Fan-Lennard Struff (Niemcy) pokonał w wielkim finale Artema Smirnova 6:4, 6:3 i zwyciężył w Pekao Szczecin Open.
Dla Struffa był to drugi z rzędu finał w Szczecinie. Przed rokiem lepszy od niego okazał się jednak rodak Dustin Brown, który wygrał… 6:4, 6:3. Tym razem rywal po drugiej stronie siatki był teoretycznie łatwiejszy (Smirnov znajduje się prawie 300 pozycji niżej w rankingu ATP), więc przed rozpoczęciem meczu Niemiec był niemal żelaznym faworytem.
Spotkanie wyglądało dokładnie tak, jak można tego było oczekiwać. Struff nie dawał przeciwnikowi większych szans przy własnym serwisie, a sam konsekwentnie polował na przełamania. Na początku się jeszcze nie udało (w drugim gemie Smirnov wyszedł ze stanu 0:40), ale Niemiec w końcu dopiął swego, odebrał przeciwnikowi podanie i wygrał 6:4.
Druga partia miała w zasadzie identyczny przebieg. Obaj tenisiści grali dobrze, było kilka ciekawych wymian, ale kluczowe znów okazały się walory serwisowe. Struff nadal pilnował własnych gemów, ponownie znalazł receptę na podanie Ukraińca i zamknął cały mecz z wynikiem 6:4, 6:3. Kilka minut po zakończeniu spotkania, gdy szykowano się do ceremonii wręczenia nagród, spadł deszcz, więc rzutem na taśmę uniknęliśmy powtórki z roku 2011, kiedy finał został przerwany i trzeba było go dogrywać w poniedziałek. - Gdy przed tygodniem spojrzałem w turniejową drabinkę i zobaczyłem, jak mocna obsada wybiera się w tym roku do Szczecina, to mówiąc szczerze, nie wierzyłem, że mogę wygrać ten turniej - mówił na pomeczowej konferencji Struff. - Było ciężko, musiałem zagrać wiele trudnych meczów, ale ostatecznie się udało, więc jestem bardzo szczęśliwy. - Nigdy wcześniej nie wygrałem imprezy tej rangi. Muszę teraz tylko pomyśleć, co zrobić ze statuetką za zwycięstwo! Moja dziewczyna znajdzie pewnie jakieś odpowiednie miejsce w domu, żeby należycie wyeksponować trofeum. A może dam je po prostu rodzicom? Zobaczymy. Zadowolenia z rezultatu osiągniętego w Szczecinie nie ukrywał też nasz tegoroczny finalista. - To był wspaniały tydzień, w trakcie którego osiągnąłem swój największy życiowy sukces. Ten wynik pozwoli mi zaliczyć bardzo duży skok w rankingu, a to będzie wiązało się z dużym ułatwieniem w nadchodzących miesiącach. Do końca roku planowałem grać w challengerach, a punkty wywalczone w Szczecinie sprawią, że nie będę musiał przebijać się przez eliminacje, tylko od razu znajdę się zapewne w głównych drabinkach tych imprez. My natomiast wiemy, że gra w kwalifikacjach czasem wychodzi Ukraińcowi na dobre, więc i tak bylibyśmy o niego spokojni. Czego jeszcze dowiedzieliśmy się w ostatnim tygodniu? Między innymi tego, że hiszpańska klątwa nadal ma się u nas dobrze, a Pekao Szczecin Open to w ostatnich latach taki turniej, w którym gra 32 zawodników, a i tak wygrywa Niemiec
źródło: Organizator
|
|