SPR Pogoń Szczecin dokonała niemal niemożliwego. W środowe późne popołudnie wygrała mecz z Energą AZS-em Koszalin, którego właściwie nie miała prawa wygrać. Od stanu 6:14 po 60 minutach tablica świetlna wskazała stan 21:19. Zapanowała wielka euforia. Szczecinianki biegały po parkiecie jakby w amoku. Trudno im się dziwić. Podobne uczucia towarzyszyły kibicom, którzy niemal w komplecie wypełnili halę przy Twardowskiego 12 b. - Większość kibiców na pewno myślało, że ten mecz jest już stracony. Udowodniłyśmy swoją wielkość i serce do walki - stwierdziła tuż po końcowej syrenie jedna z bohaterek ostatnich minut, Daria Zawistowska. Więcej w wywiadzie poniżej.
Widzę zmęczenie na twarzy, ale także szeroki uśmiech. Po takim meczu nie może być inaczej.
- Tak. Myślę, że pokazałyśmy, że warto wierzyć w nas do końca. Po każdej porażce potrafimy się podnieść. Większość kibiców na pewno myślało, że ten mecz jest już stracony. Udowodniłyśmy swoją wielkość i serce do walki. Przeszłyście z piekła do nieba. - Dokładnie tak było. W przerwie wykorzystałyśmy ten czas. Dostałyśmy od trenera kilka cennych i przede wszystkim bardzo motywujących wskazówek. Same też chciałyśmy się zawziąć, by po prostu wygrać to spotkanie. Pomimo tego, że jakby nie patrzeć 8 bramek to jest kolosalna różnica. Wiedziałyśmy, że jak będziemy zespołem i będziemy grać razem, pomagać sobie w obronie i mieć spójność w ataku każda dla każdej, to wygramy ten mecz. Tak też się stało. Jest pani jeszcze młodą zawodniczką. Ale zapytam czy pamięta pani drugi taki mecz, by odwrócił się wynik z - 7 na + 2? - W sumie pamiętam i to ostatni na naszą niekorzyść. Było to z MKS-em Perłą Lublin. Tamto jednak poszło w niepamięć. Teraz będę wspominać tylko ten i wierzyć, że wszystko jest możliwe. Wiemy, że to pani ostatni sezon w Pogoni. Nie wierzę jednak, by nie pragnęła pani sięgnąć po ten puchar po tylu latach przerwy. A jest na to kolejna szansa. - To jest moje marzenie. Zanim stąd odejdę, chcę dać z siebie wszystko. Zostawić tutaj całe swoje serce i zdobyć ten puchar razem ze swoją drużyną. Wrócę na koniec do tej pierwszej połowy. Co się stało, że zaczęłyście ją tak słabo? Rzuciłyście tylko 7 bramek. - Nie byłyśmy skuteczne. Ale potem poszło już z górki. Uwierzyłyśmy, że przy poprawnej grze w obronie, da się coś jeszcze zrobić. Jak widać, tak się stało.
źródło: pogonhandball.pl
|
|