ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
Bengoro
Czy to już dno?
autor: pkaWysoką cenę przychodzi płacić Błękitnym Stargard Szczeciński za sukces ubiegłego sezonu. Wyeksploatowani fizycznie i wypaleni mentalnie zawodnicy nie potrafią się odbudować do cotygodniowego żmudnego ciułania punktów w szarzyźnie drugoligowych występów. W chwili obecnej nikt za zasługi punktów nie przyznaje, minął czas sukcesów, pora zacząć zapisywać nową kartę w annałach klubowych kronik. Można się domyślać, że brakuje motywatora w osobie trenera lub wśród innych pracowników sztabu. Motywatora, który potrafiłby dotrzeć do głów zawodników pomagając zrzucić balast wczorajszych zwycięstw, odrzucić przytłaczające, jak się okazuje, brzemię euforycznych uniesień wiosny 2015.

Zadanie z kolejki na kolejkę staje się trudniejsze, bo do zmagań z ubiegło sezonową przeszłością dołączają jesienne porażki, pogłębiając dojmującą zapaść mentalną zespołu. Błękitni, którzy potrzebują punktów jak kania dżdżu nie potrafią ich zdobyć na rywalach, z którymi wszystko na to wskazuje, do ostatniej kolejki bić się będą o utrzymanie. Przestało być atutem własne boisko, co z kolei obok straty punktów powoduje utratę co mniej wytrwałych kibiców. Niewątpliwie niezwykłe przeżycia i historyczny sukces klubu najlepiej zdyskontował Kosakiewicz. On wydaje się być jedynym wymiernym zwycięzcą ubiegło sezonowej batalii. Tylko on, dzięki sukcesom w pucharowych potyczkach, regularnymi występami w I lidze przedłuża sobie sen o pokonywaniu kolejnych stopni w rozwoju piłkarskiej kariery . Pozostałych sukces zamiast zmotywować, najzwyczajniej wypalił.

Mecz i jego ranga
W dniu dzisiejszym Błękitni zapewnili sobie miejsce na ostatnim miejscu w tabeli. Przykro, tym bardziej że stało się to na własnym boisku. Przed zawodami spiker eufemistycznie podkreślał że spotykają się ze sobą 17-ta z 18-tą drużyną, nie mówiąc wprost, że będziemy oglądać dwie czerwone latarnie tegorocznych rozgrywek. W iście brytyjskiej pogodzie przyszło się dzisiaj potykać dwóm najsłabszym po 15 kolejkach zespołom. Deszczowo, mgliście, ale bezwietrznie i ciepło, a więc iście piłkarska pogoda miała sprzyjać drużynie lepiej przygotowanej fizycznie do meczu, lepiej czującej się na grząskim boisku, na którym o finezję nie łatwo. Początek był bardzo wyrównany, i nawet po szybkiej stracie gola Błękitni zaczęli przeważać dopiero od około 30 minuty. Dobrze wszedł w mecz Gutowski, który błysnął rajdami pod pole karne przeciwnika uruchamiany podaniami przez Kazimierowicza. Zdominowując Osłowskiego na lewej flance jednocześnie nie zapominał o swoich obowiązkach pod własnym polem karnym udanymi wślizgami zażegnując w porę niebezpieczeństwo. W 3. min. po jednym z jego podań gdyby Gajda w polu karnym nie potknął się o własne nogi mogło być naprawdę interesująco.

Goście nie pozostawali dłużni. Efektem ich posiadania piłki były dwa kolejno bite po sobie rzuty rożne. Przy drugim z nich Osłowski precyzyjnie posłał piłkę na pierwszy słupek bramki Ufnala, gdzie samotny w powietrzu Wicki miał czas by spokojnie przymierzyć. Gdzie był w tym czasie Liśkiewicz? kim się opiekował Pustelnik? to już obnażą powtórki.

