Pogrążyli lidera w hicie kolejki
W XVIII serii spotkań na stadionie w Dębnie miejscowy Dąb w niewątpliwym hicie kolejki podejmował lidera IV-ligi, drużynę Świtu Skolwin (Szczecin). Mroźny wiatr nie zraził jednak kibiców którzy licznie przybyli na to spotkanie. Goście pomimo wielu szans na zdobycie choćby jednej bramki z Dębna wyjechali z piątą porażką na koncie, po ostatnim gwizdku to gospodarze mogli się cieszyć ze zwycięstwa, po bramce Pawła Osowskiego z rzutu karnego w 30-minucie spotkania.
Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania silnych i słabych stron rywala. Pierwszą okazję stworzyli goście jednakże jeden z zawodników gości nie był w stanie pokonać bramkarza Dębu, Andrzeja Swakowskiego, wprawdzie zadanie miał utrudnione strzelając głową z odchylonej pozycji. W 11 minucie spotkania do głosu doszli gospodarze, po błędzie bramkarza Świtu który niedokładnie podawał do swego obrońcy piłkę przejął Kuśnierczak, upadając zdołał jednak odegrać do Majchrzaka, ten jednak strzałem z okolicy linii pola karnego nieznacznie się pomylił. Minutę później kolejna akcja gospodarzy, dobre podanie na 20-sty metr do Kuśnierczaka, ten mimo asysty obrońców sprytnie odgrywa piętą do partnerów jednakże sytuację wyjaśniają obrońcy przyjezdnych. W 17 minucie meczu po raz kolejny ruszyli gospodarze, Kuśnierczak próbował zaskoczyć defensywę gości zagrywając lobem do wybiegającego Walkowa, ten jednak po opanowaniu piłki niedokładnie zagrywał w pole bramkowe gości. W odpowiedzi do ”roboty” wzięli się Świtowcy, groźnie ”bity” rzut wolny zakończył się jednak ewidentnym faulem na bramkarzu Dębu. Kilka minut później co prawda piłka znalazła się w siatce gości jednakże aktywny tego dnia Kuśnierczak w momencie podania od kolegów znalazł się na minimalnym spalonym, kibice co prawda okazywali radość jednak wydawało się iż sędzia główny tego spotkania podjął dobrą decyzję. Minutę później mogło i powinno być 1:1, zawodnik gości ruszył sam na sam z bramkarzem Dębu, w asyście Gryciaka z niewiadomych przyczyn zamiast strzelać z kilkunastu metrów próbował wymusić rzut karny, jego szczęście że nie otrzymał w ”prezencie” żółtej kartki za symulację. W 27 minucie spotkania kolejną groźną akcję rozegrali gospodarze, kilka podań w środku pola zaowocowało podaniem Woźniaka w uliczkę do Walkowa, ten jednak spychany przez obrońcę gości do boku boiska oddał strzał po ”krótkim rogu” co nie mogło zaskoczyć bramkarza gości, Dąbrowskiego. Trzy minuty później gospodarze wywalczyli coś więcej niż rzut rożny bądź wolny przed polem karnym gości, Kamil Walków zdecydował się na wejście w pole karne z boku boiska, minął dwóch rywali a w ”szesnastce” w niedozwolony sposób został zatrzymany przez obrońcę Świtu w efekcie czego sędzia Pawlik bez wahania wskazał na ”jedenasty metr”. Pewnym egzekutorem okazał się Osowski wyprowadzając Dąb na prowadzenie. Podłamani przyjezdni wzięli się do pracy, co chwilę próbując przełamać defensywę gospodarzy, w 33 minucie spotkania rzut wolny z ok. 30 metrów wykonywany przez gości po raz kolejny zatrzymał się na piłkarzach gospodarzy, tym razem ofiarnie piłkę na linii pola karnego wybijał strzelec bramki, Paweł Osowski. W 38 minucie spotkania mogło i powinno być 1:1! Chaos w obronie Dębu wykorzystał dobrze znany kibicom gospodarzy Grzegorz Szczepanik ale w jaki sposób z dwóch metrów nie pokonał Swakowskiego wie tylko on sam, instynktowna obrona bramkarza uchronił gospodarzy od utraty bramki. Prawdopodobnie nie spodziewał się iż piłka w zamieszaniu w ogóle do niego dotrze…
Przed gwizdkiem oznajmującym zakończenie pierwszej połowy próbowali jeszcze gospodarze, walczący tego dnia zarówno Kuśnierczak jak i Walków nie dawali chwili wytchnienia defensorom ze Skolwina. W 44 minucie szansę na podwyższenie wyniku miał ten pierwszy, dobrze bity rzut rożny przez Oskara Szczepanika, piłka trafiła na głowę Damiana, ten jednak z 6 metrów nieznacznie przeniósł ją nad poprzeczką… Minutę później sędzia główny zaprosił piłkarzy obydwu drużyn na zasłużoną 15-minutową przerwę. Pierwsze 45 minut spotkania owocowało w ciekawą grę z obydwu stron, przewagę od pierwszych minut przejęli gospodarze próbując za wszelką cenę pokonać bramkarza rywali, goście jednakże dobrze wykonywali zadania obronne, nie licząc oczywiście sytuacji po której padł gol z rzutu karnego. Druga połowa spotkania rozpoczęła się z wysokiego ”C”. Próbowali zarówno gospodarze podwyższyć wynik, jak i goście, doprowadzić do wyrównania. Kilkuminutowa wymiana ciosów rozgrzewała zziębniętych na trybunach kibiców. Warto zaznaczyć iż trener gości w przerwie spotkania zdecydował się na dwie zmiany(!). Nieco aktywniejszym zespołem w pierwszych minutach byli jednak goście. Kolokwialnie mówiąc przyjezdni usiedli na piłkarzach Dębu, piłka do bramki jednak wpaść nie chciała. W 51 minucie spotkania zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, obronną ręką z sytuacji wyszli jednak dębnianie przytomnie wybijając piłkę w kierunku środka boiska. Chwilę później trener gospodarzy Marcin Domagała zdecydował się na pierwszą zmianę, w miejsce Woźniaka na boisku pojawił się Siembida. W 57 minucie spotkania sprytnym strzałem z boku pola karnego popisał się Osowski, gdy wydawało się iż bramkarz gości spokojnie złapie piłkę ”w koszyczek” ta wyleciała parę metrów przed niego gdzie bliski dobitki był Majewski. Chwilę później po raz kolejny niebywałe szczęście ”zagościło” w szeregach gospodarzy, to naprawdę powinno być 1:1! Pomocnik drużyny przyjezdnych po składnej akcji ruszył na bramkę Dębu, po kilku metrach ”złamał” do środka pola, w dziecinny sposób minął Majewskiego ale jak z jedenastu metrów nie trafił w światło bramki obok Swakowskiego??? Tego nie wie nikt… W 64 minucie druga zmiana w zespole gospodarzy, w miejsce kontuzjowanego Wiśniewskiego pojawił się Wachowski. Z biegiem czasu przewagę uzyskiwali przyjezdni, jednakże niektóre z zachowań nie do końca miały ”po drodze” z grą fair play co niestety umykało oczom trójki sędziowskiej spotkania. Dzisiejsze popołudnie na stadionie w Dębnie nie było jednak dniem celności wśród piłkarzy gości, w 69 minucie po raz który to już Świtowcy mieli szansę na wyrównanie… Tym razem z ośmiu metrów stojąc nie pilnowanym praktycznie na wprost bramki streżonej przez Swakowskiego napastnik gości oddał strzał…mijający słupek o około trzy metry. Dębnianie broniąc skromnego prowadzenia ograniczyli się do kontrataków, w 78 minucie spotkania po jednym z nich na bramkę gości ruszył Majchrzak, przed polem karnym wysunął piłkę do Walkowa, strzał tego drugiego jednak został zablokowany przez ofiarnie interweniujących obrońców gości, wydawało się iż lepszym rozwiązaniem było zatrzymanie bądź oddanie piłki do kapitana gospodarzy. Chwilę później po raz kolejny kibiców Dębu postraszył Szczepanik, z trudnej dla siebie pozycji nie był jednak w stanie pokonać Swakowskiego. W końcowych minutach spotkania mieliśmy jeszcze ”chwile grozy”, po jednym ze starć w walce o piłkę (z kolegą z drużyny) na murawie stadionu znalazł się obrońca Dębu, Patryk Wachowski, nie obyło się bez natychmiastowej pomocy medycznej. Na szczęście wyszedł z tego cało choć wyglądało to naprawdę groźnie! W jego miejsce na boisku pojawił się Mikołaj Sadowski. Dębnianie wyraźnie już dążyli do końcowego gwizdka broniąc jednobramkowej zaliczki. Co prawda goście próbowali za wszelką cenę złamać obronę Dębu ta jednak skutecznie wybijała piłkę ku środku boiska. W doliczonym czasie gry na boisku pojawił się jeszcze Mateusz Żugaj w miejsce aktywnego, walczącego Damiana Kuśnierczaka. Doliczony przez sędziego Pawlika czas nie zmienił jednak wyniku i po ostatnim gwizdku to Dąb cieszył się z jakże cennych trzech punktów! W efekcie czego piłkarze z Dębna przesunęli się na drugie miejsce w tabeli wyprzedzając ubiegłotygodniowego pogromcę, Vinetę Wolin. Już w przyszły, świąteczny weekend czas na XIX kolejkę spotkań w której Dąb pojedzie na mecz do Gryfina, który na wiosnę prezentuje zupełnie inną piłkę niż jesienią natomiast piłkarze ze Skolwina udadzą się w Szczecinie na ulicę Bandurskiego by zmierzyć się z okupującą ostatnie miejsce w tabeli, Stalą.
�r�d�o: wlasne
relacjďż˝ dodaďż˝: pierin |
|