Dość pewne zwycięstwo odniosły dziś siatkarki Piasta Netto Szczecin, które zagrały po raz ostatni we własnej hali w tym sezonie zasadniczym. Niestety ta okoliczność oraz fakt mierzenia się z czwartą drużyną tabeli nie skusiła zbyt wielu fanów do przybycia i dopingowania miejscowych.
Czy ci, których zabrakło mieli czego żałować? Na pewno nie pierwszych dwóch setów, mimo momentami wyrównanej walki. Zawodniczki Rafała Prusa grały bowiem poniżej swoich oczekiwań i możliwości, stąd spore problemy w zdobywaniu oczek. E.Leclerc Orzeł Elbląg w pierwszej fazie premierowego seta nieźle prezentował się w obronie, a gospodynie popełniały błędy zarówno w przyjęciu jak i ataku. Po dwóch uderzeniach Piasta z lewej flanki w antenkę zrobiło się 3:6. Po przerwie na żądanie trenera było nieco lepiej, a miejscowe dość szybko doścignęły rywalki. Wynik oscylował wokół remisu przez następne kilka minut, ale mogło być znacznie lepiej z punktu widzenia kibiców Piasta. Gospodynie wciąż bowiem sprawiały wrażenie ospałych i tak wpadło im co najmniej kilka zaskakujących piłek.
Najbardziej irytujące były te, których nikt nie podbił na drugim czy trzecim metrze boiska. Na szczęście dla SSPS-u przyjezdne także popełniały jednak kiksy i były niedokładne. W tej gonitwie na to, kto zepsuje najmniej, Piast był lepszy i tak wyszedł w końcu na pierwsze prowadzenie w meczu trzema punktami przy stanie 16:13. Od tego momentu kontrolował wydarzenia, a co najważniejsze nie dał się wybić z rytmu w samej końcówce, kiedy po udanej kiwce rozgrywającej Orła zrobiło się tylko 23:22. Akcję później jakże ważne oczko zdobyły szczecinianki i przy stanie 24:22 w pole zagrywki ruszyła Agnieszka Kazaniecka. Trafiła najlepiej jak mogła, bo idealnie nad głowami rywalek w linię końcową.
Druga partia wyglądała nieco inaczej, bo Piastowi zdobywanie oczek przychodziło już łatwiej i mimo, że gra wciąż pozostawiała wiele do życzenia widać było progres w wydaniu siatkarek SSPS-u. Cieszyła szczególnie dyspozycja młodych zawodniczek, które pojawiły się na parkiecie w trakcie trwania seta. Zarówno Karmen Zaleszczyk jak i Agata Oleksy dołączyły do grona tych, które pociągnęły grę zespołu. W konsekwencji Piast wygrał do 18. Ostatnia, jak się okazało, odsłona meczu była zdecydowanie najlepsza w wykonaniu gospodyń. W końcu Piast zaczął zdobywać punkty seriami i to w tych elementach, na które najbardziej liczymy. Rozpoczęła niezawodna Natalia Matusz, której zagrywki przyniosły prowadzenie 5:0 (międzyczasie zaliczając pięknego asa). Chwilowy przestój mieliśmy przy stanie 8:5, ale po interwencji Rafała Prusa wszystko wróciło do normy. Agata Oleksy pozazdrościła wyczynu koleżanki sprzed kilku minut i sama pokusiła się o kąśliwe zagrania zza końcowej linii. Cztery punkty zdobyte z rzędu to za mało, zatem młoda środkowa zaprezentowała asa, po którym na tablicy świetlnej pojawił się wynik 14:6. Bardzo dobrze wyglądała współpraca Zaleszczyk z Matusz. Te dwie zawodniczki były też autorkami chyba dwóch najładniejszych akcji Piasta w meczu, zakończonych mocnymi uderzeniami kapitan na 'wyczyszczonej' siatce. Wydarzenia na boisku szybko zmierzały do końca i tak po ataku Kasi Graczyk zrobiło się 24:10. Lekkie rozprężenie wkradło się jednak w szyki gospodyń, bo zamiast rychło skończyć mecz, straciły pięć punktów z rzędu. Co się odwlecze to nie uciecze, a 25 oczko zdobyła Agnieszka Kazaniecka. Dla Piasta był to kolejny mecz w fazie przygotowań do play-offów, które rozpoczną się dopiero za kilka tygodni. Dyspozycja w wielu elementach może więc pozostawiać sporo do życzenia i było to widać szczególnie w pierwszych dwóch setach. Dla Orła Elbląg z kolei wyjazd ze Szczecina z niczym oznaczać może problemy z utrzymaniem się w czołowej czwórce, chociaż z drugiej strony ciężko wierzyć w to, że Pałac II Bydgoszcz urwie w tej kolejce punkty Zawiszy a później Piastowi... W grze pozostanie jeszcze Energetyk Poznań jeśli wygra dziś za trzy oczka a Malborku.
źródło: własne
|
|