Raków dogonił Błękitnych
Mimo dwubramkowego prowadzenia do przerwy, stargardzianie nie zdołali pokonać częstochowian. Goście cenny punkt wyszarpali w doliczonym czasie gry. Jedno z najciekawiej zapowiadających się spotkań w tej kolejce, na pewno nie rozczarowało. Jedni i drudzy potwierdzili, że chcą liczyć się w grze o awans do samego końca.
Szybkie tempo i wyrówna gra, tak wyglądały pierwsze minuty spotkania w Stargardzie Szczecińskim. Bliżej radości z gola byli gospodarze, kiedy to nieznacznie nad poprzeczką uderzył Robert Gajda. W światło bramki trafił Krzysztof Filipowicz, ale na posterunku zameldował się golkiper gości. Błękitni otworzyli wynik spotkania w 22. minucie. Daniel Da Silva sfaulował w polu karnym Roberta Gajdę i sędzia wskazał na jedenasty met. Do piłki podszedł sam poszkodowany i stargardzianie mogli cieszyć się z pierwszej bramki. Ich radość mogła trwać jednak krótko. W 25. minucie pojedynek sam na sam z Markiem Ufnalem przegrał Dariusz Pawlusiński. Bramkarz Błękitnych uratował swój zespół także chwilę później, broniąc główkę Petra Hofernicy. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Medalikach. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową na 2:0 podwyższył Tomasz Pustelnik. Raków mógł zdobyć bramkę kontaktową tuż przed zejściem do szatni. Po podaniu Łukasza Buczkowskiego do piłki doszedł Adrian Kural, który fatalnie przestrzelił.
Częstochowianie wrócili do gry po godzinie meczu. Wojciech Okińczyc popędził na bramkę Błękitnych, wpadł w szesnastkę i strzałem po ziemi zdobył gola kontaktowego. Był to przełomowy moment w meczu. Goście poczuli, że są w stanie opuścić Stargard Szczeciński z co najmniej jednym punktem. Z dystansu nad bramką uderzył Dariusz Pawlusiński, a strzał Kamila Wojtyry pewnie obronił Marek Ufnal. W 78. minucie gola na 3:1 zdobył Robert Gajda, ale na szczęście dla gości sędzia odgwizdał spalonego i bramki nie uznał. Z kolei 10 minut później w dobrej sytuacji przestrzelił Krzysztof Filipowicz. Goście także szukali swoich szans i w końcu dopięli swego. W 92. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej w polu karnym Błękitnych odnalazł się Joshua Kayode Balogun, który zapewnił przyjezdnym punkt. Ostatnie słowo mogło należeć jednak do gospodarzy, lecz z okolicy dziesiątego metra w bramkę nie trafił Łukasz Kosakiewicz.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|