Nie jest dobrze. Pogoń niespodziewanie znów pod kreską
![]()
Początek meczu wcale nie wskazywał na późniejsze problemy. Gospodarze swoje debiutanckie trafienie zaliczyli w 5. minucie, ale wówczas przegrywali już 2:0. Ich atak nie funkcjonował jednak zbyt dobrze, swoją drogą obrona również. Grę wyraźnie prowadziła Pogoń zyskując nad rywalem 2-3 bramki przewagi. Gwardziści złapali kontakt za sprawą celnego rzutu w wykonaniu Kamila Mokrzkiego, doprowadzili nawet do wyrównania, ale potem znów było bardzo źle. Ostatecznie do przerwy spokojnie prowadzili szczecinianie 12:9.
Wydawało się, że po zmianie stron przyjezdni pójdą za ciosem. Szli... do 40. minuty. Potem nastąpiło załamanie. W 39. było jeszcze 13:16, ale przez 7 minut granatowo-bordowi nie poprawili swojego dorobku. Opolanie musieli to wykorzystać i wykorzystali. Wyszli z tragicznego położenia i zyskali dwa gole zapasu (18:16). Kibice siódemki z Pomorza Zachodniego wiarę mogli odzyskać na 5 minut przed końcem rywalizacji. Kontrę wykorzystał Patryk Walczak i był remis po 21. Remisowy wynik utrzymał się na 8 sekund przed końcem. Potem kluczową akcję rozpoczął Ivan Milas. Podał do Roka Simicia, a ten znalazł sobie pozycję rzutową i dał drużynie niespodziewaną wygraną. Portowcy po tych zawodach postawili się w niezwykle trudnej sytuacji. Gwardia dzięki wygranej ma już tyle samo punktów i jest niżej tylko przez gorszy bilans bramek w bezpośrednim starciu. Marne to jednak pocieszenie, skoro nad dziesiątą ekipą (obecnie Górnik Zabrze) szczecinianie zyskują raptem dwa 'oczka'. A może być ich jeszcze mniej...
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |