Pogoń Szczecin rozegra ostatnie wyjazdowe spotkanie w tym sezonie. Rywalem szczecinian będzie Stal Mielec. Portowcy wciąż mają szanse na ligowe podium. Ich forma daje jednak małą nadzieję, że ten cel uda się osiągnąć. Początek piątkowego spotkania o godzinie 18, a poprowadzi je Szymon Marciniak.
- Nie jesteśmy w stanie pracować na budżecie w formie „zamkniętego skarbca”, do którego przed sezonem nasypano pieniędzy i wyjmuje się je do końca sezonu - komentuje Piotr Derkowski, dyrektor Pionu Finansowego Pogoni Szczecin. - W dzisiejszych czasach, zwłaszcza w branży, w której funkcjonujemy, musimy być maksymalnie elastyczni, a budżet musi mieć możliwość dynamicznej reakcji na zmiany zachodzące w trakcie sezonu.
Portowcy znów rozczarowali swoich kibiców. Nim się obejrzeliśmy Raków odjechał Pogoni, a ta nie potrafiła dogonić. Już w 6. minucie gry sytuacja gości mocno się skomplikowała. Jean Carlos Silva dogrywał w pole karne, a piłkę ręką zagrał Léo Borges. Giánnis Papanikoláou ustawił piłkę na jedenastym metrze i przegrał pojedynek Valentinem Cojocaru. Niestety zawodnik Rakowa stanął przed szansą na dobitkę i jej nie zmarnował.
Na trzy kolejki przed końcem sezonu Portowcy pozostają w walce o podium. Jutro mogą pozbawić mistrzów matematycznych szans na obronę tytułu. Pucharowa gorycz porażki będzie towarzyszyć drużynie do finiszu rozgrywek. Jens Gustafsson zdołał nieco poprawić nastroje w zespole i ten wygrał ważne spotkanie z Puszczą Niepołomice. Teraz czas na poważniejszy sprawdzian i wyjazdową potyczkę z Rakowem Częstochowa. Początek meczu o godzinie 20, poprowadzi go Łukasz Kuźma.
Zaledwie cztery dni po rozegraniu finału Fortuna Pucharu Polski, Portowcom przyszło zmierzyć się z beniaminkiem z Niepołomic.
Ostatecznie szczecińska publiczność była świadkiem tylko jednego gola, a jego autorem jest Leonardo Koutris. Pierwszy sygnał do ataku dał Kamil Zapolnik, który w 8. minucie spotkania uprzedził Alexandra Gorgona i posłał piłkę głową tuż nad poprzeczką. Chwilę później zakotłowało się w polu karnym niepołomiczan, gdzie Marcel Wędrychowski urwał się zwodem i poszukał dośrodkowaniem Linusa Wahlqvista.
Tysiące szczecińskich serc pękło. Krwawić będą długo, ale piłkarze muszą wyjść jutro na boisko. Portowcy ponieśli dotkliwą klęskę w finałowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Upokorzenie jakie zafundowali swoim kibicom będzie trudne do zamazania. Na koniec 31. kolejki PKO Ekstraklasy zmierzą się z Puszczą Niepołomice. Klęski niemal całej czołówki dają nadzieję na ligowe podium. Pytanie czy zespół ze Szczecina będzie w stanie wstać z kolan. Początek spotkania o godzinie 19, a poprowadzi je Paweł Malec.
Trener Jens Gustafsson wyszedł na konferencję prasową i bardzo oszczędnie wypowiedział się o przebiegu meczu przeciwko Wiśle Kraków przegranym 1:2. Może to i lepiej, bo cóż tutaj mądrego powiedzieć. Użył jednak kilku słów, które dobitnie pokazały to, co zrobili piłkarze Pogoni Szczecin, a czego bezwzględnie czynić nie powinni. Jego słowa cytujemy poniżej. Efekt jest taki, że za nami już czwarty finał Pucharu Polski i kolejny przegrany. Gablota znów pusta i pewnie pusta będzie jeszcze przez długi czas. Mogło być tak pięknie. Jak stwierdził nasz szkoleniowiec: Prawie mieliśmy ten puchar w garści, ale to finalnie ... i tutaj postawmy wielokropek.
Piłkarze Pogoni Szczecin jechali do Warszawy po historyczny triumf, jakim byłoby zdobycie pierwszego dla tego klubu Pucharu Polski. Ściągnęli przy tym do stolicy całą rzeszę kibiców. Na drodze S3 dzień przed tym wydarzeniem blisko 85 procent aut miało literkę Z na tablicach rejestracyjnych. I właściwie do 98. minuty wszystko szło zgodnie z planem. Bo po trafieniu na 1:0 plan był taki, aby skupić się na defensywie. Zabrakło dosłownie kilku sekund, a w święto konstytucji 3 maja mielibyśmy w Grodzie Gryfa niesamowitą fetę.
|