Podopieczne Zdzisława Gogola pokonały przed własną publicznością Orła Malbork 3:0 (26:24, 25:23, 25:13) i w pełni zrehabilitowały się za porażkę z tą drużyną w Pucharze Polski.
- Wygraliśmy dzisiejsze spotkanie i na pewno cieszyć może komplet punktów, jednak z gry moich podopiecznych nie jestem zadowolony. Po raz kolejny popełniliśmy za dużo błędów własnych - powiedział tuż po meczu szkoleniowiec PSPS Chemik Police.
Policzanki bardzo nerwowo rozpoczęły sobotnie spotkanie popełniając w początkowej fazie pierwszego seta sporo błędów. Podobnie jak to miało miejsce w spotkaniu w ramach Pucharu Polski, podopieczne Zdzisława Gogola miały problem z przyjęciem trudnej zagrywki rywalek. Trener zdecydował się wprowadzić na plac gry w miejsce Kamili Sadowskiej - Annę Karpicz. Zwycięstwo w pierwszej partii decydowao się do ostatniej piłki. Na szczęście większe doświadczenie stało po stronie gospodyń, które zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i wygrać na przewagi 26:24.
- Przygotowywałyśmy się do tego spotkania przez trzy tygodnie ćwicząc różne warianty na boisku. Doskonale znałyśmy mocne i słabe strony naszych dzisiejszych rywalek. Szkoda, że nie udało się opanować nerwów i grałyśmy tak nierówno - powiedziała po pierwszym secie Kamila Sadowska, przyjmująca PSPS Chemik Police. Podobnie jak pierwszy, wyglądał drugi set wczorajszego spotkania. Zacięty od pierwszej do ostatniej piłki. Na szczęście po raz kolejny policzanki udowodniły, że na swoim terenie nie zamierzają oddać rywalkom choćby seta i tym razem zwyciężyły 25:23. Gdyby ktoś nie widział dwóch pierwszych setów a wnioski co do przebiegu spotkania miał wyrazić oglądając jedynie trzecią odsłonę to nigdy by nie uwierzył, że dwie pierwsze partie były tak wyrównane. Policzanki w końcu się rozluźniły i zagrały tak jak oczekiwał tego szkoleniowiec. Prowadzenie 6:0 i 10:1 utwierdziło gospodynie, że w tym spotkaniu już nic złego nie może się zdarzyć. Czy aby na pewno? Seryjnie popełniane błędy sprawiły, że na tablicy wyników pojawił się rezultat 13:8. To jednak wszystko na co było stać w tej odsłonie przyjezdne. Policzanki wróciły na właściwe tory i pewnie pokonały rywalki 25:13 zwyciężając w całym spotkaniu 3:0. - Ciężko trenowałyśmy przez ostatnie tygodnie i dzisiaj chciałyśmy pokazać się trenerowi z jak najlepszej strony. Chyba za bardzo chciałyśmy, bo w naszej grze było sporo niepokoju i w prostych sytuacjach popełniałyśmy błędy, które nie powinny nam się przytrafić - powiedziała Joanna Sowa, rozgrywająca PSPS Chemik Police. PSPS Chemik Police: Matusz, Sadowska, Warzecha, Oleksy, Sowa, Kazaniecka, Babczyńska (libero) oraz Karpicz, Jarosławska, Lubniewska.
źródło: Gracjan Broda / chemikpolice.eu
|
|