Siatkarki drugoligowego Piasta choć mają za sobą właściwie cały udany sezon zasadniczy, najważniejsze mecze dopiero przed nimi.
Najpierw szczecinianki rywalizować będą w czołowej czwórce swojej grupy o wejście do półfinałów gier o awans. Co dalej? Później czekać będzie je już tylko, albo aż, turniej finałowy, który wyłoni nowego pierwszoligowca. Do tego jednak jeszcze długa i kręta droga. O formie, zarówno tej fizycznej jak i mentalnej, przed serią ważnych spotkań opowiada czytelnikom ligowca po ostatnim ligowym meczu kapitan zespołu - Natalia Matusz. Zwycięstwo 3:0 z czwartą drużyną tabeli cieszyć musi, ale czy forma również? - Myślę, że tak, chociaż z drugiej strony na play-offy jeszcze nie, bo troszeczkę wciąż brakuje. Idziemy jednak w dobrym kierunku. Na razie skupiamy się na treningu siłowym, więc myślę, że na play-offy powinno to już dobrze wyglądać.
Dwa pierwsze sety meczu z Orłem w waszym wykonaniu były mocno przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. Trzecia partia z kolei, poza rozluźnieniem w końcówce, to już taki Piast, jakiego chcielibyśmy oglądać.
- No dokładnie. Wygląda na to, że musiałyśmy się w tym meczu długo rozgrzewać. Może przez to, że miałyśmy ciężkie ostatnie tygodnie, gdzie dużo było treningu siłowego, jak już wcześniej wspominałam. Miejmy nadzieję, że ten trzeci set to zalążek tego, co możemy prezentować już wkrótce. Nie odnosicie wrażenia, że w waszej grupie w tym sezonie jesteście wy i Zawisza, a dalej brakuje zespołów, z którymi można by rywalizować na niezłym poziomie? - Niestety tak to trochę wygląda. W tamtym roku liga była bardziej wyrównana. W tym jest jednak mniej, aczkolwiek nic tak łatwo nie przychodzi, bo sam ostatni mecz z Poznaniem, gdzie padł wynik 3:2 dla nas pokazał, że łatwo o zwycięstwa wcale nie jest. Druga sprawa, że siatkówka kobiet zmienną jest i potrafi zaskoczyć. Nie ma nic pewnego. Ale przyznasz, że brak klasowych rywali w sezonie zasadniczym może wam nieco utrudnić zadanie w półfinałach, jeśli do nich dobrniecie i (oby) w finałach? - Mam ogromną nadzieję, że tam będzie już konkretna mobilizacja z naszej strony. To prawda, że do tej pory odczuwałyśmy pewien luz psychiczny, bo jedynie z Sulechowem miałyśmy największe zatargi i rywalizacje, na które się czekało. W kolejnej fazie sezonu nie będzie już grania w stylu 'a może nic się nie stanie jak przegramy?'. Teraz trzeba będzie wygrywać już wszystko bo gramy o najwyższy cel, a jest nim awans. Oczekuję, że siatkówka w naszym wykonaniu będzie nieco inna. A czy fakt, że ze strony klubu nie ma tak jasnej deklaracji w kwestii awansu i co za tym idzie chyba nacisków, by cel ten osiągnąć, działa na was pozytywnie, mobilizująco czy wręcz odwrotnie? - W tamtym roku, nie wiem czy można tak powiedzieć, że zawiodłyśmy, ale na pewno mamy do siebie pretensje, że potoczyło się tak a nie inaczej. Było wówczas wielkie ciśnienie ze strony klubu i wszystkich dookoła, by wywalczyć ten awans. W tym roku jest trochę mniejsze i być może to właśnie nam pomoże. Na pewno oczekujemy wsparcia. Na razie jest jak widać, nieźle sobie radzimy z tą sytuacją, a miejmy nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Wśród młodszej kadry waszego zespołu wygląda na to, że największe postępy poczyniła Agata Oleksy. Jak ty, jako kapitan drużyny, oceniasz tą zawodniczkę na obecnym etapie jej rozwoju? - Myślę, że to jest prawda. Przychodząc do Piasta Agatka zeszła praktycznie z plaży i na początku ciężko było jej się wbić w halowe granie, ale jak widać idzie jej co raz lepiej i mam nadzieję, że będzie walczyła o podstawową szóstkę. A co będzie z Natalią Matusz po zakończeniu sezonu? Czy w przypadku braku promocji do I ligi będziesz chciała zmienić klub? - Oj, na razie o tym nie myślę. Skupiam się na tym co jest teraz. Oczywiście, jeśli pojawiłyby się jakieś ciekawe propozycję, to nie wykluczam, że może gdzieś wyjadę. Na razie jednak nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Dziękuję za rozmowę i powodzenia.
źródło: własne
|
|