AZS Koszalin awansował do półfinału Gdynia Basket Cup, czyli Turnieju Finałowego Pucharu Polski dla drużyn grających na co dzień w Polskiej Lidze Koszykówki. Akademicy choć prowadzili 97% czasu spotkania to jednak nie bez problemów uporali się z Treflem Sopot, ostatecznie wygrywając 79:72. Biało-niebiescy bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie, ale na przełomie drugiej i trzeciej kwarty roztrwonili m.in. piętnaście oczek przewagi i szalę zwycięstwa na swoją stronę musieli przechylać w ostatnich trzech minutach pojedynku.
Już jutro (21.02) czeka ich pojedynek ze Stelmetem Zielona Góra, który potrzebował dogrywki aby odprawić z kwitkiem Śląsk Wrocław.
Koszalinianie w meczu przeciwko Treflowi jak i cały turnieju muszą sobie radzić bez Szymona Szewczyka. Środkowy koszalinian nabawił się urazu barku i decyzją sztabu medycznego pozostał na Pomorzu Środkowym, gdzie będzie wracał do sprawności fizycznej.
Mimo tych problemów AZS rozpoczął spotkanie nieźle. Szewczyka zstąpił w pierwszej piątce Ivan Radenović i w przekroju całego spotkania zagrał bardzo dobre zawody, gromadząc na swoim koncie podwójną zdobyczą (17 pkt., 14 zbiórek). Wracając jednak do pierwszych minut spotkania to zachodniopomorscy koszykarze rozpoczęli od prowadzenia 6:0, które szybko roztrwonili. Jednak w następnych minutach skutecznie nękali Trefl rzutami z dystansu (sześć trafień zza linii 6,75m) i pierwszą ćwiartkę za dzięki dziewięciu oczkom Woodsa, sześciu Verbanca i Mielczarka wygrali 26:18. Drugą ćwiartkę doskonale rozpoczął Radenović. Dzięki jego trafieniom oraz trójcie Austina biało-niebiescy jak się później okazało najwyższe prowadzenie w meczu. Później jednak Trefl punkcik po punkcie mozolnie odrabiał straty. Pod koniec trzeciej kwarty udało mu się nie tylko odrobić całą stratę, ale też przez trzynaście sekund wyjść na prowadzenie. Koszalinie uporządkowali grę i nie pozwolili Sopocianom na dalsze seryjne zdobywanie punktów. Gra się wyrównała, podopiecznym Igora Milicicia udało się wypracować minimalną przewagę, którą w ostatnich minutach znowu musieli bronić. Kolejna tym razem mniejsza pogoń Trela za AZS-em spowodowała, że na ponad trzy minuty przed końcem na świetlnej tablicy widniał wynik 71:70. W pozostałym do gry czasie biało-niebiescy zdobywając osiem punktów z rzędu zapewnili sobie zwycięstwo i już mogą myśleć meczu, ze Stelmentem. - Mamy spore zdrowotne problemy, kilku chłopaków nie było zdolnych do gry. Trefl to zawsze groźny rywal. Mieliśmy przestój w grze, ale zagraliśmy to, co chcieliśmy - tak ocenił to starcie trener AZS-u Igor Milicić. Zielono-górzanie jutro (21.02) będą się chcieli zrewanżować AZS-owi za niedawną porażkę w lidze. Miejmy nadzieję, że to im się nie uda. AZS Koszalin - Trefl Sopot 79:72 (26:18, 18:20, 18:19, 17:15) AZS Koszalin: Woods 25, Radenović 17 (14 zb.), Swanson 11, Mielczarek 9 (3x3), Austin 6 (3 bloki), Vrbanc 6, Szubarga 3 (6 as.), Dąbrowski 2 (5 zb.), Stelmach 0 Trefl: Leończyk 24 (6 zb., 2 bloki), Popović 14 (8 as.), Michalak 12 (7 zb.), Lydeka 12, Kemp 5, Stefański 2, Bendžius 2 (8 zb.), Sikora 1, Dutkiewicz 0, Dzierżak 0
źródło: własne
|
|