18-letnia Karmen Zaleszczyk przyszła do szczecińskiego Piasta Netto przed obecnym sezonem. Z sukcesami grała min w zespołach juniorskich TPS-u Rumia. Pod skrzydłami Rafała Prusa i starszej koleżanki Joanny Sowy miała nabierać ligowych szlifów. Kontuzja pierwszej rozgrywającej spowodowała jednak znacznie szybszą adaptację do drugoligowych parkietów... Co na to sama zainteresowana tuż po wygranym meczu z SMS-em Police?
Piast zagrał chyba na miarę tego, czego oczekiwali kibice? Kontrolowałyście przecież wszystko to, co działo się na parkiecie i pewnie ograłyście młodzież SMS-u. - Nie można jednak dyskredytować rywala i my go nie zlekceważyłyśmy. Oczywiście zagrałyśmy tak, jak nam pozwalały przeciwniczki. Myślę, że dobrze zaprezentowałyśmy się przed własną publicznością. Dałyśmy z siebie 100%.
Jak Tobie się dziś grało?
- Bardzo dobrze. Nie ukrywam jednak, że w tych pierwszych meczach zostałam rzucona na głęboką wodę, bo nie przyszłam tutaj przecież jako pierwsza rozgrywająca. Dziewczyny wspierają mnie jednak mocno i oby tak dalej. A jak się odnajdujesz w tej sytuacji? Nowy klub i od razu tak jak powiedziałaś 'głęboka woda'? - Przyszłam tu przede wszystkim po to, by nabierać doświadczenia i kiedyś może w przyszłości być pierwszą rozgrywającą. Z pomocą trenera i dziewczyn muszę jednak podźwignąć ciężar, jaki niespodziewanie na mnie spadł. Muszę dać radę i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Zbierasz raczej dobre opinie na temat swojej gry. - A nie słyszałam jeszcze (śmiech). Jeśli tak to dziękuję bardzo. Po drugim meczu nie chcę oceniać, tym bardziej siebie, ale dobrze mi się gra i oby tak było dalej. Dobrą atmosferę tworzy cały zespół, dziewczyny z kwadrata, trener, maser, a dzisiaj również publiczność. Dobrze się czuję w takich warunkach, a wynik 3:0 też świadczy o niezłej postawie całego zespołu. Początek Piast ma wręcz wymarzony bo zarówno rywal sprzed tygodnia, jak i SMS teraz to przeciwnicy, z którymi miałyście wygrać i to pewnie. Zgodzisz się chyba, że przed Wami znacznie cięższe potyczki, a jedna z nich już za tydzień w Świeciu? - Oczywiście, ale na przedsezonowym turnieju właśnie w Świeciu dałyśmy pokaz naszych możliwości. Wygrałyśmy z tym zespołem bodajże 3:1. Dużo będzie zależeć od tego, na co przeciwnik nam pozwoli, ale mam nadzieję, że będzie równie dobrze. To prawda, że teraz grałyśmy z młodszymi zespołami (tzn. dziewczyny tam grające są właściwie w moim wieku, ale generalnie są to młodsze drużyny) i może teoretycznie było łatwiej, ale na każdy mecz przygotowujemy się tak samo i nikogo nie lekceważymy, bo chcemy wygrywać z każdym. Do Świecia jedziemy po zwycięstwo i mam nadzieję, że będzie 3:0 dla nas. Nie od dziś wiadomo, że Waszym atutem jest zagrywka. Nawet dziś w polu nie musiałyście wspinać się na wyżyny, bo wystarczyły serie zdobywane serwisem. Nad czym jednak, Twoim zdaniem, Piast musi jeszcze popracować, żeby grał równo i pewnie także z tymi silniejszymi rywalami? - To pytanie bardziej do trenera. Myślę natomiast, że w moim przypadku na pewno sporo do zrobienia jest jeszcze w bloku. Pracować trzeba też nad organizacją gry, szczególnie, żeby w trudniejszych momentach nie dawać ponosić się emocjom. Na razie jesteśmy dopiero po drugim meczu i wiele jeszcze przed nami, również treningów. Cały czas dopełniamy te nasze braki i myślę, że na boisku będzie co raz lepiej. Dziękuję za rozmowę.
źródło: własne
|
|