Ależ to było meczycho! Na stadionie w Kamieniu Pomorskim zobaczyliśmy wczoraj wszystko, czego można było oczekiwać od hitu XIV kolejki. Naprzeciwko siebie stanęły drużyny z czuba tabeli, które z całych sił walczyły o ligowe punkt. Trybuny zapełniły się fanami jednej i drugiej drużyny, a wszyscy przybyli zobaczyli aż pięć bramek. Czego chcieć więcej?
Przed rozpoczęciem meczu na stadionie wybrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”, którego odśpiewano ze względu, na obchodzone w piątek święto niepodległości. Później wszyscy skupili się już na emocjach sportowych, których w sobotnie popołudnie nie brakowało. Od początku do ataków rzucili się goście. Spartanie próbowali zaskoczyć Gryfa wysokim pressingiem i szybkim doskokiem do rywala. Taka taktyka niebiesko-czarnych zmusiła kamieńską ekipę do szybkiej gry piłką, co czasem wiązało się z niedokładnością podań.
Worek z bramkami w 11 minucie otworzyli goście. Po nieudanej pułapce ofsajdowej obrońców Gryfa, sam na sam z golkiperem niebiesko-biało-czerwonych wyszedł Kamil Bogusz. Zawodnikowi gości próbował jeszcze przeszkadzać wracający rywal, jednak piłkarz z numerem „10” na czarnej koszulce, zdołał posłać piłkę tuż obok interweniującego Krzewickiego. Dzięki temu Spartanie wyszli na prowadzenie. Ich radość nie trwała jednak zbyt długo. W 15 minucie gospodarze wykonywali stały fragment gry z narożnika boiska. Dośrodkowanie wywołało małe zamieszanie w polu karnym gości, a w nim najlepiej odnalazł się Jakub Nowacki, którego strzał znalazł drogę do bramki Patryka Jurka. W dalszej części pierwszej połowy, gra toczyła się głównie w środku pola i do przerwy wynik już nie uległ zmianie. Schodzące do szatni zespoły bardzo dobrze zdawały sobie sprawę z tego, że podział punktów w tym meczu nie jest korzystny dla żadnej ze stron. Bardzo dobrze wiedzieli to również kibice, którzy ostrzyli sobie zęby na to, co wydarzy się w drugiej odsłonie meczu. Po zmianie stron mecz nabrał większej dynamiki. Zarówno jedni jak i drudzy próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak lepiej wyszło to gospodarzom. W 63 minucie spotkania Kamil Lewandowski wyprowadził Gryfa na prowadzenie. „Lewy” zbiegając z lewego skrzydła zamknął akcję drużyny i mocnym strzałem pokonał golkipera Sparty. Objęcie prowadzenia przez gospodarzy ewidentnie rozbiło plan gryficzan na drugą połowę. W ekipie gości coraz bardziej widać było zdenerwowanie, a sędzia Bieniek musiał zacząć sięgać po kartki. Chcąc wywieźć z Kamienia Pomorskiego choćby punkt, Spartanie z biegiem czasu musieli ryzykować coraz więcej. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie gospodarze mieli sporo okazji do wykonywania stałych fragmentów gry. Po jednym z nich do piłki dopadł Damian Karczmarski, który w 80 minucie spotkania podwyższył prowadzenie Gryfa. Ta bramka mocno ograniczyła szanse gości na zdobycie choćby punktu. Kiedy Spartanie próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania, ponownie postanowił o sobie przypomnieć Kamil Lewandowski. Doppelpack „Lewego” zdobyty w 87 minucie pozbawił gości jakichkolwiek złudzeń na korzystny rezultat i sprawił, że komplet punktów został w Kamieniu Pomorskim. Nie ma, co ukrywać, że w sobotnie popołudnie byliśmy świadkami piłkarskiego święta. Dzięki pojedynkowi Gryfa ze Spartą, na stadionie przy #Wolińska1 zapachniał piłką na wyższym poziomie. Za tydzień podopiecznych Karola Purczyńskiego czeka kolejny ważny mecz. Tym razem niebiesko-biało-czerwoni udadzą się do Goleniowa, gdzie zmierzą się z miejscową Iną.
źródło: MKS 'Gryf' Kamień Pomorski
|
|