Drugie zwycięstwo w drugim występie w II lidze kobiet przypadło w udziale MKS-owi Kusy Szczecin. Tym razem młode zawodniczki ze stolicy Pomorza Zachodniego pokonały Drwęcę Lubicz 31:23. Gospodynie zdominowały przeciwniczki właściwie już od pierwszego gwizdka arbitrów. Trzeba przyznać, że miejscowe pokazały kilka naprawdę efektownych zagrań, a przecież to dopiero początek sezonu i okres potrzebny do zgrania zespołu. Nie zdziwimy się, jeśli już teraz będzie to absolutnie ścisła czołówka w tej klasie rozgrywkowej.
Gospodynie od samego początku tego meczu były bardziej aktywne. Naprawdę nieźle prezentowały się w obronie, z czym przyjezdne nie mogły sobie poradzić. Zanotowały przy tym kilka efektownych przechwytów i uruchamiały kontry. Swoje dokładała znana z występów w najwyższej klasie rozgrywkowej Katarzyna Zimny. Szkoda tylko, że celownik szczecinianek nie był jeszcze tak dobrze ustawiony. Ten akurat fakt można było młodym szczypiornistkom wybaczyć. Tym bardziej, że tablica świetlna wskazała stan 8:3 po kwadransie rywalizacji.
Największe zagrożenie rzutowe pod bramką zespołu z Lubicza stwarzała Nikola Komorniak - do przerwy autorka 5 trafień. Dodajmy, że w pierwszym meczu w Sianowie w tej roli idealnie odnalazła się środkowa rozgrywająca Kusego, Wiktoria Stefaniak. Tym razem częściej dostrzegała idealnie ustawione koleżanki, jak choćby w 27. minucie Hannę Kwiatkowską. Niestety, jeszcze przed zejściem do szatni Stefaniak miała na swoim koncie już dwa dwuminutowe upomnienia. W 34. minucie kibice, którzy dość licznie odwiedzili halę przy ul. Twardowskiego znowu mogli obejrzeć bardzo efektowną akcję Kusego. Jak się potem okazało, wcale nie ostatnią. Bramkę, będąc jeszcze faulowaną, zdobyła Stefaniak. Już wówczas stało się jasne, że nic złego szczeciniankom nie może się w tym meczu stać. Pytaniem bez odpowiedzi pozostawał jedynie rozmiar wygranej. Trzeba przy tym dodać, że mecz nieco się zaostrzył. Raz jeden, raz drugi zespół musiał sobie radzić nawet w podwójnym osłabieniu. Ostatni kwadrans miał być formalnością, choć przyjezdne nieco zniwelowały swoją stratę. Miejscowe nie miały prawa całkowicie stracić aż 9-bramkowej zaliczki. Na wszelki wypadek o przerwę na żądanie poprosiła Barbara Bielecka, która wcześniej wymieniła niemal całą siódemkę. Ostatecznie skończyło się wynikiem 31:23. W trzeciej kolejce szczecinianki udadzą się do Brodnicy na mecz z tamtejszym MKS-em. Zawody zaplanowano na 9 listopada.
źródło: własne
|
|