To będzie poświąteczne święto koszykówki w szczecińskiej Netto Arenie. W 16. kolejce Energa Basket Ligi King Szczecin podejmie PGE Spójnię Stargard.
Początek meczu w poniedziałek o 18:00. Do siedmiu razy sztuka? To będą siódme derby od powrotu biało-bordowych do Energa Basket Ligi. Po sześciu poprzednich meczach zawsze cieszyli się rywale. Blisko przełamania tej niemocy było na inaugurację obecnego sezonu. Wtedy jednak po słabym meczu z obu stron PGE Spójnia roztrwoniła przewagę, a po dogrywce przegrała 75:81. Teraz jednak stargardzianie są silniejsi. W przeciwieństwie na przykład do poprzedniego roku zdążyli z przebudową jeszcze przed końcem pierwszej rundy. King dopiero niedawno skompletował zagraniczny zestaw zawodników, choć to nie koniec zmian, bo nadal trwają poszukiwania podkoszowego, który miałby zastąpić Djoko Salicia.
Bardzo szybko, bo już po dwóch kolejkach doszło w Kingu do zmiany trenera. Po chwilowych poszukiwaniach, gdy drużynę prowadził tymczasowo Maciej Majcherek (zastąpił Rolandasa Jarutisa) zespół przejął Arkadiusz Miłoszewski. Zaczął świetnie - od wielkich zwycięstw ze Śląskiem Wrocław, Anwilem Włocławek i Czarnymi Słupsk. Gdy wydawało się, że King może w tym roku powalczyć o coś więcej niż tylko play-off przyszły wysokie porażki z Asseco Arką Gdynia i MKS-em Dąbrowa Górnicza.
- Jest dużo podtekstów, bo to prawdziwe derby. Pierwszy raz będę brał w tym udział. Musimy przystąpić do tego meczu, jak do każdego innego. Mam nadzieję, że frekwencja dopisze, że przyjadą też kibice ze Stargardu, a nasi kibice również nie zawiodą. Mam nadzieję, że spełnimy oczekiwania, żeby wrócić na ścieżkę zwycięstw. W drugiej rundzie chcemy kontynuować marsz w górę. Żarty się skończyły. Trzeba walczyć o play-off - powiedział trener Arkadiusz Miłoszewski w rozmowie z Przemysławem Sierakowskim dla KingWilkiTV. Frekwencja rzeczywiście może być wysoka. Na dwa ostatnie domowe mecze Kinga przychodziło ponad tysiąc kibiców. Mobilizują się również stargardzcy fani. Szczególnie, że po przebudowie PGE Spójnia gra zdecydowanie lepiej. Nadzieje na dobre widowisko, a nawet zwycięstwo są jak najbardziej uzasadnione. Derby rządzą się swoimi prawami, a duże znaczenie odgrywa w nich psychika. To właściwie główny argument, który może sprawić, że „będzie, jak zawsze”. Rezultat derbów ma duże znaczenie i nie tylko dlatego, że to rywalizacja o prymat na Pomorzu Zachodnim. Ten sezon podobnie, jak dwa poprzednie potwierdza, że wyniki derbów mogą decydować o końcowej kolejności. Po 15 kolejkach siódmy w tabeli King wyprzedzał 11. PGE Spójnię o punkt. Gdyby w Stargardzie wynik był odwrotny, wtedy drużyna prowadzona przez Marka Łukomskiego byłaby obecnie wyżej. Szczeciński szkoleniowiec wróci do Netto Areny. Prowadząc Kinga Szczecin debiutował, jako pierwszy trener w Energa Basket Lidze. Wcześniej przez kilka lat był drugim trenerem w zespole z Radomia. Podtekstów jednak jest zdecydowanie więcej, bo aż dwóch koszykarzy Kinga w poprzednim sezonie było istotnymi postaciami PGE Spójni. Do Filipa Matczaka już w trakcie rozgrywek dołączył Jay Threatt. Rozgrywający był w poprzednim sezonie liderem PGE Spójni. Wejście do Kinga ma jednak trudne. W dwóch meczach zdobył łącznie 13 punktów (5/19 z gry) i rozdał siedem asyst. W ostatnim spotkaniu nie zagrał ze względu na kontuzję. Zdecydowanie lepiej prezentował się drugi nowy nabytek. Malachi Richardson w dwóch meczach zdobył 34 punkty (13/21). On również pauzował w starciu z GTK. Kinga też nie oszczędzają kontuzje. Z GTK nie grał również Kacper Borowski. W porównaniu z PGE Spójnią jest jednak znacząca różnica. Sześciu szczecińskich koszykarzy wystąpiło we wszystkich 15 meczach, a w stargardzkiej drużynie komplet spotkań ma tylko Erick Neal. King ostatni mecz grał 15 grudnia, a od tego czasu PGE Spójnia rozegrała dwa zacięte pojedynki z Czarnymi (66:68) i Astorią (89:86).
źródło: Bardzo szybko, bo już po dwóch kolejkach doszło w Kingu do zmian
|
|