Pierwsze z dwóch najważniejszych rozstrzygnięć tegorocznego PEKAO Szczecin Open już znamy. Mistrzami w grze podwójnej zostali Niemiec Andre Begemann i Białorusin Aliaksandr Bury.
Zdobywcy pucharu mierzyli się dziś ze szwedzkim duetem Johan Brunstroem/Andreas Siljestroem i stworzyli kawał widowiska. Co ciekawe, dzisiejszy mecz był jednym z najdłuższych w historii szczecińskiego challengera w grze podwójnej i trwał nieco ponad dwie godziny. Wszystko przez to jak układały się poszczególne sety, a ich wyniki mówią właściwie wszystko - 7:6 (3), 6:7 (7). W super tie-breaku poszło już zdecydowanie szybciej. A to za sprawą bardzo skoncentrowanych Begemanna i Burego, którzy rychło wyszli na wynik 5:0. Szwedzi wprawdzie jeszcze powalczyli, ale tak dużej straty nie byli w stanie odrobić. Niemiec i Białorusin wygrali 10:4. Przy okazji zgarnęli ważne punkty do rankingu i 6600 euro. A co działo się przed tym meczem dnia? Całkiem sporo i to nie tylko na kortach.
Brak naszego reprezentanta w tej fazie turnieju zdecydowanie rozładowało emocje wśród polskich kibiców. Ci przed, ale też w trakcie, trwania półfinałów singla snuli się leniwie po obiektach Szczecińskiego Klubu Tenisowego. Trochę podglądali rozgrywki turnieju artystów (dziś miał miejsce finał kobiet, a jutro o godzinie 10:00 na korcie centralnym odbędzie się finał panów z udziałem Wojciecha Dąbrowskiego i Mezo Mejera), ale też odkrywali ciekawostki, które można było napotkać w alejkowych stoiskach. I tak sporą popularnością cieszył się 'sklepik' z wyjątkowymi i designerskimi szczecińskimi pamiątkami oraz zupełna nowość... Chodzi o stoisko ze specjalną dedykacją dla najmłodszych. Co w nim znaleźliśmy? Maskotki oraz książkę dla dzieci opowiadającą historię piłki Czerwonej, która poszukuje zaginiony puchar. Jak twierdzi jej autor - Michał Filipiak (trener tenisa i współorganizator m.in. imprezy ogólnopolskiej dla adeptów o nazwie 'Tenis 10 Cup o puchar Agnieszki Radwańskiej): Książka traktuje o miłości do sportu, przyjaźni i radości z gry. Może też pomóc rodzicom zrozumieć arkana tenisowej edukacji.
Książka ukazała się w wersji audiobooka i można ją nabyć na miejscu, a także na stronie internetowej kreatywnego autora. Ale powróćmy do tych trochę starszych tenisistów, a właściwie głównych bohaterów tegorocznej edycji PEKAO Szczecin Open. Bezwzględnie są nimi uczestnicy półfinałów. W pierwszym zobaczyliśmy starcie Constanta Lestienna z Francji oraz Alessandro Giannessiego z Włoch, który zdecydował się kontynuować dobrą formę, jaką przywiózł do stolicy Pomorza Zachodniego prosto z... Nowego Jorku. Podczas US Open przyjaciel Fabia Fogniniego dotarł do drugiej rundy, w której poległ z samym mistrzem tej imprezy - Stanem Wawrinką. W tym wielkim szlemie rozegrał jednak aż pięć spotkać, bo trzy pierwsze to przebijanie się przez kwalifikacje. Na szczecińskich kortach Włoch jest bardzo solidny, pewny swego i znakomity w grze obronnej. Lestienne nie zagrał dziś źle, był aktywny i często rozrzucał piłki po rogach, ale to nie wystarczyło na tak dysponowanego przeciwnika. Ten wygrał 6:3, 6:3, a mecz zakończył efektownym serwisem wyrzucającym. Po spotkaniu Włoch mówił, że sukcesy to też zasługa dobrego przygotowania fizycznego i solidnej regeneracji przed każdym meczem. Co na to jego niedzielny przeciwnik? Jest nim, zgodnie z oczekiwaniami, Dustin Brown. Niemiec też wygrał w dwóch setach (6:4, 6:4), ale to nie był w jego wykonaniu najlepszy mecz. Brown miał problemy z mocnym i płaskim serwisem Jonathana Eysserica, szczególnie na początku meczu. Sam natomiast nie błyszczał w tym elemencie. Mimo tego zawodnicy przez dłuższy czas nie przełamywali się. Dokonał tego faworyt potyczki dopiero na wynik 5:4. W następnym gemie dopełnił formalności. W drugiej odsłonie spotkania było nieco łatwiej, bo Brown już w pierwszym gemie zdobył serwis rywala i kontrolował dalsze losy, choć nie tak zupełnie bezproblemowo. Były nerwy, okrzyki niezadowolenia z pracy sędziego liniowego i okazja do przełamania dla Lestienna... której ten nie wykorzystał. Finał zapowiada się więc bardzo interesująco i trudno wskazać w nim faworyta. W lepszej formie wydaje się być Giannessi, ale fani Dustina Browna liczą na wystrzał jego talentu właśnie w najważniejszym meczu turnieju. Początek spotkania o godzinie 12:00.
źródło: własne
|
|