Po raz drugi z rzędu w hali przy ul. Twardowskiego 12 b zagrały szczypiornistki MKS-u Kusego Szczecin. Tym razem było to typowo derbowe starcie, bo rywalkami była KU AZS Politechnika Koszalińska. Emocji nie brakowało. Ostatecznie, po dość wyrównanym spotkaniu, lepsze okazały się gospodynie, które wygrały 30:27. Więcej o samym meczu w materiale poniżej.
Do pierwszego kwadransa zawody były wyjątkowo wyrównane. Mało tego, momentami jedną bramkę przewagi uzyskały koszalinianki (3:4). Kusy miał wtedy pewien problem ze sforsowaniem obrony Politechniki. Dużo było bloków ze strony przyjezdnych. Tym samym miejscowy zespół nadziewał się na kontry w pierwsze i drugie tempo. Jednym słowem obraz derbów jak malowany.
W 16. minucie gospodynie zaczęły przełączać się na swój styl gry. Nastąpiła wyraźna poprawa w defensywie. Szczecinianki zaczęły też lepiej ze sobą współpracować w ataku. Z większą łatwością dochodziły do pozycji rzutowych. Wynik brzmiał już 11:7. Pochwały zbierała ponadto bramkarka, Daria Mocarz. Nie mogło być inaczej, kiedy broni się nawet kontry w starciu jeden na jeden. Można było z optymizmem oczekiwać drugiej połowy tego starcia (17:12). Znowu wyróżniała się Wiktoria Stefaniak. Środkowa rozgrywająca potrafiła bardzo szybko podjąć decyzję o rzucie. Raz z biodra, raz z przyłożenia. To mogło się naprawdę podobać. W pewnym momencie tylko na niej spoczywał ciężar zdobywania kolejnych bramek (4 trafienia pod rząd). Aż dziw, że szkoleniowiec gości nie 'wyłączył' szczecinianki indywidualnym kryciem. Najwyraźniej nie taka była taktyka koszalińskiego AZS-u. Emocje wcale jednak nie opadły. Przyjezdne zmniejszyły dystans do 2 bramek (25:23). Była to dopiero 48. minuta rywalizacji, więc wszystko było jeszcze możliwe. Nerwy na wodzy w ważnym momencie zachowała Nikola Komorniak. Kusy mógł przynajmniej na chwilę odetchnąć. Nadal świetną robotę wykonywała Mocarz. Problemem mogły być dwuminutowe kary i nieskuteczność na skrzydłach. Ostatecznie 3 punkty zostały w Grodzie Gryfa.
źródło: własne
|
|