Jest przebudzenie i od razu zwycięstwo do zera
Choć bardzo zmotywowane do zdecydowanie lepszej postawy jak dzień wcześniej, siatkarki polickiego Chemika wcale dobrze nie zaczęły drugiego meczu w ramach walki o finał mistrzostw Polski.
Wprawdzie pierwszy punkt padł ich łupem i był efektowny, bo zdobyty po bardzo ładnym ataku Stefany Veljković z przesuniętej krótkiej (to, co w pierwszym spotkaniu też kilka razy wyszło), to mniej dokładne przyjęcie i brak kończącego ataku spowodował, że Impel Wrocław wyszedł na wynik 1:4 przy zagrywkach niezłomnej Jenny Hagglund. Na szczęście Chemik nie dał rywalkom zbudować zbyt wielkiej przewagi i zdołał je dość szybko doścignąć. Pogoń była na tyle skuteczna, że Chemik schodził na pierwszą przerwę z wynikiem 8:6. Okazało się, że to był początek drogi do długo oczekiwanego przebudzenia zespołu z Polic.
Przez wiele następnych minut drużyny zdobywały punkty na zmianę, ale nie była to zasługa pięknych, skutecznych akcji, a bardziej błędów popełnianych przez zawodniczki obydwu ekip. Gra ładna dla oka nie była, ale w tym meczu wrażenia wizualne miały odgrywać najmniejszą rolę. Dla policzanek liczyło się tylko zwycięstwo. I na szczęście dla nich Chemik zszedł na drugą przerwę techniczną z prowadzeniem 16:13. Gospodynie bardzo uważały, by przewagi nie stracić i to się udawało. Kilka dobrych akcji wspomnianej Veljković, czy Małgorzaty Glinki-Mogentale z drugiej linii dało Chemikowi rezultat 21:16. Przeciwniczki jeszcze zdołały zbliżyć się do policzanek na punkt, ale w ostatnich akcjach zupełnie sobie nie poradziły. Bardzo dobrze w całym secie, a w końcówce wręcz idealnie, przyjmowała Mariola Zenik. Chemik wygrał do 21.
W pierwszej części kolejnej partii zawodniczki Giuseppe Cuccariniego w dalszym ciągu prowadziły grę, a bardzo wysoką skuteczność utrzymywała Małgorzata Glinka-Mogentale. W konsekwencji Chemik wyszedł na prowadzenie 8:5, a po następnych dwóch akcjach było już 10:5. W końcu też pojawiła się niezła zagrywka po stronie Chemika. Ten element kulał w pierwszej partii, ale w drugiej Glinka-Mogentale czy Agnieszka Bednarek-Kasza przypomniały, że serwis też potrafi być mocną stroną ich ekipy. Miejscowe wygrywały już 14:7. Jak się okazało, policzanki nie zwolniły ani na moment. Były w tym secie wyjątkowo konsekwentne i chyba zdecydowanie uwierzyły w siebie. Wrocławianki z kolei popełniały wiele błędów w ataku, co być może wynikało z ryzyka, jakie miały podejmować w każdej swojej próbie. Impelowi nie pomogły zmiany i obecność na parkiecie Katarzyny Mroczkowskiej czy też Anna Grejman, która jednak w końcówce zaimponowała ładnym atakiem z drugiej linii. Chemik pewnie dobrnął do końca (25:13). Taki sam obraz gry mieliśmy w trzecim secie. W związku z tym szybko Chemik wyszedł na wynik 4:1. Siatkarki Impelu w dalszy ciągu nie robiły krzywdy zagrywką, a to miało wpływ na wyjątkowo wysoki procent przyjęcia Chemika. Przy takim wyniku i grze Tore Aleksandersen poprosił o przerwę i ta w końcu dała jego zespołowi korzyść. Przyjezdne zaatakowały z większą mocą, parę razy skutecznie zablokowały i wyprzedziły policzanki na 4:5. Gra się wyrównała i od tej pory była bardziej widowiskowa. Zespoły konstruowały co raz ciekawsze i bardziej solidne akcje. W Chemiku zaimponowała chociażby Agnieszka Bednarek-Kasza jej firmowym uderzeniem z obejścia, a trzy punkty z rzędu Chemika dały prowadzenie tej ekipie 8:6. Dwa kolejne serwisy Any Bjelicy przyniosły punkt numer 9 i 10. Wrocławianki starały się bardzo, ale wciąż brakowało im skuteczności chociażby Miry Topić czy Hany Cutury z poprzedniego meczu. Drużyny wielokrotnie grały długie akcje, które zazwyczaj padały łupem gospodyń. Anna Werblińska, czy Ana Bjelica skutecznie uderzały po rękach przeciwniczek i na drugiej przerwie technicznej w secie widniał wynik 16:10. Impel jeszcze się przebudził i między innymi po ataku Cutury zbliżył się na trzy oczka. Szybko zareagował Cuccarini i w zdecydowanych słowach próbował pobudzić swoje podopieczne. Skutecznie. Na boisku pojawiła się też Izabela Kowalińska i zdobyła punkt na 18:14. Atak tej samej zawodniczki i blok Anny Werblińskiej dały po chwili meczową piłkę. Raz wybroniły się wrocławianki, ale po kolejnym uderzeniu z prawego skrzydła Kowalińskiej mecz skończył się wynikiem 3:0. To było niezwykle istotne zwycięstwo polickiego teamu. Dziś mistrzynie pokazały, że nie zapomniały grać na wysokim poziomie, a na duże brawa w szczególności zasłużyła bardzo skuteczna Małgorzata Glinka-Mogentale czy Mariola Zenik za grę w obronie i znakomite przyjęcie na wyjątkowo wysokim współczynniku (ponad 80%). Bez wątpienia te dwie składowe miały dziś wielki wpływ na relatywnie pewną wygraną Chemika. Dzięki temu wynikowi stan rywalizacji się wyrównał, a kolejne starcia już we Wrocławiu. Pierwsze z nich będzie mieć miejsce w najbliższy czwartek.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|