Paraliż

Przez kolejne 5 minut obrońców Błękitnych dopadł paraliż. Pogrom wisiał w powietrzu. Drużyna była rozbita. I to zaledwie po stracie jednej bramki. Ale gol ten skumulował się z trzema od Rakowa, dwoma od Stali i pogrążył morale zespołu w ogólnej bezsilności. W 14 minucie po ofiarnej interwencji Bednarskiego, zrykoszetowana piłka po strzale Wicona trafia w słupek. Poprawka nieobstawionego Sosnowskiego miała dobić nieszczęśników. Na szczęście z całkiem bliskiej odległości prawoskrzydłowy Gryfa nieznacznie chybił, uchylając nieuchronny wydawało się wyrok.

Przebudzenie
Błękitni zaczynali się budzić. Akcje z minuty na minutę nabierały tempa. W 15. min. strzał Flisa zblokował Klimczak, chwilę potem wyręczający Zdunka w ofensywie Gutowski minimalnie pudłuje po ładnym strzale z lewej nogi. W 20. min. po odegraniu z klepki od Gajdy z 16 metra zbyt lekko uderzał Zdunek. I jeszcze jeden moment wart uwagi, kiedy piłkę sprytnie do Siwka przepuścił Flis i gdyby nie przytomne wyjście bramkarza gości - Ferry i wybicie piłki w aut, mogło być groźnie. Goście odpowiedzieli delikatnym strzałem Kusiaka w 24. min. i arcytrudną dla Pustelnika sytuacją. Pustelnik wyprzedzony przez Wickiego, przy którym wcześniej nie zdołał opanować piłki, faulował napastnika dwa metry przed linią pola karnego. Najniższy wymiar kary - żółta kartka i rzut wolny z niebezpiecznej pozycji. Wykonawcą był asystent Wickiego przy pierwszym golu i jednocześnie etatowy wykonawca rzutów rożnych w Gryfie - Osłowski. Tym razem w bezpośrednim uderzeniu na bramkę już nie był tak skuteczny.

Niemoc

Kolejna niemoc ogarnęła Błękitnych w 35. min. Czytelny zwód Baranowskiego przy wyprowadzeniu piłki przez linię środkową kończy się jej stratą na rzecz naciskającego Czoski. Ambitna postawa Baranowskiego i pójście za rywalem do końca uniemożliwiła Czosce oddanie czystego strzału., a poprawkę nabiegającego Sosnowskiego udanie wybronił Ufnal. Niewątpliwie słabszy występ obrońcy każe przypuszczać, że nie jedynym powodem jego przedwczesnej zmiany była kontuzja.

Liśkiewicz
Miejscowym nie można było odmówić ambicji. Chociaż umiejętności nie starczało i wiara w sukces się chwiała to ambicja napędzała chłopaków wciąż do przodu. Liśkiewicz kontynuujący eksperyment drugiego trenera Piskorza na pozycji środkowego pomocnika miał jednocześnie przyzwolenie na niepokojenie obrońców drużyny przeciwnej dynamicznymi wejściami pod szesnasty metr, zgarnianiem bezpańskich piłek sprzed szesnastki i finalizowanie akcji zespołu mocnymi strzałami z dystansu. Tak było w 26. min, i w 42. min., tak mogło być w II połowie, lecz trener Piskorz na skutek zbyt ryzykownej gry Baranowskiego zakończył swój eksperyment w 45. min. Mając predyspozycje do gry siłowej Liśkiewicz wydaje się być idealnym stoperem. W drugiej linii nawet predestynowany do zadań defensywnych zawodnik powinien cechować się większą zwrotnością i cokolwiek lepszą techniką. Ideałem byłoby gdyby posiadał jeszcze umiejętność wyprowadzenia piłki od tyłu. Liśkiewicz, momentami nieco zdezorientowany na wciąż nowej dla niego pozycji, obserwował jedynie piłki przelatujące mu nad głową i na pewno pewniej czuł się w II połowie na swojej dawnej pozycji. Jego zalety gry głową można z powodzeniem wykorzystywać przy stałych fragmentach gry, w grze otwartej mimo licznych dośrodkowań to z lewa to prawa i tak się nie pozycjonował w szesnastce pilnując bardziej przydzielonych mu zadań defensywnych. Zresztą, gdyby nie brak formy Wojtasiaka sztab szkoleniowy pewnie w ogóle nie uciekałby się do tego rodzaju eksperymentów.

Schemat

Irytująca była schematyczność i w efekcie bezproduktywność gry gospodarzy. Konsekwentnie rozegraniem od tyłu przez Kazimierowicza, przerzut z pominięciem drugiej linii (bo z kim tu rozegrać?, Flis za wysoko - dzisiaj napastnik!) rozrzucenie gry na lewą flankę do Gutowskiego lub na prawą do Siwka i centra w pole karne. Brawo dla skrzydłowych, że te dośrodkowania w większości prób udało się uskutecznić, lecz pytanie brzmi - dla kogo te zagrania były przeznaczone? Gdy w polu karnym jedynie Gajda ze Zdunkiem przemykają pomiędzy nogami blisko 2-metrowych stoperów. Gajdzie pozostawało schodzić do boku i tam…. wymuszać rzuty wolne, co wreszcie w II połowie zakończyło się żółtą kartką. Przykro patrzeć jak główną umiejętnością tego napastnika jest padanie na murawę pod naporem rąk przeciwnika. Cwaniactwo boiskowe, rozumiane jako ciągłe wymuszalnictwo rzutów wolnych i w konsekwencji unikanie starć jeden na jeden, zniechęca nawet do oglądania bramek padających na skutek takich zachowań.

Przewaga
Po tej krótkiej dygresji natury ogólniejszej warto na powrót znaleźć się w meczu. Bo działo się jeszcze trochę i to nawet przed przerwą. W 32min chyba najgroźniejsza sytuacja gospodarzy - tym razem po rzucie wolnym podyktowanym, ba - wymuszonym przez wywrotnego Gajdę. Piłka bita przez Kazimierowicza trafiła na idealnie ustawionego Liśkiewicza, który ciekawie z kozłem próbował skierować ją pod poprzeczkę. Niestety minimalnie pomylił się dobierając siłę uderzenia do stopnia grząskości boiska, a więc i siły odbicia. Przy rzutach rożnych, których Kazimierowicz wykonywał w tym spotkaniu aż 9, przy 6 wykonywanych przez gości, miejscowi nie dochodzili już do tak klarownych sytuacji, w porę zażegnywanych przez rosłych stoperów, czy cofającego się we własną szesnastkę Wickiego.

W 39. min. wreszcie byliśmy świadkami akcji nie kończącej się dośrodkowaniem. Na indywidualny drybling zdecydował się Flis. Minął tuż przy linii końcowej i Klimczaka i Kusiaka, lecz będąc już zbyt głęboko zamiast podjąć próbę dogrania po ziemi na piąty metr zdecydował się na strzał, co przy tak ostrym kącie mogło skończyć się albo boczną siatką, albo skuteczną interwencją Ferry. Goście jeszcze przed przerwą odpowiedzieli w 40min indywidualną akcją Sosnowskiego, który po zbyt łatwym minięciu Gutowskiego po raz kolejny się pomylił.

Po kilku mimo wszystko rokujących akcjach Błękitnych, przy odrobinie szczęścia w grze obronnej, I połowa pozostawiała nadzieję nie tylko na uratowanie choćby punktu, ale jeszcze wciąż na zwycięstwo. Jednak czas biegł nieubłaganie. Nie udało się odrobić strat w pierwszych 45 minutach. Dojrzewała więc świadomość, że w II połowie, na coraz cięższej murawie z minuty na minutę presja będzie rosła.

II połowa

Drugą połowę, wbrew zapowiedzi spikera, obaj trenerzy rozpoczęli od zmian w swoich zespołach. Trener Rzepka wymienił nie radzącego sobie z Bednarskim lewoskrzydłowego Kusiaka na Kuzimskiego, trener Piskorz dając odpocząć Baranowskiemu postawił na dynamicznego Wiśniewskiego. Obaj wprowadzeni zawodnicy wnieśli sporo animuszu w poczynania ofensywne swoich drużyn. Kuzimski, mimo że grał tylko 40 minut okazał się być bardzo groźnym zawodnikiem początkowo przy wyprowadzaniu kontrataków lewym skrzydłem, a od 74. min. po zejściu Wickiego przy ich próbach finalizacji. W 54. min. ładnym podaniem obsłużył Czoskę, a w 70. min. otrzymując podanie za linię obrońców skutecznie uniknął spalonego, ale nie uniknął interweniującego na przedpolu Ufnala. Akcje Wiśniewskiego z kolei to przede wszystkim dośrodkowania, w czym przewyższył przygaszonego Zdunka. W 50. min. najlepszą od czasu główki Liśkiewicza sytuację nie zamienił na bramkę z 4 metrów Siwek. Wzięty na pełnym biegu w kleszcze przez obu środkowych obrońców w polu bramkowym, Siwek nie zdołał wepchnąć futbolówki do bramki. Trzy minuty później ponownie Siwek kończąc dośrodkowaniem swój rajd prawą stroną nie zdołał przerzucić piłki nad interweniującym głową Skwierczem.

