Środkowy atakujący PGE Skry Bełchatów w IV Meczu Gwiazd rozgrywanym w Szczecinie w hali SDS-u w ramach akcji ''Siatkarze dla Hospicjum'' pokazał, że nie tylko w siatkówce czuje się dobrze. Co ciekawe dość szybko potrafił zamienić piłkę na... aparat fotograficzny. Bardzo dobrze czuł się także w obecności tych, dla których ten turniej był organizowany. Mowa tu oczywiście o naszych najmłodszych pociechach, czyli dzieciach.
- Oni są bohaterami i dla nich trzeba zrobić wszystko, by im było lepiej - przyznał w rozmowie z portalem Ligowiec.net sam Pliński.
- Faktycznie jest to drugi raz jak tutaj jestem. Rok temu przyjechałem do Szczecina po raz pierwszy. Wtedy powiedziałem sobie, że na pewno się zjawię i tak zrobiłem - skomentował swój pobyt jeden z największych showmanów tego wieczoru. - Fajnie się można tutaj pobawić, ale najważniejsze jest to, że zbieramy pieniążki dla Hospicjum. Dziękuję wszystkim ludziom, którzy dokładają do tego swoją cegiełkę, żeby było po prostu lepiej - dodał Pliński.
Ambasador akcji. Jej dobry duch. Tak z pewnością można o nim powiedzieć. Nie ukrywał bowiem, że rozmawiał z wieloma innymi zawodnikami i zachęcał do przyjazdu do stolicy Pomorza Zachodniego. - Próbuję, nie zawsze się to udaje. Niektórzy mają swoje prywatne życie i nie zawsze mogą przyjechać, ale mam nadzieję, że za rok uda mi się kogoś jeszcze namówić. Na pytanie kogo miał tak naprawdę na myśli odpowiedział. - Postaram się ściągnąć Pawła Zagumnego. W tym roku się nie udało, ale za rok już może będzie inaczej. Przypomnijmy, że Mecz Gwiazd był elementem całej imprezy charytatywnej. Nie mogło zabraknąć również wielu różnych klubowych pamiątek, które były licytowane na aukcjach internetowych. Co ciekawe ta przekazana przez bełchatowian cieszyła się największym powodzeniem. - Najważniejsze są teraz pieniądze. Cieszymy się, że możemy przywieźć jakieś pamiątki, które mogą pomóc w ich zebraniu - przyznał na koniec sam zainteresowany.
źródło: własne
|
|