Wiocha z nędzą przez Police pędzą!
Od wielu lat odbywają się w Policach mecze na szczeblu III ligi, ale takiej "wsi" jaką odstawił kierownik Victorii Koronowo wraz z kilkoma piłkarzami swojej drużyny nigdy, podkreślam NIGDY jeszcze tutaj nie widziano. Spotkanie Klubu Piłkarskiego Police z Victorią Koronowo było (szczególnie w II połowie) bardzo trudne do prowadzenia. Dlatego dziwi fakt, że na taki właśnie mecz, w którym grają dwie doświadczone III-ligowe drużyny, do sędziowania typuje się klasycznych "ogórków". No ni jak wytłumaczyć się nie da sytuacji z 96 minuty, kiedy to zawodnik gości strzela gola (mecz miał trwać tylko 94 minuty), po czym zdejmuje koszulkę i zgodnie z przepisami dostaje (na oczach wszystkich kibiców) żółtą kartkę. Tylko, że drugą żółtą kartkę co potwierdza protokół ... Potwierdza, ale tylko tą z 27 minuty, bo tej z 96 minuty arbiter Pan Rafał Redziński z Zielonej Góry do pomeczowego protokołu nie wpisał. Ot pomroczność ... Ta, jak i wiele innych nazwijmy to "pomyłek", doprowadziła do bardzo nerwowej atmosfery, która przełożyła się m.in. na zachowanie trenerów na ławce rezerwowych. Trzeba jednak przyznać, że owe zachowanie Marka Czerniawskiego i Dariusza Porbesa mieściło się nie tylko w obrębie obowiązujących przepisów sportowych, ale także szeroko rozumianych norm obyczajowych. Panowie szacunek! No niestety ... Przyszła owa 96 minuta meczu i gol wyrównujący dla gości. Co robi kierownik drużyny Victorii Koronowo? A no zamiast cieszyć się ze zdobytego gola (jak większość z jego ekipy) podbiega wraz z grupą kilku graczy do ławki rezerwowych gospodarzy i ... I tego co usłyszały małżowiny uszne gospodarzy, kibiców i dziennikarzy powtórzyć nie sposób. Kierownik pomylił najwidoczniej imprezę masową z koronowskim pastwiskiem i nie powinien byc wogóle zdziwiony, że jeden z kibiców poświęcił (bezpowrotnie) swoją parasolkę aby przypomnieć mu gdzie się znajduje. Władze piłkarskie nauczyły się, na podstawie pomeczowych zapisów, karać zawodników za różne nie wychwycone wcześniej wykroczenia. Może by tak, wykorzystując dźwięk taśmy telewizyjnej, w końcu ktoś odesłał na trybuny (na kilka spotkań) wpisanego oficjalnie do meczowego protokołu "krewkiego" ławki rezerwowej i pokazał, że ryba może psuć się nie tylko od swojej głowy.
relacjďż˝ dodaďż˝: Rezoner |
|