Przerywnikiem dośrodkowań Wiśniewskiego były rzadkie, ale jednak się pojawiające strzały z drugiej linii. W 54. i 80. min. próbował dwukrotnie Kazimierowicz. Za drugim razem ładnie podkręcona piłka nieznacznie minęła okienko bramki Ferry.

Kontry

Na tym etapie gry goście ograniczali się już tylko do kontrataków. Dla odsłoniętych gospodarzy było to śmiertelne niebezpieczeństwo, lecz cóż było do stracenia. Na własnej połowie zostawali tylko stoperzy i najczęściej Bednarski do asekuracji. Cała trójka miała masę problemów z akcjami wspomnianego Kuzimskiego, Czoski, czy jak w 61. min Sosnowskiego. W 71. min. pod polem karnym gospodarzy do bezpańskiej piłki dopadł Szymański uderzając silnie z 18 metrów. Bardzo dobrze w grze na przedpolu zachowywał się Ufnal ratując skórę drużynie odważną grą na pozycji ostatniego stopera. Tak jak w 73. min. piąstkując piłkę tuż sprzed nosa Kuzimskiemu dosłownie na linii 16 metrów. Najaktywniejszy zawodnik Gryfa w II połowie zmuszał obrońców do sporego biegania robiąc doskonały użytek z piłek dogrywanych do niego od Kołca, Klimczaka, czy po zmianie od Fierki.

Zmiany
Chwilę uwagi należałoby poświęcić zmianom zaordynowanym przez trenerów w drugiej połowie i przemeblowaniom taktycznym z nimi związanymi. Trener gospodarzy rzucał do boju co miał najlepszego, grając przy niekorzystnym wyniku w pewnym momencie… bez napastników. Tym sposobem po zejściu Gajdy z ustawienia 4-4-1-1 przeszedł na 4-6-0(!) bo trudno uznać Flisa za wysuniętego napastnika. Tej roli nie pełnił też wprowadzony za Zdunka Magnuski operujący raczej w drugiej linii tuż za… no właśnie Flisem. Zawodnik o charakterystyce dryblera, bez warunków fizycznych pozwalających na nawiązanie równorzędnej walki z obrońcami pokroju Skwiercza, czy Kostucha, momentami sprawiał wrażenie anemicznego. Prawdopodobnie znacznie skuteczniej jego atuty można wykorzystać w głębi pola, tym bardziej, że obok Kazimierowicza, przy braku formy Wojtasiaka, Błękitni cierpią na deficyt zawodników umiejących przetrzymać piłkę przy nodze, rozejrzeć się i mądrze podać.

Odpowiedź trenera Rzepki pozwoliła odpocząć dotychczas grającej formacji ofensywnej. Co nie znaczy, że siła uderzenia zespołu zmalała. Rotując zawodnikami pomiędzy pierwszą i druga linią siał postrach przy kontratakach wspomnianym Kuzimskim, ale też zastępującym go potem na lewym skrzydle Fierką. Młodzieżowiec rodem z Gdyni obsługiwał podaniami przesuniętego na szpic Kuzimskiego do czasu jego niefortunnego zejścia z boiska za dwie żółte kartki. Bez większych błędów pokazał się Szymański wprowadzony do środka pomocy na miejsce Wicona, przesuniętego do przodu. Rysunek taktyczny Gryfa pozostał przez cały mecz praktycznie nie tknięty. Mimo licznych rotowań było to wciąż 4-4-1-1 z nie więcej niż czterema zawodnikami zaangażowanymi w akcje ofensywne.

