Energa AZS Koszalin pomna wydarzeń sprzed blisko miesiąca, kiedy to pokonała po raz pierwszy w meczu ligowym MKS Selgros Lublin 29:28, chciała pójść za ciosem. Te chęci były widoczne od początku rywalizacji w pierwszym meczu grupy mistrzowskiej. Dobrze ustawiona obrona koszalinianek sprawiała rywalkom sporo trudności. Z nią nieźle radziła sobie Marta Gęga, która choć kilkukrotnie nadziała się na blok defensywny gospodyń, skuteczna była w samej końcówce i dała mistrzyniom Polski arcyważne zwycięstwo.
MKS Selgros nie był zespołem nie do pokonania. Mistrzynie Polski do Koszalina znów przyjechały w okrojonym zestawieniu (w 13 zawodniczek). Brak kilku podstawowych zawodniczek nie wpłynął jednak na przebieg rywalizacji. Miejscowe owszem wyszły na prowadzenie, ale raptem jednobramkowe. Pewnie wynik wyglądałby inaczej, gdyby nie postawa Marty Gęgi oraz Katarzyny Kozimur.
Obie nieźle spisywał się w ataku, a swoje dokładały także w defensywie. Na wyróżnienie zasługiwała w tamtym czasie Beata Kowalczyk. Jej kilka interwencji wzbudziło u kibiców prawdziwą euforię. Niestety nie wzbudziły jej stałe fragmenty gry, tzn. rzuty karne. Koszalinianki marnowała je na potęgę. Dwukrotnie nie dała rady Romana Roszak, która zwykle jest w nich skuteczna oraz jeden raz Walentyna Nestsiaruk. W efekcie do przerwy było 10:11. Po zmianie stron koszalinianki bardzo szybko doprowadziły do remisu po 12. Niestety w grze tak jednych, jak i drugich było sporo mankamentów. Błąd poganiał błąd. Stąd też wynik rywalizacji zmieniał się rzadko. W 44. minucie Energa popełniła takich pomyłek trzy z rzędu, które natychmiast wykorzystał MKS. Na tablicy świetlnej zrobiło się 14:17. Wydawało się, że za chwilę skończą się emocje. Nic bardziej mylnego. Od stanu 15:18, kontrę wykorzystała Katarzyna Stasiak i zrobiło się 18:18. Od tamtej pory zespoły szły łeb w łeb. Co prawda wynik goniły Akademiczki, ale robiły to dość skutecznie. Na 6 minut przed końcem indywidualne krycie otrzymała Gęga, ale potem miejscowe, nie wiedzieć czemu, odpuściły i się cofnęły. Jak ważny to był manewr taktyczny, pokazały dwie kolejne, późniejsze akcje z jej udziałem. Najpierw uderzyła (już niepilnowana) nie do obrony z dystansu (19:20), potem popisała się asystą, po której sędziowie posadzili na ławce kar Stasiak i podyktowali karnego. Do jego wykonania podeszła oczywiście Gęga. Trafiła na 20:21. Nie popisała się potem Nestsiaruk a wynik ustaliła Kamila Skrzyniarz. Energa rozpoczęła od porażki. MKS zaś dogonił w punktach Vistal Gdynia, który w niedzielę zmierzy się u siebie z Pogonią Baltica Szczecin.
źródło: własne
|
|