Po wyjazdowych wojażach Portowcy wracają na własne boisko. U siebie w piątkowy wieczór zmierzą się z ŁKS-em Łódź. O ile w delegacji dorobek szczecinian jest bardzo dobry, tak ten domowy jest do poprawy. Pogoń przed własną publicznością jesienią traciła za dużo punktów i goli. Mecz z najsłabszym zespołem w lidze ma być nowym otwarciem. Początek spotkania o godzinie 20:30, a poprowadzi je Tomasz Musiał.
Rycerze Wiosny rok rozpoczęli od dwóch porażek. Po tej 2:1 w Kielcach z Koroną przyszła derbowa u siebie - 2:0 z Widzewem Łódź. Zamiast pogoni za bezpieczną lokatą, nadzieje na utrzymanie coraz bardziej się oddalają. Choć obiektywnie już na starcie rundy były one mało realne. Łodzianie kolejny raz pojawili się w ekstraklasie nieprzygotowani do sezonu. Wracając, dwie porażki na start przyniosły kolejną zmianę na stanowisku pierwszego trenera. Marcin Matysiak zastąpił na tym stanowisku Piotra Stokowca.
Dumie Pomorza udało się już wyrównać jesienne rachunki ze Śląskiem Wrocław i Radomiakiem Radom. Choć ŁKS radzi sobie w tym sezonie fatalnie to u siebie zdołał pokonać Portowców. Jedno z dwóch zwycięstw w rozgrywkach ŁKS-owi zapewnił w ostatnich sekundach Engjëll Hoti. Miało to jednak miejsce w Łodzi. W delegacji występy łodzian to prawdziwa katastrofa. ŁKS przegrał do tej pory wszystkie mecze na wyjeździe, notując tym samym passę dziewięciu porażek z rzędu. Bilans bramkowy w nich jest równe katastrofalny - 4:19. Nie ma o czym polemizować. Pogoń musi pokonać ostatni w tabeli zespół pogrążony w kryzysie. Kibice oczekują poprawy wyników u siebie, bo nikt nie chce Pogoni, która mimo efektownej gry za łatwo rozdaje punkty i bramki przy Twardowskiego. W piątkowy wieczór na boisku zabraknie Fredrika Ulvestada (pauzuje za kartki) oraz kontuzjowanego Benedikta Zecha. Wydaje się, że dla zastępcy tego drugiego, mecz z ŁKS-em będzie ważnym przetarciem i sprawdzianem w kontekście spotkania z Lechem Poznań.
źródło: własne
|
|