Siatkarki drugoligowego Chemika Police konsekwentnie dotrzymują kroku liderującym sopociankom. W kolejnej ligowej potyczce wcale nie zamierzały zwalniać tempa i darować rywalkom z ich miasta jakichkolwiek prezentów. Mimo, że to przecież dzień Świętego Mikołaja.
Młode adeptki Szkoły Mistrzostwa Sportowego grały w roli gospodarza tego meczu i bardzo chciały utrzeć nosa wyżej notowanym i bardziej doświadczonym przeciwniczkom. W pierwszym pojedynku tych drużyn udało im się urwać seta, a długimi fragmentami gra była zacięta i wyrównana. Czy taki scenariusz miał szanse się powtórzyć? Nie ma co się oszukiwać. Graliśmy dzisiaj z bardzo mocnym zespołem i to była szansa dla moich dziewczyn na sprawdzenie swoich możliwości, okazja do rozegrania fajnego meczu - mówił tuż po spotkaniu trener SMS-u Jerzy Taczała.
Szkoleniowiec młodzieżowej ekipy miał swój plan na tą potyczkę, ale nie wszystko poszło po jego myśli.
Już od początku meczu gospodynie wyglądały na mocno spięte. Miały problemy w przyjęciu, a co za tym idzie konstruowaniu skutecznych akcji. Wyjątkowo szybko Chemik wyszedł na wysokie prowadzenie. Kiedy uzyskał 10 punktów przewagi (4:14) trudno było spodziewać się nagłego odwrotu. Przynajmniej w tej części spotkania. I nie pomagały głośne korekty trenera młodych siatkarek: Bliżej, bliżej! w odniesieniu do pozycji przyjmujących. PSPS zdecydowanie górował na siatce, między innymi za sprawą dobrze blokującej - Agnieszki Buczek. Skutecznie też wyprowadzał kontry, a to woda na młyn chociażby dla dynamicznie atakującej Kamili Sadowskiej. Skończyło się pogromem do 11. Gorzej w wykonaniu gospodyń być nie mogło, a zatem spodziewaliśmy się podjęcia przez nie walki i nieco większych emocji. Pierwsza faza seta taki scenariusz zapowiadała. Podopieczne Jerzego Taczały solidniej przykładały się do przyjęcia i rozegrania, a w ataku kilka razy z dobrej strony pokazała się Ewa Bimkiewicz. Siatkarki Chemika popełniły też w tej części gry więcej błędów. Od stanu 5:5 ruszyły jednak do ataku. Najpierw asa zaprezentowała Kamila Sadowska. Chwilę później Dominika Tymosiewicz z SMS-u zrewanżowała się tym samym na 7:8. Na tym jednak skończyło się wszystko co dobre w wykonaniu młodego zespołu. Kolejne 9 punktów z rzędu padło łupem Chemika. PSPS wykorzystywał przechodzące (niemal za darmo) piłki. Skuteczna była Agnieszka Kazaniecka i Agata Oleksy, która skończyła partię atakiem w swoim stylu, posyłając mocną piłkę nad blokiem przeciwniczek. Przebłyski niemałych umiejętności gospodynie zaprezentowały na początku trzeciej odsłony spotkania. Wyszły więc na prowadzenie 3:1 i 4:2 po efektownej akcji z krótkiej. Po ich stronie takich było w tym meczu jak na lekarstwo. Dobrej passy nie udało się podtrzymać zbyt długo. Wystarczyło tylko trochę więcej koncentracji blokujących Chemika, by znów dać się stłamsić na siatce. Udane bloki Agnieszki Buczek i Magdaleny Soter doprowadziły do remisu. Od tego momentu to Chemik głównie punktował. Przy wyniku 11:17 jeszcze sygnał do walki dała Ewa Minkiewicz. Atakująca SMS-u zdobyła kilka oczek, dzięki czemu jej zespół zbliżył się na dwa punkty straty. Niewiele to jednak dało. W ważnych momentach rywalki korzystały z dobrych piłek i atakowały nie do zatrzymania. Swoje zdobyła Agnieszka Kazaniecka a mecz zakończyła Buczek uderzeniem z prawego skrzydła (na 18:25). Trzy punkty padły dziś łupem bardziej doświadczonej ekipy szybko i chyba zbyt łatwo. Po meczu derbowym spodziewaliśmy się czegoś więcej. Mimo, że SMS to przecież bardzo młoda ekipa. Dzisiaj na boisku było wiele rzeczy odwrotnych do tego, co trenujemy. Panował totalny bałagan. To był chyba najgorszy mecz w naszym wykonaniu jak do tej pory... - podsumowywał Jerzy Taczała. A o tym co jeszcze szkoleniowiec powiedział na temat swoich podopiecznych, młodzieżowej siatkówce, a także tej wielkiej w wykonaniu Chemika z Orlen Ligi, dowiemy się już wkrótce! SMS Police - PSPS Chemik Police 0:3 (11:25, 14:25, 18:25) SMS: Abramajtys, Antosiak, Dziewiątkowska Karsztun, Tymosiewicz, Bimkiewicz, Świt oraz Borowska, Wojtarowicz, Bayer, Berbecha, Maksym PSPS: Sadowska, Soter, Buczek, Oleksy, Kazaniecka, Szulc, Babczyńska oraz Matusz, Zaleszczyk, Kluza, Jakóbiak, Karpicz
źródło: własne
|
|