Trener

Dla Błękitnych lepiej żeby ta runda już się skończyła. Przyjdzie czas na odpoczynek, odbudowę fizyki zawodników, ale i mentalne odrodzenie. Niewykluczone, że po przerwie zimowej, gdy będzie możliwość odpoczynku od gry, od siebie nawzajem, przyjdzie i czas na powroty, a trener Kapuściński nie okaże się jedynym winnym dołka w jaki wpadła drużyna. Lecz z drugiej strony może ubiegły sezon to było to maksimum, które udało mu się osiągnąć z tymi personaliami w składzie. Trener Lenczyk też musiał odejść po niebywałym sukcesie jakim było mistrzostwo Polski z przeciętnym na tamte czasy Śląskiem Wrocław.

Błękitni Stargard - Gryf Wejherowo 0-1 (0-1)
0-1 Wicki 10’
Błękitni: Ufnal - Bednarski, Pustelnik, Baranowski (46’ Wiśniewski), Gutowski - Siwek, Kazimierowicz, Liśkiewicz, Zdunek (59’ Magnuski) - Flis (83’ Okuszko), Gajda (65’ Wojtasiak)
Gryf: Ferra - Osłowski, Kostuch, Skwiercz, Klimczak - Sosnowski, Kołc, Wicon (90+3’ Giec), Kusiak (46’ Kuzimski) - Czoska (63’ Szymański), Wicki (74’ Fierka)
żk.: Liśkiewicz, Kazimierowicz, Pustelnik, Gajda (Błękitni); Klimczak, Kuzimski (Gryf)
cz.k.: Kuzimski (2x żk) 85’
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne

relacjďż˝ dodaďż˝: pka
 

II liga (2015/2016)
Błękitni Stargard Gryf Wejherowo
0 1
07-11-2015 12:00
0:1 - 12' - Krzysztof Wicki dodaj video
pokaż wszystkie zdjęcia
Błękitni: Marek Ufnal - Franciszek Siwek, Tomasz Pustelnik, Patryk Baranowski (46' Radosław Wiśniewski), Rafał Gutowski - Bartosz Flis (84' Jakub Okuszko), Maciej Liśkiewicz, Maciej Kazimierowicz, Patryk Bednarski, Bartłomiej Zdunek (60' Michał Magnuski) - Robert Gajda (71' Piotr Wojtasiak)
Gryf: Wiesław Ferra - Michał Skwiercz, Przemysław Kostuch, Maciej Osłowski, Adrian Klimczak - Filip Sosnowski, Jacek Wicon (90'+3' Jakub Giec), Piotr Kołc, Paweł Czoska (63' Maciej Szymański), Jacek Kusiak (46' Mateusz Kuzimski) - Krzysztof Wicki (75' Michał Fierka)

żółte kartki: Pustelnik, Gajda, Liśkiewicz, Kazimierowicz (Błękitni) / Klimczak, Kuzimski (Gryf)
czerwona kartka: Mateusz Kuzimski 86' - za drugą żółtą (Gryf) sędzia: Maciej Mikołajewski (Świebodzin)

Dane pomogli uzupełnić: Fanatyk13, pka - dziękujemy
uzupełnij dane + fotki + video + relacja

imprezę polecają
poleca osób: 3
pka szalik69
Tauri

video
fotorelacje
pokaż wszystkie zdjęcia (3)
pka (3)
relacje
Czy to już dno? (pka)
 
top komentarze
newsy:
1 » Cretti: Przyglądanie si »
1 » Luka Zahovič odchodzi z »
1 » Myśla poszukuje sparing »
mecze:
1 » Mewa Resko-Wicher Brojc »
1 » Pogoń Szczecin-Piast Gl »
1 » Ina Ińsko-Orzeł Wałcz
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 6
statystyki portalu
• drużyn: 3131
• imprez: 151776
• newsów: 78296
• użytkowników: 81235
• komentarzy: 1177647
• zdjęć: 903759
• relacji: 40700
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies