Wydarzenia ostatnich dni na szczecińskich kortach przy al. Wojska Polskiego tylko zdają się potwierdzać cichą tezę o tym, że nasz turniej nie przepada za faworytami... A przynajmniej mają oni w stolicy Pomorza Zachodniego wyjątkowo trudno.
Cała historia Pekao Szczecin Open utwierdza nas w tym przekonaniu, ale musimy traktować je z przymrużeniem oka. Wiemy przecież, że sport uwielbia płatać figle, a tenis w szczególności. Jak twierdzą często największe gwiazdy światowego formatu, tenis to sport przegranych. Liczba porażek w całej karierze jest bowiem procentowo zawsze zaskakująco wysoka, wśród tych najlepszych również. Pod górkę mają też wszyscy rozstawienia w tegorocznej edycji naszego challengera. Środa była dniem głównie drugich rund turnieju singla oraz dokańczania pierwszej debla. A w nich swoje boje toczyli m.in. Roberto Carballesa Baena (nr 2) w singlu, czy Dustin Brown w parze z Andre Begemannem. Choć tego drugiego trudno w tym roku nazwać faworytem, wiemy doskonale, że potrafi świetnie wykorzystywać atuty w grze podwójnej, nawet gdy słabiej mu idzie w pojedynkę. Jednak zarówno on jak i Carballes Baena odpadli.
Wysoko rozstawiony Hiszpan to zawodnik końcówki pierwszej setki światowego rankingu, a w meczu pierwszej rundy przeciwko Tommy'emu Robredo zaprezentował się znakomicie. Zaczęliśmy upatrywać w nim mocnego kandydata, co najmniej, do gry w finale... Dobrze rozpoczął mecz z Facundo Arguello, bo od 3:0 w gemach. Od tej jednak chwili coś się w grze Baeny zacięło. 25-latek nie biegał już tak sprawnie jak dzień wcześniej i co chyba kluczowe w tym meczu, nie posyłał tak dokładnych piłek pod koniec drugiej części kortu rywala, jak robił to przeciwko Robredo. Najwidoczniej wygrana w wielkim stylu kosztowała tego zawodnika za dużo sił. Argentyńczyk z kolei zagrał bardzo równo i podobnie jak Robredo próbował przeciwnika gonić od lewa do prawa. Wygrał zasłużenie w dwóch setach 7:6(7:4), 6:3. Co warte podkreślenia dla Arguello to już piąty mecz w turnieju! Wprawdzie w pierwszej rundzie miał nieco mniej grania, bo Nicolas Almagro po trzech gemach drugiego seta skreczował, wcześniej rozegrał trzy mecze eliminacyjne. Czwartek będzie dla niego dniem przerwy, który z pewnością spędzi głównie na regeneracji.
W dalszej grze mieliśmy też następnych dwóch kwalifikantów. Marcelo Tomas Barrios Vera w drugiej rundzie jednak uległ Gianluigi Quinzi 1:6, 3:6. Za to Alejandro Davidovich Fokina z Hiszpanii wciąż pozytywnie zaskakuje i wygrywa. Tym razem okazał się lepszy od Sergio Guttiereza-Ferola 7:5, 7:6. W nagrodę zagra w ćwierćfinale. Dustin Brown miał z kolei chrapkę na zrobienie czegoś więcej w grze mieszanej, bo odpadł w singlu pokazując się z niezłej strony. Jego dyspozycja wydawała się więc całkiem dobra. W środowym spotkaniu przeciwko argentyńskiej parze Andreozzi/Duran Niemiec grał naprawdę dobrze. Śmiało można go nazwać najlepszym na korcie, ale na wynik to się nie przełożyło. Brown i Begemann przegrali 4:6, 6:2, 5-10. Dla polskiej publiczności ciekawe był również występy debli z udziałem naszych. Popołudniu na korcie zagrali Yann Wójcik z Kacprem Żukiem, ale z rozstawioną parą z nr 3 (Gille/Vliegen) nie mieli wielkich szans. Przegrali 1:6, 3:6. W meczu dnia z kolei Tomasza Bednarek z Aleksandrem Burym stoczyli bój z deblem nr 1 tego turnieju - Andreas Molteni/Igor Zelenay. Zadanie należało do trudnych i kortowa rzeczywistość to pokazała. W pierwszym secie polsko-białoruski duet walczył dzielnie, ale w drugim rywale byli już wyraźnie lepsi. Skończyło się wynikiem 5:7, 2:6. Co ciekawe w czwartek na pewno zobaczymy awans Polaka w grze podwójnej. W meczu dnia (godz. 19:00) Grzegorz Panfil z Volodomyrem Uzhylovskyim zagra przeciwko Karolowi Drzewieckiemu i Filipowi Polaskowi ze Słowacji. Wcześniej odbędzie się kilka interesujących spotkań singla. Już o godz. 13:00 na korcie centralnym pokaże się nr 4 turnieju - Guido Andreozzi, który zmierzy się z Mario Vilellą Martinezem. Następnie zagrają Alexey Vatutin z Lorenzo Giustino, a także 17-letni Rudolf Molleker z Thiago Monteiro (nr 5). Na korcie nr 2 zobaczymy pojedynek włoski. Zagra Andrea Arnaboldi przeciwko Roberto Marcora (szczęśliwym przegranym finału eliminacji).
źródło: własne
|
|