Nie po myśli siatkarzy Morza Bałtyk rozpoczęła się pierwsza runda fazy play-off. Szczecinianie nie zdołali przełamać niemocy w pojedynkach z Krispolem Września i wracają do domu z bagażem dwóch porażek.
Jednak nie same porażki, a ich rozmiar sprawiają, że trudno o optymizm przed najbliższym meczem w Szczecinie. Podopieczni Michała Dolińskiego nie zdołali ugrać chociażby seta. Stan rywalizacji 0:2 sprawa, że Morze nie może już sobie pozwolić na żadną porażkę jeśli nie chce przedwcześnie zakończyć swoich marzeń o pierwszej lidze w tym sezonie.

Po blisko miesięcznej przerwie wracamy na drugoligowe, siatkarskie parkiety, gdzie swoje najważniejsze w tym sezonie mecze rozegrają zawodnicy Morza Bałtyk Szczecin.
Podopieczni Michała Dolińskiego rzutem na taśmę zapewnili sobie grę w play-offach. Do ostatniego meczu czekaliśmy na korzystne wyniki, które dały szczecinianom prawo gry o miejsce na zapleczu ekstraklasy. Nie ulega jednak wątpliwości, że kluczowa, a zarazem najtrudniejsza będzie pierwsza runda, w której Morze zmierzy się z liderem po rundzie zasadniczej, czyli Krispolem Września. Póki co w dotychczasowych starciach w tym sezonie dwa razy górą był Krispol, który nie pozwolił szczecinianom na zdobycie chociażby seta. Nie ulega wątpliwości kto będzie faworytem najbliższych meczy, aczkolwiek nie należy stawiać Morza zupełnie na straconej pozycji. Jak nie raz przekonywał na łamach naszego portalu Michał Doliński jest to zespół, który stać na sukces w tym sezonie, a ciężka praca powinna zaprocentować właśnie teraz, w tych najważniejszych meczach. Czy rzeczywiście tak będzie? Częściową odpowiedź uzyskamy już w ten weekend.

Siatkarze Morza Bałtyk w najbliższy weekend pojadą do stolicy Wielkopolski, gdzie rozegrają dwa mecze sparingowe z trzecioligowym AZS-em Rataje Poznań.
Poznaniacy mimo, że grają w niższej klasie rozgrywkowej to na pewno będą bardzo wartościowym przeciwnikiem. W tym sezonie walczą o awans do drugiej ligi, a aktualny skład drużyny tworzą m.in. zawodnicy którzy w ubiegłym sezonie wyeliminowali Krispol Września z walki o pierwszą ligę. Spotkania zostaną rozegrane w sobotę oraz niedzielę.

- To nie jest chwyt marketingowy, nas naprawdę stać na awans. Ta drużyna ma potencjał - mówi Michał Doliński (na zdj.), grający trener Morza Bałtyk.
Szczecińscy siatkarze do pierwszej fazy play-off awansowali rzutem na taśmę i to tylko dzięki porażce w ostatniej kolejce akademików z Zielonej Góry z Krispol Września 2:3. - Sezon zasadniczy nie był dla nas łatwy. Stworzyliśmy nowy zespół, który musiał się ze sobą zgrać. Jednak druga runda pokazała, że stać nas na awans. Cel jaki sobie postawiliśmy przed sezonem nie był zatem na wyrost - przekonuje Michał Doliński. Pierwszy krok do awansu - Morze Bałtyk musi wyeliminować (wygrać trzy spotkania) Krispol Września, który zajął pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.

Dzięki wygranej z LO MS Świnoujście a także korzystnemu wynikowi w meczu AZS Zielona Góra - Krispol Września Morze Bałtyk Szczecin zagra w play-off-ach o awans do pierwszej ligi.
W dzisiejszym meczu podopieczni Michała Dolińskiego z łatwością wygrali z młodzieżą ze Świnoujścia choć w zespole Morza wystąpili rezerwowi.

