Agnieszka Skrzypulec wraz z Irminą Mrózek-Gliszczyńską zajęła dziesiąte miejsce w żeglarskiej klasie 470 na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Szczecinianka miała słaby początek rywalizacji, ale ostatnie wyścigi pokazały, że nie na darmo Polki mają na koncie piąte miejsce na mistrzostwach świata i czwarte na mistrzostwach Europy.
Dwa ostatnie wyścigi ukończyły na siódmym i ósmym miejscu, co pozwoliło im awansować do wyścigu medalowego.
- Jeszcze na dwa dni przed wyścigiem medalowym wydawało się, że będzie o to ciężko. Walczyłyśmy jednak do końca. Udało się, choć szkoda, że nie było już szans, by podskoczyć w klasyfikacji - mówiła dla onet.pl Skrzypulec, która przed czterema laty w Londynie - pływając w załodze z Jolantą Ogar - zajęła 12. miejsce.
W wyścigu finałowym Polki pokazały jednak klasę, zajmując piątą lokatę. Niestety różnice między zawodniczkami były już tak duże, że Biało - Czerwonym nie udało się awansować w klasyfikacji generalnej. Czego wobec tego zabrakło naszym żeglarkom by uplasować się wyżej? - Może trochę szczęścia. Byłyśmy dobrze przygotowane do tych igrzysk. Spędziłyśmy na wodzie naprawdę mnóstwo czasu. Miałyśmy dobry sprzęt, choć przed jednym z wyścigów pękł nam nowy bom i musiałyśmy się z niego wycofać. To też zaważyło na tym, że straciłyśmy jeszcze kilka lokat. - tłumaczyła Skrzypulec, ujawniając dlaczego wycofały się z wyścigu czwartego.
źródło: własne/onet.pl
|
|