Tegoroczny beniaminek PGNiG Superligi drugiej rundy nie rozpoczął najlepiej. Owszem, kobierzyczankom nie można było odmówić ambicji, woli walki i nadziei. To wszystko jednak rozpłynęło się niczym bańka mydlana właściwie już po kwadransie gry. W Pogoni Baltica imponowały bramkarki. Miejscowi kibice przecierali oczy ze zdumienia nad wyczynami Adrianny Płaczek i Martyny Wierzbickiej. Ta pierwsza broniła w sytuacjach sam na sam. Odbiła też aż trzy rzuty karne. KPR zmarnował ich łącznie w tym meczu aż 6!
Wynik zawodów otworzyła Anna Mączka. Liderka klubu z Kobierzyc w kolejnych minutach nie była jednak tak wyróżniającą się zawodniczką, jakby mogła wskazywać na to jej statystyka rzutów. Jej bolączką były tego dnia głównie rzuty karne. Wykonała ich 4, z czego tylko jeden zakończył się powodzeniem. Nomen omen KPR przeszedł do historii. W jednym meczu zmarnował aż 6 stałych fragmentów gry (1 trafiony karny na 7 prób).
Najjaśniejszą postacią była tego dnia Jagoda Linkowska. 23-latka nie miała skrupułów dla doświadczonych szczecinianek. Błysnęła formą rzutową. Zaimponowała głównie w 26. minucie. Dostrzegła, że bramka Pogoni Baltica jest pusta i z własnej połowy oddała celny rzut. Piłka nie dotknęła nawet parkietu. To było wówczas jej 3 trafienie. KPR ganić należało za wykorzystywanie swoich sytuacji. Pogoń Baltica postawiła zaś na obronę i szybkie wykańczanie kontr. Do przerwy wicemistrzynie Polski prowadziły już 15:8 i stało się jasne, że wygrają te zawody. Druga część przebiegała już pod pełną kontrolą podopiecznych Adriana Struzika. Trener Tomasz Folga próbował coś zdziałać, ale bezskutecznie. Kobierzyczanki między 47. a 59. minutą nie znalazły sposobu na zdobycie bramki. Ekipa z Grodu Gryfa idealnie to wykorzystała. Dołożyła 7 celnych rzutów i bardzo wysoko pokonała gospodynie, bo aż 30:17. W ekipie Pogoni bardzo dobrze zaprezentowały się Adrianna Płaczek oraz Martyna Wierzbicka (bramkarki). Imponować mogła również dyspozycja Hanny Jaszczuk (asysty i bramki).
źródło: własne
|
|