Na kortach Szczecińskiego Klubu Tenisowego, który tradycyjnie gości uczestników największego w Polsce challengera, szukaliśmy dziś sensacji i powiewu nowego. Tak na dobry początek rywalizacji w turnieju głównym.
O mały włos i doczekalibyśmy się. W najciekawszym, jak się później okazało, meczu dnia 22-letni Paweł Ciaś (na zdjęciu) miał na widelcu doświadczonego i faworyzowanego Hiszpana - Alberta Montanesa. W pierwszym secie Ciaś zagrał bez najmniejszych kompleksów, przebojowo i efektownie. Kilka jego mocnych uderzeń z backhandu, czy to po prostej czy krosie, zrobiło wrażenie. W drugiej odsłonie wciąż było obiecująco, ale w tie-breaku to rozstawiony z nr 7 Montanes utrzymał koncentrację i wrócił do gry na dobre... a na złe dla młodego Polaka. Mimo, że rywal widział już więcej i skutecznie kontrował, Ciaś dzielnie walczył, ale ostatecznie poległ w meczu 6:3, 6:7 (3), 2:6. Nie mógł być jednak z siebie niezadowolony. To była dla mnie kolejna ważna lekcja, bo nie co dzień mam możliwość gry przeciwko tak dobremu graczowi - mówił tuż po meczu tenisista rodem z Gdańska.
Albert Montanes to przecież zwycięzca kilku sporych turniejów, wieloletni gracz czołowej setki na świecie, a w swojej najwyższej formie plasował się w drugiej i trzeciej dziesiątce rankingu. Na kortach, jak dotąd, zarobił niespełna 6 milionów dolarów.
Doświadczenie było więc dziś górą, ale to wcale naszemu tenisiście skrzydeł nie podcięło. Zapytany o to, czego nauczył go ten mecz odpowiedział: Przede wszystkim tego, że w takich spotkaniach trzeba być cały czas odważnym, nie bać się podejmować ryzyka, szczególnie wtedy, kiedy nadarza się ku temu okazja - podsumował Ciaś, który w rankingu ATP zajmuje miejsce w szóstej setce, a w Szczecinie zagrał dzięki dzikiej karcie. Swoją postawą na korcie, walecznością i znakomitą sprawnością fizyczną zyskał nowych fanów. Trzeba przyznać, że z zainteresowaniem będziemy podglądać jak w najbliższych miesiącach i latach ten zawodnik się rozwinie. Trzymamy kciuki! Paweł Ciaś ostatecznie nie sprawił niespodzianki, a byłaby to osłoda wcześniejszej porażki Marcina Gawrona w finale kwalifikacji z Julianem Reisterem. Polak wygrał pierwszego seta i na prawdę można było mieć nadzieje, że rychło zasili szeregi rodaków w turnieju głównym. Nic z tych rzeczy. W drugiej i trzeciej partii Niemiec wszedł na wyższy poziom, popełniał niewielką liczbę błędów i częściej przejmował inicjatywę. Wygrał w meczu 6:7 (4), 6:3, 6:2. Wyniki gry pojedynczej Polaków miał podreperować w meczu dnia Michał Przysiężny... Choć do faworytów też wcale nie należał. Wydawało się jednak, że w starciu z młodszym Alexeyem Vatutinem z Rosji nie jest bez szans. Dziś był jednak słabszy i to właściwie w każdym elemencie gry. Silny serwis to za mało na szybkiego i błyskotliwego rywala. Tym samym pierwszy dzień PEKAO Szczecin Open nie przyniósł sukcesów jeśli chodzi o występy polskich reprezentantów. Z punktu widzenia kibica był to jednak znakomity dzień, z kilkoma wartościowymi pojedynkami. A do tego ta piękna, wakacyjna aura... Wyniki meczów 1 dnia Julian Reister - Marcin Gawron (finał kwalifikacji) 6:7 (4), 3:6, 2:6 Petr Michnev - Jonasem Luetjen (finał kwalifikacji) 7:5, 6:3 Peter Torebko - Alexandar Lazov (finał kwalifikacji) 4:6, 6:1, 6:2 George Von Massow - Vladimi Ivanov (finał kwalifikacji) 7:6 (4), 3:6, 6:4 I runda gry pojedynczej Constant Lestienne - Axel Michon 6:4, 7:5 Federico Gaio - Inigo Cervantes (nr 2) 6:7 (6), 6:1, 5:7 Albert Montanes (nr 7) - Paweł Ciaś (wc) 3:6, 7:6 (3), 6:2 Alexey Vatutin - Michał Przysiężny (wc) 6:4, 6:1 I runda gry podwójnej Filip Ambroży/Marcel Granollers - Adrian Andrzejczuk/Mateusz Smolicki 2:6, 4:6 Alessandro Motti/Hsien-Yin Peng - Guillermo Duran/Andreas Molteni (nr 2) 3:6, 3:6
źródło: własne
|
|