Błękitni Stargard pokonują na własnym stadionie Skrę Częstochowa 1:0. Był to ostatni mecz w tym roku przy Ceglanej. Jedyną bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 90 minucie meczu Hubert Krawczun.
Dzisiejszy mecz walki i wytrwałości do końca przyniósł w końcu upragnione trzy punkty i oddalenie się od strefy spadkowej. W pierwszej połowie Błękitni mieli dwie okazje do zdobycia bramki,najpierw w 35 min. z linii bramkowej obrońca Skry wybija piłkę z linii bramkowej a w 41 min piłka trafia w poprzeczkę gości.
Stargardzianie kolejny raz w tym sezonie potwierdzili, że mają duże kłopoty w grze defensywnej. W ważnym meczu na dole tabeli przegrali na wyjeździe z Olimpią Elbląg 4:2. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie. Po serii rzutów rożnych gola głową zdobył doświadczony Janusz Surdykowski. Choć to miejscowi kontrolowali przebieg spotkania i mieli w nim przewagę, stargardzianie potrafili wykorzystać swoją okazję. Po przewinieniu w polu karnym Błękitni otrzymali rzut karny, który na bramkę w 29. minucie zamienił Mateusz Bochnak.
Niestety przegrywamy ze Zniczem Pruszków 2:3 (0:2). Od 17 minuty graliśmy w 10 po czerwonej kartce Krystiana Kujawy, który faulował taktycznie zawodnika gości wychodzącego sam na sam z bramkarzem. Chwilę po tym w 19 minucie strzał życia za pola karnego oddał Krystian Tabara, strzelając piękną bramkę dla Znicza. Ten sam zawodnik w 33 minucie strzałem głową pokonał Dominika Sasiaka i było już 2:0.
Po trzech z rzędu porażkach Błękitni Stargard zdołali wywalczyć punkt. Ten właściwie wyszarpali w ostatnich minutach spotkania. Olimpia lepiej weszła w sobotni mecz. Po kilku minutach intensywnego natarcia gospodarze znaleźli drogę do bramki przyjezdnych. Damian Ciechanowski wpadł w pole karne stargardzian i posłał płaskie podanie przed bramkę. Tam niefortunnie interweniował Krystian Kujawa, który zdobył gola samobójczego. Olimpia objęła zasłużone prowadzenie. Futbolówka jak bumerang wracała w szesnastkę przyjezdnych. W 35. minucie miejscowi mogli trafić po raz drugi. Omid Popalzay przegrał pojedynek sam na sam z Dominikiem Sasiakiem.
Trwa zła passa Błękitnych Stargard. Biało-niebiescy przegrali na własnym boisku z Pogonią Siedlce 2:1. Mecz nie rozpoczął się po myśli gości. Już po kwadransie opiekun Pogoni musiał przeprowadzić dwie wymuszone zmiany. Jedna była spowodowana kontuzją, a druga ilością młodzieżowców w składzie. W 28. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. Mateusz Bochnak celnie podał do Przemysława Brzeziańskiego, a ten strzałem głową pokonał bramkarza przyjezdnych. Niestety drużyna Błękitnych nie zdołała zachować koncentracji do końca pierwszej połowy spotkania.
Drugi z rzędu mecz wygrali Błękitni Stargard. Po zeszłotygodniowym zwycięstwie w Ostródzie z Sokołem 2:0 dziś przed własną publicznością pokonaliśmy Hutnik Kraków 1:0.
Jedyną bramkę w meczu strzelił w 86 minucie meczu wypożyczony ze Stomilu Olsztyn Jakub Mosakowski, który na boisku pojawił się kilka minut wcześniej. Kuba zalicza wymarzony debiut w Błękitnych, strzela zwycięską bramkę i odczarowuje stadion przy Ceglanej. Co istotne nasz zespół w dwóch ostatnich meczach nie stracił żadnej bramki.
Po trzech porażkach z rzędu przyszło nareszcie długo oczekiwane przełamanie Błękitnych. W Ostródzie biało-niebiescy zwyciężyli z Sokołem 2:0. Obie bramki zdobył Przemysław Brzeziański. Błękitni dopisują do swojego konta zasłużone trzy punkty. Z gry byli zespołem bardziej dojrzałym, który od samego początku do końca kontrolowali wynik nie dając szans na zdobycie bramek gospodarzom.
Błękitni Stargard nie sprawili niespodzianki na boisku lidera. Chojniczanka ograła stargardzian 2:0. Sobotnie spotkanie źle rozpoczęło dla zespołu przyjezdnych. Już w 10. minucie miejscowi objęli prowadzenie. Chojniczanka przeprowadziła szybką akcję na prawym skrzydle. Jan Mudra zagrał płaską piłkę na piąty metr. Tam gości uprzedził Szymon Skrzypczak, który trafił tylko w poprzeczkę. Szczęście było jednak po stronie Chojniczanki. Piłka spadła pod nogi Mateusza Klichowicza, a ten trafił na 1:0. Niepewny między słupkami był tego dnia Dominik Sasiak. W 21. minucie moment zawahania mógł kosztować Błękitnych utratę gola. Mateusz Klichowicz przeprowadził odważny rajd lewą stroną, a piłkę tuż sprzed linii bramkowej wybił jeden z obrońców.
|