Z piekła do nieba. Przeżywał chyba każdy kibic, który zdecydował się przyjść na halę przy Twardowskiego 12 b w Szczecinie. SPR Pogoń po niesamowitym kwadransie zawodów pokonała Energę AZS Koszalin 21:19. Do przerwy gospodynie przegrywały 7:14, a mimo to zeszły z parkietu jako zwyciężczynie. Finał, który po 30 minutach spotkania wydawał się być jedynie mrzonką, stał się realny
Bardzo trudny okazał się początek półfinałowego meczu dla SPR-u Pogoni. Szczecinianki co chwilę „nadziewały” się na strzegącą koszalińskiej bramki, Izabelę Prudzienicę. Dużego pecha miała choćby Jelena Agbaba na kole czy też Daria Szynkaruk na prawym skrzydle. Trzeba oddać rywalce, że ustawiała się do tych rzutów naprawdę dobrze. Na swoim poziomie prezentowała się kapitan drużyny Agata Cebula. Przy znakomicie dysponowanej drugiej linii Energi AZS-u, granatowo-bordowym szło jak po grudzie.
Trener Neven Hrupec, mając do dyspozycji pełną „szesnastkę”, szybko zdecydował się na szereg zmian. W miejsce Agbaby wprowadził Patrycję Nogę, która ostatni raz buty przywdziała w meczu 4. kolejki PGNiG Superligi Kobiet (19 września ubiegłego roku). Kilka minut oddechu mogły złapać także Ivana Dezić oraz Szynkaruk. Przełom jednak nie nadchodził, za to zdenerwowanie złym początkiem był u szczecinianek aż nadto widoczny. Do przerwy traciliśmy już 7 bramek (7:14). Cud od zaraz. To było potrzebne miejscowym, by przywrócić wiarę i marzenia gry w finale Pucharu Polski. Pierwsze 14 minut jednak wcale na to nie wskazywało. Oba zespoły gubiły się w atakach. Szwankowała skuteczność. Jednego nie brakowało. Ogromnej motywacji i woli walki, a tę pokazały właśnie szczecinianki. Zaczęło się od 44. minuty spotkania i stanu 9:16. Wielu pewnie już dawno by zwątpiły w sens dalszej rywalizacji. 6 bramek z rzędu zrobiło jednak swoje. Nawet przerwa na żądanie trener Unijat niewiele wniosła. Pogoń złapała wiatr w żagle. I poszła za ciosem. Tuż przed końcem Ivana Dezić po celnie wykonanym rzucie karnym dała nam pierwsze w meczu prowadzenie 20:19. Do końca wciąż było dużo czasu, a gospodynie musiały sobie radzić jedną mniej po karze dla Ivany Bozović. Udało się wytrzymać napór rywalek. Pudła Moniki Michałów, a potem także Hanny Rycharskiej przesądziły sprawę. Kropkę nad i postawiła Daria Szynkaruk. Pogoń dokonała czegoś niespotykanego w piłce ręcznej. Odrobiła aż 8 bramek straty i wygrała 21:19!
źródło: pogonhandball.pl
|
|