Wywiad z Marcinem Zarzecznym, trenerem Gryfa Goleniów podsumowujący udany występ jego drużyny w sezonie 2015/16 oraz wywalczony historyczny awans do II ligi.
- Niebawem mija miesiąc od historycznego awansu Gryfa Goleniów do II ligi koszykówki. Czas zatem na podsumowanie. Czy spodziewałeś się tego, że po pierwszym sezonie w roli szkoleniowca drużyna pod Twoim przewodnictwem osiągnie tak świetny rezultat? - Tak, brałem pod uwagę tylko taki scenariusz lecz nie ukrywam, że nie spodziewałem się tak mocnych zespołów szczególnie z wielkopolski. Moim zdaniem to były drużyny prezentujące poziom II jak nie I ligowy. To był mój debiut na ławce trenerskiej, cieszę się że udany, zebrałem dużo cennego doświadczenia i mogę powiedzieć że ciężko jest prowadzić zespół grając jednocześnie na parkiecie. Uważam, że nieźle mi to wyszło ponieważ cel został zrealizowany.
- Przypomnijmy, drużynę objąłeś po pierwszym meczu sezonu, kiedy to ówczesny trener A. Molenda przeszedł do Spójni Stargard. Początki nie były łatwe… mam na myśli porażki z Kotwicą i tę z Bombardierem…
- Rzeczywiście byliśmy w dołku po tych porażkach ale konsekwentnie robiliśmy swoje na treningach i wiedziałem że ta praca zaowocuje. Chciałbym podkreślić, że po objęciu zespołu w dalszym momencie przechodziłem rehabilitację po poważnej kontuzji kolana i nie mogłem pomoc zespołowi na parkiecie. Zresztą kilku innych graczy miało podobny scenariusz więc wiedziałem że początek będzie bardzo ciężki. - W międzyczasie do drużyny oprócz Ciebie dołączyli również Wojtek Złoty, Tomek Balcerek i Orest Bury. Jakbyś ocenił te transfery „last minute”? - Bardzo się cieszę, że ta trójka graczy wzmocniła zespół Gryfa bez nich ciężko byłoby osiągnąć taki rezultat. Nie zapominajmy także o pozostałych graczach, ponieważ kiedy zabrakło Wojtka Złotego czy Tomasza Balcerka pozostali zawodnicy spisali się znakomicie i ich godnie zastąpili. Jest to sport zespołowy i na ten sukces pracowała cała drużyna. - Ostatecznie udało się wywalczyć wicemistrzostwo III ligi zachodniopomorskiej i rozpoczęła się prawdziwa rywalizacja czyli strefa. Co myślałeś gdy dowiedziałeś się, że Kotwica wycofała się z tej rywalizacji i w efekcie Gryf przystępował do walki z drużynami z wielkopolski z zaledwie dwoma punktami? - Byliśmy w najgorszym położeniu ze wszystkich drużyn bo przystąpiliśmy do strefy z dwiema porażkami. Dla mnie to nie miało znaczenia, uważam, że zawsze trzeba pokazać swoją wyższość na parkiecie a nie kalkulować. - Optymizm to chyba drugie Twoje imię, przed każdym meczem zapowiadałeś walkę o zwycięstwo i ogrywanie rywali, tymczasem pierwsze dwa mecze strefowe w Goleniowie były gorzką pigułką. Czy spodziewałeś się wówczas takiego scenariusza? - Tak jak już wspomniałem zdrowie trochę pokrzyżowało nam plany. W dodatku mieliśmy sporo zawirowań kadrowych przez co nie byliśmy jeszcze zgrani i potrzeba było czasu aby to doszlifować na treningach, które nie odbywały się na sali meczowej a to wszystko ma znaczenie na wynik. - Gryf 7 lutego stanął nad przepaścią, albo wygra z Tarnovią u siebie, czego jeszcze nigdy nie dokonał, albo przegra i żegna się z sezonem. Co myślałeś przed tym meczem i jak udało Ci się mimo wszystko zmotywować zespół do walki? - Przed meczem w szatni powiedziałem zawodnikom, że nie mamy nic do stracenia, musimy wyjść i walczyć o każdy centymetr boiska. Każdy z nas zostawił serce na parkiecie bo zespół z Tarnowa Podgórnego zdobył zaledwie 43 punkty co pozwoliło nam wygrać mecz i dalej walczyć o awans do II ligi. Od tego spotkania kontynuowaliśmy naszą serię zwycięstw i nie doznaliśmy już porażki do końca sezonu. - Przed wyjazdem do Wielkopolski wciąż imponowałeś dużą pewnością siebie zapowiadając