając aż pięć trójek w tej części meczu. Co więcej, kołobrzeżanie mieli kłopot, by powstrzymać Macieja Szewczyka, który po chwili miał na swoim koncie już 11 oczek. Rozpoczęła się kwarta numer dwa, a wraz z nią zaczęła uwidaczniać się przewaga Sensation Kotwicy. Wówczas kołobrzeżanie dużo lepiej spisywali się po obu stronach parkietu - zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Warto także odnotować, że właśnie w drugiej kwarcie na plac gry wyszedł Karol Kutta, dla którego był to pierwszy mecz w Hali Milenium. Podopieczni Rafała Franka błyskawicznie wzięli się za odrabianie strat, dzięki czemu jeszcze przed piętnastominutową przerwą wyszli na prowadzenie - 50:45. |
|