Nie udała się wyprawa do Gdyni. MKS Kusy Szczecin mierzył się tam z liderem tabeli 2. ligi, Arką. Gospodynie okazały się lepszym zespołem i dość zasłużenie zwyciężyły 30:21. Po meczu widać było smutek na twarzach młodych szczecińskich szczypiornistek. Rozgrywki jeszcze się nie kończą, a Kusy nie powiedział ostatniego słowa. Najlepszą strzelczynią w zespole przyjezdnym była Wiktoria Stefaniak (na zdjęciu obok) - zdobyła łącznie aż 8 bramek.
Podopieczne Barbary Bieleckiej (ona jedna udała się na mecz do Gdyni) do 20. minuty dzielnie się trzymały. Owszem musiały nadrabiać straty, ale przewaga Arki nie była znacząca. W tamtym czasie nie do zatrzymania przez Kusego były Paulina Peplińska oraz Matylda Mielewczyk. Tylko na nich skupiał się atak gdynianek (10:8). Co ciekawe, w pewnym momencie wydawało się, że w pierwszej połowie żadna ich koleżanka nie rzuci bramki. Udało się to dopiero w 27. minucie Martynie Piskorowskiej.
W naszym zespole nie funkcjonował tak dobrze atak. Gorzej prezentowała się też sama formacja obronna. Rywalki bardzo szybko dochodziły do pozycji rzutowych. Po zmianie stron liderki pokazały, że nie na darmo piastują ten fotel. Szybko odskoczyły na 9 trafień i już tego nie oddały do ostatniej syreny. Miejscowe bardzo dobrze wykonywały rzuty karne, każda z pięciu prób kończyła się umieszczeniem piłki w siatce. W Kusym prym wiodła już nie po raz pierwszy Wiktoria Stefaniak. Duże wsparcie dała jej Nikola Komorniak. Argumentów po stronie szczecinianek trochę jednak zabrakło. Pierwsze przegrana stała się faktem. Trzeba jednak przyznać, że jeszcze w Superlidze Kobiet Arka dysponowała bardzo dobrymi zawodniczkami młodego pokolenia, a to pokazuje, że szkolenie jest tam na naprawdę wysokim poziomie. Skądinąd bardzo podobnie jest też w Grodzie Gryfa. Szczecinianki rok 2019 zakończą w hali przy ul. Twardowskiego 12b. Zmierzą się wówczas z Tytanami Wejherowo - przedostatnim zespołem w tych rozgrywkach. 3 punkty są więc obowiązek MKS-u.
źródło: własne
|
|