Wtorkowy mecz zakończy marcowy maraton PGE Spójni Stargard.
To będzie zaległe spotkanie 22. kolejki Energa Basket Ligi. Biało-Bordowi rozegrają czwarty mecz w dziewięć dni. Trzy wcześniejsze starcia podobnie, jak dwa inne marcowe mecze skończyły się porażkami. Pojedynek z Asseco Arką Gdynia (początek o 18:00) będzie również ostatnim wyjazdem Biało-Bordowych w tym sezonie, bo od soboty wiadomo oficjalnie, że PGE Spójnia skończy rozgrywki po rundzie zasadniczej.
Wyjazdowy bilans to cztery zwycięstwa i 10 porażek. Podobnie, jak bilans całego sezonu (10-17) jest to wynik daleki od oczekiwań i zdecydowanie gorszy niż przed rokiem. Realnie PGE Spójnia powalczy jeszcze o 11. miejsce. Obecnie stargardzianie plasują się na 12. pozycji, a wyprzedza ich wtorkowy przeciwnik.
Asseco Arka ma identyczny bilans (10-17), ale w małych punktach, które na ten moment liczą się w tabeli jest lepsza o pięć 'oczek'. Na koniec ważniejsze będą bezpośrednie starcia, co jest szansą PGE Spójni na uzyskanie znaczącej przewagi. W pierwszym meczu było 79:64 dla Biało-Bordowych. Większe znaczenie będzie to miało przy zwycięstwie, bo wtedy rywale, żeby prześcignąć PGE Spójnię musieliby wygrać dwa pozostałe spotkania, a czekają ich mecze z Treflem Sopot i Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski. W przypadku niepowodzenia trzeba będzie bardziej uważać na 13. w tabeli MKS. Ekipa z Dąbrowy Górniczej ma dziewięć zwycięstw, ale cztery mecze do rozegrania. Bilans identyczny, ale nastroje odmienne. Asseco Arka fatalnie zaczęła sezon i po porażce w Stargardzie miała tylko jedno zwycięstwo. Wtedy prowadzona przez trenera Milosa Mitrovicia ekipa prezentowała się tak słabo, że była wymieniana w gronie głównych kandydatów do spadku. Później jednak radziła sobie zdecydowanie lepiej. Do największych niespodzianek, jakie sprawiła można zaliczyć zwycięstwo we Włocławku, wygrane derby z Treflem Sopot oraz dublet w rywalizacji z Kingiem Szczecin. Do wtorkowego meczu Asseco Arka przystąpi po dwóch porażkach - 76:90 w Lublinie i 85:96 w Dąbrowie Górniczej. PGE Spójnia po dziewięciu meczach chwaliła się najlepszym startem sezonu (pięć zwycięstw i cztery porażki). To jednak nie przełożyło się na końcowy wynik, a runda rewanżowa jest już fatalna. Stargardzianie pokonali w niej tylko walczące o utrzymanie HydroTruck Radom i GTK Gliwice oraz również niżej notowany MKS. Co ciekawe stargardzki klub pośrednio pomógł najbliższemu rywalowi w poprawie wyników. Wtedy jednak pewnie nikt się nie spodziewał, że nawet przy takim bilansie Asseco Arki te zespoły będą blisko siebie w tabeli. Drużyna z Trójmiasta zaczęła wygrywać, gdy wzmocnił ją Jacobi Boykins, który chwilę wcześniej wyleciał z PGE Spójni. Również w Asseco Arce nie mieli łatwo ze strzelcem jeżeli chodzi o sprawy dyscyplinarne, ale wygląda na to, że obie strony skorzystały na tej współpracy. Klub, który na początku sezonu miał duże problemy z ofensywą pozyskał strzelca regularnie dostarczającego punkty. Jacobi Boykins miał natomiast większą rolę niż w PGE Spójni i mógł się bardziej wypromować. W stargardzkiej drużynie w 19 minut zdobywał 12,2 punktu, a w Asseco Arce w 29 minut miał 15,4 punktu i aż 6,5 zbiórki oraz 1,6 asysty. Nie wiadomo jednak, czy Jacobi Boykins wystąpi we wtorkowym meczu, bo w starciu z MKS-em pauzował ze względu na kontuzję. W PGE Spójni zabraknie kontuzjowanego Nicka Spiresa, który już zakończył sezon. W Bydgoszczy nie zagrał też chory Daniel Szymkiewicz. Asseco Arka może spróbować wykorzystać szczególnie podkoszową przewagę. W PGE Spójni jedynym centrem jest Baylee Steele, a rywale mają Adama Hrycaniuka i Adriana Boguckiego. Obaj znani są z podkoszowej walki, a nie gry na obwodzie.
źródło: https://e-stargard.pl/ Patryk Neumann
|
|