PGE Spójnia Stargard pewnie pokonała beniaminka Energa Basket Ligi, Rawlplug Sokół Łańcut 96:63.
Gospodarze świetnie weszli w to spotkanie i po trafieniach Barreta Bensona mieli sześć punktów przewagi. Przyjezdni szybko wracali do gry, bo swoje akcje kończyli Corey Sanders i Ray Thornton. PGE Spójnia nie chciała pozwolić na zbyt wiele. Szybko swoją szansę dostawał debiutujący Ajdin Penava, a dzięki akcji Tomasza Śniega po 10 minutach było 25:18. W drugiej kwarcie przewaga stargardzian błyskawicznie wzrosła do 11 punktów - trójki trafiał Jordan Mathews, a nadal niezawodny był Benson. Zespół trenera Sebastiana Machowskiego prowadził maksymalnie 15 punktami, chociaż starał się to zmieniać m. in. James Eads. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 52:39.
W trzeciej kwarcie przewaga gospodarzy wzrosła nawet do 18 punktów po dwóch trójkach Karola Gruszeckiego. James Eads i Ray Thornton starali się to zmieniać, ale ich akcje nie wystarczały do nawiązania rywalizacji. Stargardzianie byli skuteczni i nie pozwalali przeciwnikom na zbyt wiele dzięki solidnej obronie. Po kolejnych trafieniach Jordana Mathewsa po 30 minutach było 76:53. Ostatnia część spotkania tak naprawdę już niczego nie zmieniała. Rawlplug Sokół nie był w stanie odrabiać strat, a PGE Spójnia całkowicie kontrolowała wydarzenia na parkiecie. Późniejsze rzuty wolne Brody’ego Clarke’a oznaczały aż 30 punktów różnicy! Ostatecznie zespół ze Stargardu zwyciężył 96:63.
Najlepszym graczem gospodarzy był Barret Benson z 21 punktami i 11 zbiórkami. 14 punktów dla gości rzucił Filip Struski.
źródło: plk.pl
|
|