Pogoń wciąż w kryzysie. Tak źle nie było dawno
Chrobry Głogów przyjechał do Szczecina w osłabionym składzie osobowym. Na ławce rezerwowych był co prawda Bartosz Jurecki, ale zawody przesiedział w roli szkoleniowca, a nie zawodnika. Od dłuższego czasu nie ma też Tomasza Rosińskiego. Wydawało się, że ekipa z Dolnego Śląska nie ma kim straszyć. Tymczasem było inaczej. Gospodarzy ratowały bramki Dawida Krysiaka (na zdj. obok), ale kto inny został bohaterem spotkania.
Od początku zawodów Pogoń postawiła na agresywną i mocną obronę. Wszystko się układało, szkoda było jedynie akcji ofensywnych. Tych nie brakowało, ale do poprawy była skuteczność. Zawodnicy gospodarzy indywidualnie nie potrafili sobie poradzić z osłabionym rywalem. W efekcie to Chrobry zbudował sobie dobry wynik - 5:3. Brakowało błyskotliwych akcji, ale co więcej po prostu skuteczności. Piłka po kolejnych rzutach za nic nie chciała nawet znaleźć drogi do bramki Rafała Stachery. Nic więc dziwnego, że na przerwę gracze Rafała Białego schodzili w minorowych nastrojach.
Po zmianie stron spróbowali zaatakować, ale błyskawicznie zostali sprowadzeni na ziemię. W 35. minucie przegrywali już bowiem 12:18. Kiedy nastała 42. minuta granatowo-bordowi zaatakowali raz jeszcze. Nie mieli już nic do stracenia. Przegrywali 17:23. Stanęli jednak bardzo wysoko w obronie, kryli niemalże każdy swego, a przewaga SPR-u topniała w zastraszającym tempie. Wydawało się, że cud może się jeszcze zdarzyć. Pewnie by się zdarzył, gdyby nie marnowanie kolejnych szans. Więcej ekipa z Dolnego Śląska już nie dała. Wynik 22:25 utrzymał się wystarczająco długo. W końcówce znów błysnął Stachera. Pogoń dobił rzut Dominika Płócienniczaka. Trzecia z rzędu przegrana Portowców stała się ich smutnym faktem. Pewnym usprawiedliwieniem mógł być brak kadrowy. Nie wystąpił w ogóle Paweł Krupa, a zmiennika nie miał Patryk Walczak. Cóż to wszystko znaczy, skoro zespół wypadł poza pierwszą ósemkę, co nie zdarzyło się odkąd awansował do Superligi... W najbliższą środę Pogoń podejmie u siebie Górnika. Jeśli wtedy nie wygra, będzie wręcz tragicznie, bo rok zakończą meczem z Vive Tauronem Kielce, który imponuje formą. Wynik z początku sezonu powtórzyć się już nie może.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |