Przełamanie Darzboru
Spotkanie z Piastem rozpoczęło się z 35-minutowym opóźnieniem, ponieważ goście dotarli do Szczecinka nieco spóźnieni. Niewielu kibiców zgromadzonych na szczecineckim stadionie solidnie zmarzło, czekając na pierwszy gwizdek. Sam mecz, przynajmniej w pierwszych 45 minutach, również ich nie rozgrzał.
Pierwsza połowa pokazała, dlaczego oba zespoły znajdują się w dolnej części tabeli. Mało było ciekawej gry, spięć podbramkowych również jak na lekarstwo. W 19 minucie dośrodkowanie Kamila Chicewicza z prawej strony nie zostało przecięte przez Tomasza Kubickiego i Artura Frysia, mimo że wystarczyło tylko dostawić nogę, by skierować piłkę w kierunku bramki. Piast najgroźniejszą akcję przeprowadził w 26 minucie, ale strzał zawodnika gości z najbliższej odległości intuicyjnie obronił Michał Ponichtera. Na tym można by zakończyć sprawozdanie z pierwszej części gry. Po wznowieniu spotkania odnosiło się wrażenie, że na plac gry wyszły zupełnie inne zespoły. Akcje obu drużyn w końcu zaczęły się zazębiać, a mecz stał się dobrym widowiskiem. Gospodarze powinni prowadzić już w 49 minucie, ale Kubicki nie trafił praktycznie na pustą bramkę. Mogło się to zemścić, bo Piast groźnie skontrował, ale jego napastnicy zachowali się jak gracze Darzboru w 19 minucie. Kolejne natarcie Choszcznian było już skuteczne, bowiem kontratak bardzo ładnym strzałem z 16 metrów w „okienko” zakończył Jacek Jarecki. Czyżby powtórka z trzech poprzednich meczów i porażka Darzboru 0-1? Nic z tego. Tym razem Darzborowcy ruszyli na rywala z pasją, często zapominając przy tym o obronie. Tylko niebywałej indolencji strzeleckiej gości mogą zawdzięczać fakt, że nie przegrali tego meczu już 25 minut przed końcem spotkania. Trener Darzboru, Lech Pałka postanowił pójść na całość. Zmienił stopera - Dariusza Bartolewskiego, na napastnika - Łukasza Rakowskiego. Był to kluczowy moment spotkania, bowiem od tego momentu akcje Darzboru były bardzo groźne. W 72 minucie prostopadłe podanie ze środka boiska pewnie wykorzystał Jarosław Adamowicz. Goście nie zdążyli się pozbierać po straconej bramce, a już przegrywali. W 75 minucie Darzbór w końcu strzelił gola po rzucie rożnym (w ostatnich meczach miał tuzin kornerów, z których jednak nic nie wynikało). Dośrodkowanie Chicewicza na gola zamienił Fryś, który wykorzystał swój wzrost i fenomenalną główką strzelił nie do obrony. Darzbór nie zwalniał tempa gry, wychodząc z założenia, że najlepszą obroną jest atak. W 81 minucie kolejny raz w dobrej sytuacji pomylił się Kubicki, a kilka minut później strzał Adamowicza obronił bramkarz gości. W końcówce Darzborowcom grało się łatwiej, bowiem Piast stawiał im czoła w „10”. Czerwoną kartą ukarany został Leszek Oleksy, który podważał decyzje sędziego. www.darzbor.yoyo.pl relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |
|