Koszmar trzeciej kwarty powrócił
- Cały czas pracujemy nad tym, by uniknąć przestojów w trzecich kwartach - zapowiadał trener King Wilków Morskich Szczecin, Krzysztof Koziorowicz, jeszcze przed meczem z Energą Czarnymi Słupsk. W nim przestoju nie było, taki wystąpił jednak w spotkaniu z Jeziorem Tarnobrzeg i zadecydował o jego losach.
Po pierwszej kwarcie wydawało się, że szczecinianie nie będą mieli większych problemów z pokonaniem jednego z najsłabszych zespołów Tauron Basket Ligi. Wilki prowadziły 22:16, trafiając do kosza osiem na trzynaście rzutów. Odwrotnie tarnobrzeżanie: ich skuteczność z gry to ledwie 26%.
W 15. minucie przewaga naszych koszykarzy wyniosła piętnaście oczek (37:22), po tym jak Mike Rosario wykorzystał podanie Darella Harrisa. I od tego momentu stało się coś, co jest trudne do wytłumaczenia. Jezioro na przerwę schodziło ze tylko stratą siedmiu punktów, a tuż po niej było już 48:47 dla zawodników z Tarnobrzegu. Wilki najpierw nie mogły powstrzymać Craiga Williamsa, a następnie nie radziły sobie z Dominiquem Johsonem.
Co prawda na trzy minuty przed końcową syreną, po celnym rzucie Dino Gregory`ego, Wilki Morskie traciły jedynie dwa oczka, ale to było tak naprawdę wszystko, na co było je stać. W dwie i pół minuty tarnobrzeżanie zdobyli osiem punktów z rzędu (90:80), a szczecinianie ani jednego. Nic więc dziwnego że podopieczni Koziorowicza doznali szóstej porażki w tegorocznym sezonie, a atmosfera i wewnątrz drużyny, i wokół niej nie jest najlepsza. Jezioro Tarnobrzeg - King Wilki Morskie Szczecin 95:85 (16:22, 20:21, 34:23, 25:19) King Wilki Morskie: Rosario 20, Kikowski 13, Flieger 11, Releford 11, Kowalenko 11, Harris 7, Mazur 5, Gregory 4, Majcherek 3.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: szlemiel |