Już 15. maja siatkarze Morza Bałtyk Szczecin rozpoczną najważniejszy turniej w tym sezonie, a może i w swojej karierze. W specjalnym, obszernym wywiadzie dla portalu Ligowc.net z Michałem Dolińskim podsumowaliśmy turniej półfinałowy, porozmawialiśmy o szansach na organizację finałów w Szczecinie, a także o tym na co stać jeszcze naszych siatkarzy.

Patrząc na wyniki turnieju półfinałowego chciałoby się powiedzieć, że nieważne jak się zaczyna, ale za to ważne jak się kończy.
Można tak powiedzieć. Chociaż w naszym przekonaniu ten pierwszy mecz był finałem. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że Victoria będzie głównym faworytem, wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać i ta porażka nas nie załamała. Wiedzieliśmy od początku, że awans jest w naszym zasięgu.

Jednak Victoria okazała się chyba odrobinę poza zasięgiem?
Nie był to zespół poza zasięgiem. Pokazała to chociażby Olimpia w ostatnim meczu, który przegrała dopiero w tie-breaku. Jest to na pewno bardzo mocny zespół, ze świetnymi warunkami fizycznymi. Pamiętajmy również, że grali we własnej hali i przed własną publicznością. Kto wie, jakby ten mecz się zakończył, gdybyśmy grali na SDS-ie.

W meczu z Olimpią wygrywaliście już 2:0, a rozstrzygnęliście go dopiero w tie-breaku. Co się stało?
Na pewno efekt przyniosły zmiany, których dokonał trener Olimpii w trzecim secie. Rezerwowi mieli swój dzień. Mimo, że mieliśmy ich rozpisanych sprawili nam bardzo duże problemy. Poza tym chyba my zbyt szybko uwierzyliśmy, że ten mecz jest już wygrany. Dwa łatwo zdobyte sety trochę rozprężyły chłopaków i niestety musieliśmy się dużo napocić, żeby ten mecz ostatecznie wygrać.

Porażka z Victorią i niesamowite emocje w meczu z Olimpią były chyba poważną próbą charakteru dla drużyny?
Na pewno. Jestem przekonany, że psychicznie i mentalnie byliśmy najlepiej przygotowani ze wszystkich drużyn. Turniej ułożył się nam fatalnie, ale potrafiliśmy się z tego podnieść. Zagrać na swoim poziomie, na takich turniejach wcale nie jest łatwo.

Czy mecz z Gwardią, wygrany 3:0 był najlepszy w całym turnieju w Waszym wykonaniu?
Wbrew pozorom raczej nie. Gwardia do końca nie wytrzymała trudy tego turnieju. Myślę, że z Olimpią zagraliśmy lepiej.

Kto wydaje się najmocniejszy z finałowej szóstki?
Nie widziałem jeszcze w akcji wszystkich zespołów, chociażby takich jak SMS Spała czy Warta Zawiercie. Nie oszukujmy się, tam już każdy zespół będzie naprawdę mocny.

Macie wrażenie, że zaczynacie pisać nową kartę w historii szczecińskiej siatkówki?
Na pewno jest to coś nowego. Od 10 lat żadna szczecińska, męska drużyna nie awansowała do rozgrywek centralnych, a my zagramy w finale. Mamy nadzieję jednak, że rzeczywiście w tej historii dopiero się zapiszemy po turnieju finałowym.

Jakie nastroje panują w drużynie? Taki turniej chyba bardzo mocno potrafi podbudować zespół?
Wygrana jest najlepszym psychologiem. Na pewno po tym turnieju jesteśmy dużo mocniejsi.

Morze będzie się starać o organizację turnieju w Szczecinie?
Tak. Do środy, do północy można wysyłać oferty i taka też z naszej strony się pojawi. Co z tego wyniknie? Wszystko w rękach PZPS-u.

Jak zamierzacie trenować przez te najbliższe dni? Chyba niewiele da się już zmienić, czy też poprawić?
Wbrew pozorom da się dużo poprawić. Szczyt formy ma przyjść na finał, mamy rezerwy w dynamice i szybkości. Będziemy intensywnie pracować mając oczywiście na uwadze to, co zrobiliśmy do tej pory.

Jesteście w stanie otwarcie powiedzieć, że zagracie o awans w tym turnieju?
Uważam, że wszystkie zespoły mają równe szanse. Nie ma głównego faworyta.

Podobno turniej w Wałbrzychu cieszył się dużą popularnością wśród wielu ważnych siatkarskich osobistości. Na jednym z meczy był nawet Sebastian Świderski, aktualny trener Zaksy Kędzierzyn Koźle?
Zgadza się, takie turnieje zawsze cieszą się dużą popularnością wśród różnych działaczy i trenerów. To tylko świadczy o wysokim poziomie tych rozgrywek.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Dziękuję.

źródło: własne