King Szczecin wygrał z Treflem Sopot 98:73 i dzięki temu jest bliżej fazy play-off Energa Basket Ligi niż rywale.
Na początku spotkania dzięki Sherronowi Dorsey-Walkerowi oraz Malachi Richardsonowi to King miał przewagę. Po późniejszych akcjach Kacpra Borowskiego wzrosła ona do siedmiu punktów. To nie był koniec dobrej ofensywy szczecinian, bo po kolejnej trójce Richardsona było już 18:8. Trefl nie do końca był w stanie wejść w swój rytm. Po 10 minutach było ostatecznie 26:17. Yannick Franke i Darrin Dorsey w drugiej kwarcie starali się zmniejszać straty, ale to drużyna trenera Arkadiusza Miłoszewskiego kontrolowała tempo gry.
Ciągle ważnym graczem był Richardson, a dodatkowo świetnie spisywał się Jay Threatt. Mimo tego po trójkach Warnera i Gruszeckiego sopocianie zbliżyli się na osiem punktów. Gospodarze odpowiedzieli jednak na to serią 7:0, a ostatecznie pierwsza połowa zakończył się wynikiem 52:39.
Sherron Dorsey-Walker oraz Kacper Borowski w trzeciej kwarcie dość szybko powiększyli różnicę na korzyść swojego zespołu do 17 punktów. Paweł Leończyk i Yannick Franke (11 punktów z rzędu!) po raz kolejny starali się zmieniać sytuację, ale przewaga ciągle była spora. Po trójce Jaya Threatta po 30 minutach było 76:60. Ten sam zawodnik na początku czwartej kwarty powiększył prowadzenie Kinga do 21 punktów. Drużyna trenera Marcina Stefańskiego nie była już w stanie nawiązać rywalizacji. Ostatecznie ekipa ze Szczecina zwyciężyła pewnie - 98:73. Najlepszym graczem gospodarzy był Jay Threatt z 23 punktami i 6 asystami. Yannick Franke zdobył dla gości 18 punktów i 6 zbiórek.
źródło: plk.pl
|
|