Morze: Doliński, Makar, Akala, Gnatek, Zabłocki, Tołoczko, Słomka (l.) oraz Szcześniewski, Kolec, Szewczyk.

Już w najbliższy weekend rozstrzygną się losy rundy zasadniczej 1. gr II ligi mężczyzn. Tak zaciętej i emocjonującej końcówki nie było już dawno.
Morze Bałtyk mimo ostatniej porażki 2:3 z Sobieskim Żagań wciąż zachowało szansę na awans do najlepszej czwórki sezonu. Niestety już nie wszystko w rękach i nogach szczecińskich siatkarzy. Do upragnionego awansu do play-offów potrzebne są również korzystne rezultaty w pozostałych meczach. Jednak, aby móc w ogóle wdawać się w jakiekolwiek kalkulacje Morze musi wygrać za 3 punkty z uczniami ze Świnoujścia. Nie powinno być z tym jednak większych problemów, gdyż licealiści spisują się w tym sezonie wyjątkowo słabo, nie zdobywając jak dotąd choćby punktu.

Po minisiatkówce z dzieciństwa, tradycyjnej sześcioosobowej w hali oraz popularnej latem plażówce przyszedł czas na kolejną odmianę tego sportu - siatkówkę na siedząco. Przy okazji próbując swoich sił w nowej dyscyplinie wspomagamy chore dzieci z hospicjum oraz młode siatkarski.
Portal Ligowiec.net, salps.szczecin.pl oraz stowarzyszenie Siatkarze dla Hospicjum organizują w sobotę, 13 kwietnia w hali Gimnazjum nr 9, przy ul. Dunikowskiego w Szczecinie pierwszy, integracyjny turniej charytatywny w siatkówce na siedząco - SIADkówka 2013. Co prawda siatkówka na siedząco została wymyślona jako sport dla osób niepełnosprawnych, ale w tym turnieju będą mogli spróbować swoich sił także zespoły złożone z zawodników i zawodniczek pełnosprawnych. Zasady gry są praktycznie takie same jak w normalnej siatkówce sześcioosobowej. Różnica jest taka, że przy każdym odbiciu musi być kontakt pośladków z podłożem i można blokować zagrywkę. Boisko ma wymiary 5 na 6 metrów, a siatka zawieszona jest na wysokości 1,15. Obecnie dyscyplina ta uprawiana jest w ponad 60 krajach, jednak w Polsce nie jest jeszcze tak popularna. Trenuje ok. 100 osób, ale mimo to reprezentacja Polski podczas ostatnich mistrzostw Europy w Holandii zajęła szóste miejsce. W turnieju SIADkówka 2013 swój udział zapowiedzieli reprezentanci Polski oraz trener kadry w tej dyscyplinie.

Morze Bałtyk przegrywając z Sobieskim Żagań 2:3(25:14, 23:25, 25:18, 23:25, 12:15) bardzo mocno skomplikowało sobie sytuację w końcówce rundy zasadniczej. Występ szczecinian w play-offach stanął pod znakiem zapytania.
Początek meczu wcale nie zwiastował problemów podopiecznych Michała Dolińskiego. Morze przeważało w każdym elemencie, momentami Sobieski był bezradny. Po jednym z ataków Łukasza Jakowczyka było już 13:3, a cała partia zakończyła się wynikiem 25:14 co idealnie odzwierciedliło sytuację na boisku. W drugim secie szczecinianie łagodnie mówiąc spuścili z tonu. Oddali inicjatywę przyjezdnym. Głównie za sprawą własnych błędów doprowadzili do nerwowej końcówki, z której zwycięsko wyszli zawodnicy z Żagania. W trzeciej odsłonie spotkania Morze ponownie wróciło do swojej gry z pierwszej partii. Nie tak przekonująco, ale zdecydowanie wygrało do 18. Gdy wydało się, że drugi raz tego samego błędu nie popełnią... stało się. Czwarty set w końcówce wygrywają przyjezdni i o losach meczu musiał rozstrzygnąć tie-break.