![]() Sytuacja z końcówki zeszłego sezonu. Jeden z zespołów wygrywa swój mecz, a włodarze klubu są przekonani, że dzięki temu utrzymali się w lidze. No, ale niekoniecznie. Decydowała mała tabela, było bardzo dużo degradacji, dodatkowo ważyły się losy tego, czy Bałtyk Koszalin zagra w trzeciej lidze. Generalnie - zamieszania było tyle, że pewne rzeczy można zrozumieć.
Koniec końców z ligą pożegnało się siedem zespołów, czyli... dokładnie tyle, ile może spaść i teraz. A przecież mamy jeszcze baraż i ligę, w której gra o jeden zespół mniej niż sezon temu. Dodatkowo tabela wcale nie jest tak wyrównana, bo pomiędzy potencjalnymi spadkowiczami a zespołami zajmującymi spokojne miejsca w środku tabeli zrobiła się kilku lub nawet kilkunastopuntowa wyrwa.
W przyszłym sezonie czwarta liga wróci do dawnego kształtu i będzie liczyć osiemnaście klubów. To powoduje, że z miejsca spada pięć zespołów. Do tego trzeba doliczyć bardzo prawdopodobne pożegnanie się z trzecią ligą Kluczevii Stargard, która zwiększy pulę spadkowiczów do sześciu pozycji. W najgorszym razie (i wcale nie jakimś mało prawdopodobnym) w trzeciej lidze nie utrzyma się też Bałtyk Koszalin, a spadkowiczów poziom niżej będzie siedmiu. No i jeszcze ten baraż. Porządkując: - z czwartej ligi spadnie pięć drużyn, a szósta zagra w barażu, jeśli Kluczevia i Bałtyk utrzymają się w trzeciej lidze, - z czwartej ligi spadnie sześć drużyn, a siódma zagra w barażu, jeśli Kluczevia lub Bałtyk spadną z trzeciej ligi, - z czwartej ligi spadnie siedem drużyn, a ósma zagra w barażu, jeśli Kluczevia i Bałtyk spadną z trzeciej ligi. Realnie trzeba brać pod uwagę opcję 6+1, a może nawet 7+1. I jest to opcja dla większość klubów z dołu tabeli dość przygnębiająca. Oczywiście jest jeszcze cała runda, dużo może się wydarzyć, ale na ten moment kluby typu Ina Goleniów, Leśnik Manowo, Rasel Dygowo czy Sokół Karlino potrzebują w pierwszym rzędzie utrzymania Bałtyku poziom wyżej, a w drugim - sporych wzmocnień i serii co najmniej kilku zwycięstw, o co będzie bardzo trudno i co w przypadku większość zespołów z dołu tabeli wydaje się mało realne. Obecnie różnica między miejscem barażowym (14. lokata Jezioraka, bo Bałtyk zimuje pozycję nad strefą spadkową) a 12. Olimpem Gościno wynosi pięć punktów. Ale już strata do Chemika Police to osiem oczek, a przecież wyżej grają już na tyle solidne zespoły, że większość z nich prędzej zwiększy swoją przewagę nad dołem tabeli niż do tego dołu dołączy. Już nie mówiąc o najgorszym scenariuszu, czyli wspomnianym kilkukrotnie spadku Bałtyku - gdyby tak było, to w tym momencie na ostatniej bezpiecznej pozycji jest... Olimp Gościno, a cały dół tabeli walczy co najwyżej o miejsce barażowe. Jak widać - sytuacja jest bardzo, ale to bardzo skomplikowana. Warto ją sobie uświadomić, bo da się zauważyć, że nie we wszystkich klubach z dołu tabeli włodarze zdają sobie sprawę ze skali problemu. A przecież za chwilę trzeba podejmować kluczowe decyzje. Czy ściągać nowych zawodników i walczyć za wszelką cenę o utrzymanie, czy może - biorąc pod uwagę tak trudną sytuację - nie nastawiać się na cuda i w pierwszym rzędzie się nie zadłużać? Przecież w najgorszym razie, przy porażce w barażach, z czwartej ligi może spaść nawet... osiem zespołów!
źródło: Norbert Skórzewski
|
|