Plan został wykonany. W ostatnim spotkaniu w 2. lidze kobiet w piłce ręcznej MKS Kusy rozbił we własnej hali przy ul. Twardowskiego 12b Tytanki Wejherowo 37:15. Do przerwy przewaga gospodyń sięgnęła aż 10 trafień. Co ciekawe, 5 szczypiornistek ze Szczecina zakończyła to spotkanie z 5 i większą liczbą bramek i nie była to liderka zespołu Wiktoria Stefaniak. Z zawodniczek występujących w polu żadnego celnego rzutu, który lądowałby w siatce, nie oddała jedynie Gabriela Marszałek (na zdj. obok Nikola Komorniak).
Od pierwszego gwizdka arbitrów z Grodu Gryfa na parkiecie niepodzielnie rządziły miejscowe. Rywalki miały ogromne problemy z przedostaniem się pod pole karne wicelidera tabeli. Podopieczne Barbary Bieleckiej i Magdaleny Michniewicz raz po raz startowały do kontr i były w tym skuteczne. Trzech bramek w kwadrans dorobiła się choćby Dominika Roszkiewicz.
Jedynym minusem były ostatnie minuty przed przerwą. Szesnastą bramkę zdobyła Aleksandra Tkaczuk, ale była to dopiero 24. minuta niedzielnej (15 grudnia) rywalizacji. Wejherowianki odpowiedziały wtedy tylko dwukrotnie (do tamtej pory miały na swoim zaledwie 4 gole). Do szatni zeszły zatem ze stratą aż 10 bramek, co oznaczało, że o zdobycz punktową będzie im niezwykle trudno. Początek po zmianie stron był nieco wyrównany. Już nie tylko Kusy dochodził do czystych pozycji, ale także Tytani. Wszystko jednak do czasu. Między 45. a 58. minutą gospodynie totalnie zdominowały przyjezdne. Reagować próbował trener gości, Remigiusz Sałata, ale sam chyba widział, że niewiele może zdziałać. W tym czasie do ich siatki wpadło aż 12 bramek. Pewnie, gdyby nie dobrze wykonany rzut karny przez Aleksandrę Kramp, rekord byłby jeszcze bardziej okazały. Tym samym Kusy obronił pozycję tuż za Arką Gdynia, która jako jedyna zakończyła pierwszą rundę bez żadnej przegranej. Kolejne spotkanie MKS zagra już lutym 2020 roku. Rywalem będzie UKS Morski Sianów.
źródło: własne
|
|