wygranie trzech spotkań. Wielu pukało się wówczas w czoło jak to słyszało. Czy to była kurtuazja z Twojej strony czy też znałeś już doskonale potencjał swojej drużyny? - Bardzo dobrze znałem potencjał swojej drużyny i wiedziałem, że w końcu zafunkcjonujemy. Gorzej już nie mogliśmy zagrać. Bardzo dobrze byliśmy przygotowani taktycznie na ten turniej. Wykonałem analizę wideo z zagrywkami przeciwników, na treningu przygotowaliśmy się indywidualnie pod każdy zespół oraz każdego gracza. Konsekwentnie zrealizowaliśmy wszystkie założenia podczas tych spotkań i to pozwoliło nam wygrać wszystkie mecze i wyjść do turnieju półfinałowego. - Trzy zwycięstwa w Wielkopolsce spowodowały, że o Gryfie przestano mówić w kategoriach chłopców do bicia i zespół ten zaczął być na poważnie brany pod uwagę w kwestii awansu. Co takiego stało się z zespołem że przeszedł taką metamorfozę? - Po tych zwycięstwach uwierzyliśmy w swoje umiejętności i nie tylko zaczęliśmy grać efektywnie ale także efektownie. W drużynie panowała wyśmienita atmosfera, wyjazd ten nas bardzo zintegrował i uważam że nastąpiło wtedy mentalne przełamanie. - Później rozegrany został turniej półfinałowy w Goleniowie. Rozjechaliście wszystkich rywali, nawet faworyzowany Kraków. Czy spodziewałeś się takiego przebiegu tego turnieju? - Odrobiliśmy lekcje z poprzednich porażek i to co zafunkcjonowało w Wielkopolsce przenieśliśmy na kolejne spotkania wprowadzając parę korekt w swoich taktykach. Dwa gładko wygrane mecze i ostatni zwycięski mecz z Krakowem po ciężkim boju. Tu ogromne brawa dla Tomasza Góry, który godnie zastąpił naszego pierwszego rozgrywającego - Tomka Balcerka oraz dla Michała Żyłczyńskiego, który pomimo spraw prywatnych zdołał pojawić się na meczu i pomóc nam w zwycięstwie. Jak widać zmiennicy w sezonie kilkukrotnie udowodnili, że potrafią wspiąć się na wyższy poziom i mimo braku pierwszo piątkowych zawodników dobrze ich zastąpić. - Wyjeżdżając na finał powiedziałeś krótko - jedziemy po komplet zwycięstw. Niektórzy sceptycznie patrzyli na tę wypowiedź, niektórzy nawet w kulurach twierdzili, że jesteś zbyt pewny siebie. Tymczasem znów twoje zapowiedzi się spełniły… Skąd wiedziałeś że tak będzie? - Każdy zespół miał wgląd do wszystkich spotkań z turniejów półfinałowych, wiedzieliśmy jaki poziom prezentują drużyny z którymi dane nam będzie się zmierzyć. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie oraz trafiliśmy z super formą na turniej. Na treningach nasza gra wyglądała o niebo lepiej niż kilka miesięcy temu więc o wynik byłem spokojny. Po drugim spotkaniu praktycznie mieliśmy już zapewniony awans ale cieszę się, że byliśmy głodni zwycięstw i nie odpuściliśmy ostatniego meczu. - Co było kluczem do końcowego triumfu i historycznego awansu? - Na pewno nasze przygotowanie, brak poważnych kontuzji oraz mimo napiętej atmosfery przez pewien okres czasu i zawirowań kadrowych to, że potrafiliśmy się podnieść razem jako zespół a to jest bardzo ważne. Ta drużyna pokazała, że warto stawiać na tych chłopaków. - Przed nami przerwa wakacyjna, ale również pewnie już intensywny czas zastanawiania się co dalej. Czy będziesz nadal związany z Gryfem i w jakiej formie? - Czas pokaże, chciałbym abyśmy dalej kontynuowali swoją grę w II lidze, w której możemy dać sporo radości kibicom. Na tym etapie rozgrywek potrzebnych jest też kilka wzmocnień oraz większy budżet ponieważ wydatki na udział w wyższej klasie rozgrywkowej są kilkanaście razy większe niż w III lidze. Z tego miejsca apeluję do wszystkich sympatyków koszykówki o wsparcie, wierzę że uda nam się znaleźć strategicznego sponsora z którym będziemy znów się bić o wysokie cele.
źródło: Informacja prasowa Gryf Goleniów
|
|