W środę 7 maja na stadionie w Skolwinie rozegrano zaległy mecz XVII kolejki V ligi pomiędzy miejscowym Świtem a stargardzką Kluczevią. Goście przed tym spotkaniem mieli przed tym spotkaniem tylko 3 punkty przewagi nad strefą spadkową, natomiast Świtowcy plasowali się na siódmej pozycji z dorobkiem 33 oczek.


Spotkanie niespodziewanie rozpoczęło się od ataków przyjezdnych, którzy razili nieskutecznością. W odpowiedzi na bramkę Krzysztofa Chwieduka groźnie uderzał Paweł Paszkowicz. Niestety w przeciągu kolejnych minut stroną dominującą był nadal zespół Kluczevi. Warto dodać, że najlepszą okazję do ulokowania piłki w siatce Świtu, goście mieli po niecelnym przerzucie Mariusza Kamińskiego, na szczęście na posterunku był Artur Wesołowski, któremu w drugiej fazie tej akcji pomógł słupek. Stargardzianie raz za razem stwarzali sobie doskonałe okazje do zdobycia bramek, jednak to co wyprawiali pod bramką popularnego „Pioruna” było po prostu skandaliczne. Świtowcy przetrwali nawałnicę gości i odpowiedzieli trafieniem Macieja Bednarczyka, który mocnym strzałem wykończył składną akcję całego zespołu. Mimo okazji z obu stron w pierwszej części gry więcej bramek już nie widzieliśmy.


W drugiej odsłonie obraz gry wyglądał podobnie, a gospodarze byli zaskoczeni wytrzymałością drużyny ze Stargardu na grząskim boisku przy ulicy Stołczyńskiej. Kluczevia ponownie stworzyła sobie kilka sytuacji do zdobycia bramek, jednak szczęście ponownie było po stronie gospodarzy. W końcu po jednym z rzutów rożnych, skolwińska defensywa zostawiła nie pilnowanego Emila Guzika, który strzałem pod poprzeczkę zdobył bramkę wyrównującą. Przyjezdni próbowali pójść za ciosem, ale ponownie zabrakło skuteczności. Tymczasem Świtowcy przeprowadzili kolejną akcję, która wykończył Piotr Jakimowicz, wyprowadzając tym samym Świtowców na prowadzenie. Od tego momentu zawodnicy ZKSu postawili wszystko na jedną kartę i uporczywie dążyli do wyrównania, jednak w kolejnych sytuacjach górą byli Artur Wesołowski i skolwińska defensywa. W końcówce Świt próbował zaskoczyć bramkarza gości z rzutów wolnych jednak były one zbyt czytelne. Najlepszą okazje do podwyższenia wyniku zmarnował Paweł Paszkowicz, który przegrał pojedynek z golkeeperem Kluczevi. Kilka chwil później prowadzący to spotkanie arbiter zagwizdał po raz ostatni i Świt mógł cieszyć się ze zwycięstwa.


Należy jednak dodać, że według wielu obserwatorów Kluczevia była najlepiej grającym zespołem z jakim przyszło się zmierzyć w tej rundzie podopiecznym Artura Malińskiego, jednak bardzo wiele do życzenia pozostawiała skuteczność zespołu ze Stargardu. Obiektywnie patrząc na to widowisko, to Świtowcy mieli tego dnia naprawdę wiele szczęścia, gdyż byli tego dnia drużyną słabszą, a mimo to potrafili zwyciężyć w meczu ligowym na stadionie przy ulicy Stołczyńskiej, pierwszy raz od 15 września ubiegłego roku.

żródło: www.swit.up.pl