Tradycji stało się zadość. W Szczecinie znowu mieliśmy emocje do ostatnich sekund. Sandra Spa Pogoń ostatecznie pokonała Torus Wybrzeże Gdańsk 27:26 w 3. kolejce w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Po końcowej syrenie rzut karny zmarnował Jacek Sulej. Mateusz Gawryś zbił piłkę na poprzeczkę i zapewnił gospodarzom komplet punktów.
W zeszłym sezonie pojedynek Sandra Spa Pogoni z Torus Wybrzeżem obfitował w emocje dosłownie do ostatnich sekund. Portowcy przegrywali niemal z przez całe spotkanie, by w końcówce 'dojść' rywala i wygrać jedną bramką (29:28). Od tamtej pory w ekipie gości doszło do kilku zmian. Nie było choćby znanego z występów w PGE VIVE Kielce, Mateusza Jachlewskiego (aktualnie 9 bramek w 2 meczach).
Gospodarze mogli w tych zawodach wystawić w końcu dwóch bramkarzy. W pierwszych dwóch kolejkach w kadrze Portowców zabrakło Antona Terekhofa. Ukrainiec ostatecznie załatwił wszystkie formalności i mógł wrócić do Polski, a ten fakt to dla trenera Rafała Białego bardzo duży pozytyw.
W poprzednich pojedynkach obu zespołów szczecinianie musieli mieć się na baczności, kiedy do rzutu zbierali się Mateusz Wróbel lub Kamil Adamczyk. Tym razem od pierwszych chwil w rolę lidera wcielił się wspomniany Jachlewski. Nie dość, że rozgrywał piłkę z centralnej części parkietu (to nominalny skrzydłowy), to jeszcze umiejętnie wbiegał na koło i z czystych pozycji trafiał do siatki. Remis 5:5 po kwadransie zawodów wskazywał, że w tym meczu będzie się dużo działo. Wybrzeże pokazywało, że jego mocną stroną są szybkie kontry. Wykorzystywało każdą okazję, kiedy tylko ich rywale w głupi sposób tracili piłkę w ofensywie. Niemniej sami częściej dopuszczali się fauli ofensywnych. Tutaj należy jednak zwrócić uwagę na postawę formacji obronnej szczecinian. Była naprawdę godna pochwały. Przekonali się o tym na inaugurację sezonu płocczanie (więcej o tamtym meczu tutaj). Jako ciekawostkę dodajmy, że w pierwszych 30 minutach żadna drużyna nie wygrywała więcej niż jednym trafieniem. Po zmianie stron i jedni, i drudzy mieli swoje problemy. Ci pierwsi mogli stracić Adama Wąsowskiego, swojego podstawowego obrońcę (od 31. minuty był już zagrożony czerwoną kartką z gradacji kar). Goście zaś nie potrafili skutecznie kończyć rzutów karnych. Na 3 próby, aż 2 w tamtym czasie to niepowodzenia. W 36. minucie oglądaliśmy zdecydowanie najładniejszą bramkę w tym meczu. Ze środka ze znacznej odległości idealnie w 'okienko' wycelował Paweł Krupa. Wynik brzmiał już 15:12. Po kolejnej udanej akcji dla Pogoni trener Krzysztof Kisiel mógł poczuć zdenerwowanie. Nadzieją dla gdańszczan był Przemysław Witkowski. Przed ostatnim kwadransem zawodów jego skuteczność oscylowała wokół 39 procent. Przyjezdni nie zamierzali rezygnować, choć ich strata w pewnym momencie sięgnęła już 5 trafień. Wybrzeże mogło liczyć choćby na Jacka Suleja. I trzeba przyznać, że rywalom udało się zbliżyć na 1 'oczko' (56. minuta), a po trafieniu Jakuba Powarzyńskiego nawet wyrównać (25:25). Emocje rosły z każdą chwilą. Ostatecznie wynik mógł zmienić Sulej, ale po końcowej syrenie zmarnował 'siódemkę' (Gawryś zbił rzut na poprzeczkę)!
źródło: sportowefakty.wp.pl
|
|