Końcówka sobotniego meczu ORLEN Basket Ligi w Zielonej Górze była zacięta, ale ostatecznie King Szczecin pokonał Enea Stelmet Zastal 90:79.
Mistrzowie od samego początku starali się pokazać swoją wyższość. Po kolejnych trafieniach Avery’ego Woodsona oraz Tony’ego Meiera mieli osiem punktów przewagi. Starali się na to odpowiadać Paweł Kikowski i Aleksander Lewandowski, ale to było zdecydowanie za mało. Dzięki trójkom Filipa Matczaka i Kacpra Borowskiego po 10 minutach było 16:25. Po rzucie Kamaki Hepy zielonogórzanie na początku drugiej kwarty zbliżyli się na pięć punktów. Aktywni Woodson oraz Mazurczak dość szybko powiększali różnicę - nawet do 15 punktów. W końcówce zakończyło się to serią 9:0 i po rzutach wolnych Matczaka pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 31:48.
W trzeciej kwarcie Enea Stelmet Zastal grał trochę lepiej, co było efektem zdecydowanie większej aktywności Dariousa Halla. Po jego kolejnych akcjach gospodarze zbliżyli się na dziewięć punktów. Kiedy wydawało się, że zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego opanował sytuację, to znowu ze świetnym atakiem wracał Hall. Po 30 minutach było 58:66. Kolejną część meczu drużyna trenera Davida Dedka rozpoczęła od serii 5:0 i po zagraniu Geoffreya Groselle’a przegrywała tylko trzema punktami. Po późniejszym trafieniu Kołodzieja brakowało im tylko punktu do remisu! King w kluczowych momentach mógł liczyć na Zaca Cuthbertsona i Andrzeja Mazurczaka, którzy dość szybko opanowali sytuację. Ostatecznie szczecinianie zwyciężyli 90:79.
Najlepszym zawodnikiem gości był Avery Woodson z 20 punktami, 6 asystami i 5 zbiórkami. Darious Hall zdobył dla gospodarzy z 24 punktami i 6 zbiórkami.
źródło: plk.pl
|
|