Happy endem zakończył się sobotni thriller autorstwa siatkarek Piasta Netto i Orła Elbląg. Szczecinianki rozegrały pierwszą w tym sezonie pięciosetówkę i to na parkiecie rywalek.
W obydwu ekipach mieliśmy braki w składzie. Gospodynie zagrały bez podstawowej przyjmującej i pierwszej rozgrywającej, a Piast bez wciąż leczącej kontuzję Joanny Sowy oraz Karoliny Kijany. Jak się dowiedzieliśmy z nieoficjalnych źródeł pod znakiem zapytania mógł stać również występ Katarzyny Bury. Ta ostatnia na szczęście jednak zagrała i w pierwszej fazie premierowego seta wyprowadziła swój zespół na kilkupunktową przewagę po serii zagrywek. Podopieczne Rafała Prusa niespodziewanie jednak roztrwoniły dobrą zaliczkę i po kilku minutach z wyniku 11:6 dla Piasta zostało niewiele. Miejscowe doścignęły szczecinianki na ostatniej prostej. Niesione przypływem dobrej formy i skutecznej gry na siatce dobiły pierwsze 25 punktu.
Dla SSPS-u to spory kubeł zimnej wody. Trzeba było się szybko otrząsnąć i powrócić do konsekwentnej postawy z początku meczu. Nie do końca to się udało. Wprawdzie pierwsza część drugiej partii była dość wyrównanym widowiskiem, jej druga odsłona to bardzo słaba postawa szczecinianek, które miały problemy niemal w każdym elemencie gry, a szczególnie raziły nieudane ataki. W konsekwencji skończyło się mało optymistycznym dla nich rezultatem - 25:18.
Na szczęście dla zawodniczek SSPS-u i jego kibiców taki błąd jak w premierowym secie już się nie powtórzył. Po kilku minutach wyrównanej batalii, do głosu doszły szczecinianki, a po zdobyciu pięciu punktów z rzędu wyszły na prowadzenie13:8, by po jakimś czasie osiągnąć wynik 22:12! Gospodynie przegrały w kiepskim stylu do 14. Czwarta odsłona meczu zapowiadała się... właściwie nie wiadomo jak. Obydwie ekipy pokazały bowiem, że grają falami i to takimi całkiem okazałymi. Ja idzie to wszystko, a jak nie to już zupełnie nic. Jak się okazało, ta partia była najbardziej ekscytująca, bo bardzo wyrównana przez większą część. Jedne jak i drugie okładały się punktami solidarnie aż do stanu po 15. Na nieszczęście dla siatkarek Orła podobnie jak w pierwszym secie, ze świetną zagrywką w odpowiednim momencie wstrzeliła się Kasia Bury. Dzięki temu Piast wyszedł na prowadzenie 19:15. W końcówce nie obyło się bez nerwów po stronie SSPS-u, ale partię udało się skończyć na wyniku 25:22. Tie-break potoczył się już po myśli Piasta od samego początku. Szybko uzyskana przewaga przełożyła się na coraz pewniejszą grę przyjezdnych i bezradność elblążanek, które ostatecznie zdołały zdobyć tylko 6 punktów. Dla Piasta to ważne zwycięstwo z dwóch powodów. Jego główny rywal - Zawisza Sulechów, nie 'odjechał', jak mogłoby się stać np. w przypadku bezpunktowej porażki. Drugim jest wzmocnienie morale drużyny po wygraniu niemal przegranej batalii, szczególnie, że w decydujących o losach spotkania momentach to Piast dyktował warunki.
źródło: własne/portel.pl
|
|