Trudne mentalnie zadanie czekało na podopiecznych trenera Arkadiusza Miłoszewskiego w piątkowy wieczór.
Po czterech kolejnych zwycięstwach w Energa Basket Lidze King musiał udać się do Gdyni na mecz z Asseco Arką Gdynia, która w tym sezonie jeszcze we własnej hali nie wygrała. Każda seria kiedyś się kończy. W piątek skończyły się dwie. King nie wygrał piątego meczu z rzędu, a Asseco Arka Gdynia wreszcie wygrała przed własną publicznością. Pierwsza kwarta byłą fatalna w wykonaniu Wilków Morskich w ataku.
Szczecinianie zdobyli zaledwie 7 punktów i mieli ogromny problem ze złapaniem swojego rytmu. W drugiej odsłonie meczu Stacy Davis, Filip Matczak oraz Kacper Borowski sprawili, że King odrobił straty. Ostatecznie do przerwy przegrywał już tylko 40:35.
Po powrocie na parkiet King zdołał jeszcze zmniejszyć straty, ale nie potrafił doprowadzić do remisu lub przełamania. Asseco Arka Gdynia trafiała z dystansu i po raz kolejny uciekła gościom ze Szczecina. Asseco Arka Gdynia - King Szczecin 89:65 (23:7, 17:28, 19:12, 30:18) Asseco Arka: Wilczek 20, Boykins 13, Durham III 12, Musić 12, Hrycaniuk 9, Wołoszyn 7, Bogucki 6, Dylewicz 3, Miśković 3, Perzanowski 2, Lis 2, Tomaszewski. King: Matczak 17, Davis 16, Dorsey-Walker 11, Kikowski 8, Borowski 6, Schenk 5, Salić 2, Marek, Kroczak, Bartosz. zdjęcie: www.kingwilki.pl
źródło: www.kingwilki.pl
|
|