Drugą porażkę z rzędu odnotowały King Wilki Morskie Szczecin. Szczecinianie ulegli we własnej hali Enei Astorii Bydgoszcz 87:85. Trochę lepiej to spotkanie rozpoczęła Enea Astoria, która po kontrze Krisa Clyburna i akcji Mateusza Zębskiego prowadziła 12:4. Gospodarze od tego momentu poprawili się przede wszystkim w obronie, a to przyniosło możliwość odrabiania strat. Trójka Marcina Nowakowskiego ustawiła jednak wynik po 10 minutach na 17:12 dla gości.
Pierwszych osiem punktów dla Legii zdobył Michał Michalak, a po trafieniu Filipa Matczaka drużyna prowadziła już 10:4. King krok po kroku odrabiał straty, a po serii 10:0 i rzutach Clevelanda Melvina oraz Pawła Kikowskiego zdobył przewagę! Drew Brandon sprawił, że po 10 minutach był remis - po 25. Początek drugiej kwarty był bardzo wyrównany, a żadna z ekip nie potrafiła zbudować większego prowadzenia. Dopiero po trójce Bena McCauleya i trafieniu Melvina szczecinianie uciekli na siedem punktów. Ponownie starał się to zmieniać Michał Michalak, który odpowiadał na trafienia Dustina Ware’a. Pierwsza połowa zakończyła się jednak wynikiem 49:48 dla gości.
Trzecią kwartę zespół trenera Mindaugasa Budzinauskasa rozpoczął od serii 12:0 i po trafieniu Bena McCauleya było już 61:48. To jednak nie załamało gospodarzy. Kolejne akcje Przemysława Kuźkowa i Filipa Matczaka ponownie zbliżyły ekipę z Warszawy na dwa punkty. M.in. po rzutach wolnych Pawła Kikowskiego po 30 minutach było 70:67.
Po pauzie w 8 kolejce czekał nas wyjazd do Kłodzka, który w ostatniej kolejce przegrał na wyjeździe z Księżakiem. Zetkama wzmocniona była na ten mecz zawodnikami ekstraklasowego Śląska Wrocław w ramach umowy szkoleniowej. Mecz rozpoczęliśmy piątką Jakub Stanios, Hubert Kruszczyński, Bartosz Wróbel, Łukasz Bodych oraz Nick Madray.
Rzucanie w meczu rozpoczął po dwóch minutach gry Kutta. Dalsza część spotkania to celne rzuty z dystansu gospodarzy, które dawały im kilkupunktowe prowadzenie. W ósmej minucie kwarty gospodarze objęli 9 punktowe prowadzenie. Na nasze szczęście do końca tej części meczu trafiała tylko Kotwica za sprawą Wróbla, Kruszczyńskiego i dobrze dysponowanego w tym meczu Madraya. Nick tylko w trakcie 10 minut spotkania zebrał 8 piłek. Kwarta zakończyła się wynikiem 19-18 dla gospodarzy.
Po pauzie w ostatniej kolejce spowodowanej wycofaniem się Polfarmexu Kutno czeka nas daleki wyjazd do Kłodzka. Drużyna prowadzona przez Jerzego Chudeusza powraca po roku przerwy na zaplecze Energa Basket Ligi. Według ekspertów drużyna Zetkamy miała być czerwoną latarnią ligi, ale po 8 kolejkach ma swoim koncie w 6 meczach dwie wygrane oraz cztery porażki po zmianie tabeli spowodowanej wycofaniem się Kutna.
W drużynie z Kłodzka za zdobywanie punktów odpowiedzialni są Jarosław Bartkowiak średnio 11,8 punktu, Jan Malesa 11,6 punktu oraz Marcin Kowalski 11 punktów na mecz. Jak widać ciężko znaleźć lidera. Siłą kłodzczan jest gra zespołowa. Patrząc na statystyki drużyny mocną stroną podopiecznych trenera Chudeusza są rzuty za 2 punkty. Zajmują oni 4 miejsce w lidze ze średnią 22,3 celnych rzutów na mecz. Zetkama wykonuje również 30 celnych rzutów z gry co daje ponownie 4 miejsce w lidze. Problemem zespołu z Kłodzka są rzuty wolne, ponieważ trafiają ze średnią skutecznością 66,3% na mecz co daje trzecie miejsce od końca w lidze.
Do Kołobrzegu przyjechali zawodnicy mający na swoim koncie kilkaset występów w ekstraklasie oraz ponad sto w reprezentacji mowa oczywiście o Dylewiczu oraz Skibniewskim. Mecz rozpoczęliśmy wysoką piątką Jakub Stanios, Bartosz Wróbel, Daniel Grujić, Łukasz Bodych oraz Nick Madray.
Mecz po naszej stronie rozpoczął efektownie Bodych trafiając dwa rzuty z dystansu, natomiast drużyna z Leszna odpowiadała rzutami z półdystansu. W dalszej części spotkania utrzymywała się 6-8 punktowa przewaga za sprawą dobrej gry Wróbla, Madraya oraz Staniosa. Warto podkreślić, że dotychczasowa nasza bolączka, czyli rzuty z dystansu w tej kwarcie były naszą bronią. Tylko w tej części meczu oddaliśmy 4 celne rzuty. Po pierwszej kwarcie prowadziliśmy wyraźnie 28-18.
Czwarty mecz z rzędu wygrały King Wilki Morskie Szczecin. Szczecinianie pewnie zwyciężyli na wyjeździe z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Początek spotkania był wyrównany. Gospodarzy w grze utrzymywał Jakub Garbacz, który trzy razy trafił za trzy. Od połowy pierwszej kwarty goście zaczęli powoli budować przewagę. Szczecinianie skutecznie rozegrali trzy akcje za dwa punkty i ze stanu 17:15, zrobiło się 23:15 po pierwszej kwarcie. Miejscowi zupełnie stanęli w drugiej kwarcie. Goście nie mieli za to problemów ze skutecznością.
Koszykarze GTK Gliwice i PGE Spójni Stargard rozpoczęli V kolejkę Energa Basket Ligi. W Gliwicach nie zabrakło emocji, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Na początku spotkania to gospodarze mieli lekką przewagę, co było możliwe głównie dzięki trafieniom Kacpra Radwańskiego czy Brandona Tabba. Sytuacja zmieniała się dość szybko, a po trójce Piotra Pamuły to stargardzianie wychodzili na prowadzenie. Grę GTK uspokoił jednak Duke Mondy - jego akcje sprawiły, że po 10 minutach było 23:22.
Dwie różne odsłony miało spotkanie pomiędzy Treflem Sopot, a PGE Spójnią Stargard. Pierwsza część meczu należała do gości, a w drugiej zdecydowanie lepsi byli żółto-czarni. Spotkanie rozpoczęło się od dwóch trafień z linii rzutów wolnych Mateusza Kostrzewskiego, byłego zawodnika Trefla Sopot. Po chwili tym samym odpowiedział Cameron Ayers, a gdy Paweł Leończyk, wychowanek PGE Spójni Stargard ponowił wyczyn swoich kolegów, żółto-czarni po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Do połowy inauguracyjnej części meczu gra była wyrównana, lecz z czasem to zespół gości radził sobie coraz lepiej. Efektem tego była seria dziewięciu punktów z rzędu i prowadzenie PGE Spójni Stargard 22:14.
|
|