![]()
Granatowo-bordowi odżyli dopiero po zmianie szkoleniowca. Po rezygnacji Piotra Frelka na to stanowisko powrócił Rafał Biały. Z miejsca zespół zaczął się prezentować zupełnie inaczej, co znalazło odzwierciedlenie w wynikach naszej drużyny. Pogoń rozbiła u siebie Zagłębie. Owszem, szans na awans do ósemki nie było, ale nadzieje na dobrą grę w walce o zachowanie bytu w PGNiG Superlidze już tak.
W grupie nazwanej umownie spadkową ekipa z Grodu Gryfa odniosła już 5 zwycięstw i umocniła się na drugiej pozycji. Większe znaczenie ma jednak fakt, że 3 'oczka' już na pewno pozwalają Portowcom na zachowanie ligowego bytu. Po pierwszej połowie podopieczni Białego i Fogtmana przegrywali z gdańszczanami 15:17. Tragedii nie było. Z szatni drużyna wyszła naładowana dodatkową energią. A wszystko przez rezultat w Gdyni, która w tym samym czasie walczyła ze Stalą Mielec. Tam do przerwy było już 11:21. Oznaczało to, że Pogoni wystarczy jeden punkt, czyli remis w meczu z Wybrzeżem, by utrzymać się bez konieczności gry w barażach z pierwszoligowcem (o awans walczą Nielba Wągrowiec i SPR PWSZ Tarnów, w pierwszym meczu było 26:25 dla wągrowczan). To poniosło graczy, którzy bardzo szybko zrównali się z gospodarzami. Od tamtej pory trwała wymiana ciosów, którą lepiej znieśli szczecinianie i w ostatnich minutach postawili kropkę nad 'i'.
źródło: własne
|
|