Czas na kolejne rekordy
Jak na razie nie ma mocnych na Chemika. Obrończynie najważniejszego tytułu na krajowych parkietach chcą śrubować serię zwycięstw za trzy punkty i ani myślą przestać. Dziś spotkały się w Azoty Arenie z Aluprofem Bielsko-Biała, który robił, co mógł...
Zespół gości nadzwyczaj dobrze dla siebie wszedł w mecz. Zgromadzeni w liczbie przeszło 2,5 tysiąca kibice Chemika mogli przecierać oczy ze zdumienia patrząc na efektowną, a przede wszystkim skuteczną grę przyjezdnych. Zmieniona w tym dniu wyjściowa szóstka Giuseppe Cuccariniego potrzebowała trochę czasu na odnalezienie właściwego rytmu. Międzyczasie Aluprof zapracował na 5-punktową przewagę, którą utrzymywał długo w dużej mierze za sprawą Heleny Horki oraz Natalii Bamber-Laskowskiej, czyli skrzydłowych. Dobra gra bielszczanek została w końcu złamana...
Pościg policzanki rozpoczęły od zwycięskiego bloku Izabeli Bełcik i kolejnych ataków Izy Kowalińskiej. Strata do rywalek stopniała do 3 oczek. Przy stanie 13:16 i co raz regularniejszej skuteczności miejscowych wydawało się, że doścignięcie przeciwniczek nastąpi już za chwilę. Istotnie, swoje na środku dołożyła Katarzyna Gajgał-Anioł oraz rozgrywająca ekipy Chemika, która zdobyła dwa oczka z rzędu. Łatwość, z jaką Chemik sięgnął po te punkty podłamało przyjezdne. Te zaczęły tracić pewność siebie i słabiej przyjmowały. W odróżnieniu od policzanek, które pod batutą Marioli Zenik świetnie radziły sobie w tym aspekcie gry. W tym momencie dała o sobie znać Paola Yonkaira Peńa. Przyjmująca z Dominikany zdobyła trzy punkty, jeden po drugim, czym wyprowadziła swój zespół na pierwszą kilkupunktową przewagę. Koniec mógł być tylko jeden - zwycięstwo gospodyń.
W kolejnych odsłonach meczu, nawet ze względu na kwestie mentalne, ciężko było spodziewać się odwrotu sytuacji. Oczywiście, zupełnie inaczej mecz w dalszej jego części mógłby się potoczyć, gdyby bielszczanki zdołały utrzymać przewagę i wygrać pierwszą partię. Tak się jednak nie stało. Bardziej poukładany, a przede wszystkim, pewny swego Chemik przystąpił do drugiego seta, w którym nie dał przeciwniczkom zbyt wielu okazji do pomyślenia o nawiązaniu walki. Gospodynie zaliczały serie po seriach i tym sposobem wygrały do 13. W następnym, nie mające już zupełnie nic do stracenia, rywalki momentami przypominały siatkarki z premierowej partii meczu. Atakowały odważniej i znów trochę skuteczniej. Za ich sprawą walka przez dłuższy czas była dość wyrównana i zapowiadała się całkiem ciekawa końcówka. Policzanki przyzwyczaiły już jednak do tego, że kiedy trzeba, podkręcają tempo. Nie inaczej było tym razem. Kilka ważnych punktów znów zdobyła Kowalińska, a równie istotne oczko zaliczyła Aleksandra Jagieło blokiem na 21:18. W tym właśnie elemencie dziś przyjezdne nie zagrały na dobrym poziomie, którego można się było po nich spodziewać. Z pewnością była to jedna z przyczyn porażki do zera. Tym samym Chemik zdobył, po raz ósmy w tym sezonie, 3 punkty z rzędu. To oznacza, że jest zdecydowanym liderem rozgrywek. Wyrównał też swoje osiągnięcie sprzed dwóch lat, czyli serię ośmiu zwycięstw za komplet oczek. W ubiegłym sezonie liczba takich meczów w wykonaniu Chemika wynosiła co najwyżej 7. MVP meczu: Izabela Kowalińska Chemik Police - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:0 (25:22, 25:13, 25:20) Chemik: Bełcik (4), Pena (10), Veljković (4), Kowalińska (17), Jagieło (10), Gajgał-Anioł (10), Zenik (l.) oraz Mróz (3). Aluprof: Castiglione (2), Horka (7), Lis (4), Bamber-Laskowska (12), Radosova (9), Moskwa (6), Wojtowicz (l.) oraz Mucha, Łyszkiewicz
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|